Wyłącznie nie ma

Interesuje mnie niema. Z tego, co wiem, w przeszłości preferowano pisownię łączną, kiedy używano jej w znaczeniu: ‘nie pojawia się, nie występuje’, np.: „Niema głupich”, „Niema mowy”. Jak rozumiem, kiedy używamy ma w formie czasownika, musi on być pisany z nie rozdzielnie, np. „Jan nie ma w ręku pióra”. A zatem – należy raczej pisać łącznie czy rozdzielnie? Czy można pisać niema, nie naruszając zasad ortografii? A może taka forma jest preferowana dla wyrażenia ‘niewystępowania czegoś’?

Dzisiaj formę zaprzeczoną czasownika być w czasie teraźniejszym zapisuje się wyłącznie rozdzielnie (nie ma). Ale do czasu wielkiej reformy ortografii w 1936 r. rzeczywiście występowała w dwóch wariantach w zależności od znaczenia. Nie ma, czyli ‘nie posiada’ (non habet), należało pisać osobno, niema, czyli ‘nie jest’ (non est), wymagało zapisu łącznego. Przestrzegano więc następującego rozróżnienia: „Moja rodzina nie ma żadnego majątku”, ale: „Szkoda, że niema już z nami babci”; „On nie ma za dużo pieniędzy”, ale: „Niema go w domu, gdyż cały czas pracuje”; „Ojciec nie ma samochodu”, ale: „Auta ojca niema w garażu”. Zgodnie z tym pisano również „Niema głupich” i „Niema mowy”, a także: „Niema tego złego, coby na dobre nie wyszło”, „Niema w tym żadnego interesu”, „Niema komu powierzyć zadania”, „Niema co, ładnie się bawisz” itp. Jeszcze w Słowniku języka polskiego (tzw. warszawskim) J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedźwiedzkiego znajdziemy hasło niema, niemasz (Warszawa, 1904, tom III, s. 290). Ostatecznie podczas prac nad wielką (największą) reformą ortografii zrezygnowano z tego niewątpliwie niepotrzebnego utrudnienia (tak samo z rozróżnianiajechać z góry oraz płacić zgóry), choć pojawiały się głosy, że powinno zostać po staremu. Prof. Witold Doroszewski wspomina (O kulturę słowa. Poradnik językowy, Warszawa, 1970, wydanie trzecie, s. 801), że kiedy rozstrzygały się sprawy łącznego i rozdzielnego zapisu wielu wyrazów, zaproponował członkom komisji, by konsekwentnie pisać nie ma (zawsze rozdzielnie), nie zastanawiając się nad tym, czy chodzi o to, że ‘kogoś nie ma’, czy o to, że ‘ktoś czegoś nie ma’. Wówczas oburzył się Karol Irzykowski, który zdecydowanie opowiadał się za pisownią rozdzielną większości słów i wyrażeń: „Nie, to niemożliwe, to zubożyłoby język”. W końcu dał się przekonać i do nie ma
Maciej Malinowski, mistrz ortografii polskiej, Uniwersytet Pedagogiczny, Kraków
Scroll to Top