Ukamienować

Za poprawną wciąż uchodzi forma z twardym „n”, ale wydaje się, że czas najwyższy dopuścić też do użytku czasownik „ukamieniować”, gdyż w oczywisty sposób kojarzy się on Polakom z „kamieniem”…

Byłam święcie przekonana, że mówi się i pisze „ukamieniować”, bo przecież jest „kamień”. Tymczasem ktoś mi niedawno zwrócił uwagę na to, że powinno być „ukamienować”. Czy to prawda? A jeśli tak, to dlaczego za wzorcową uważa się właśnie formę z twardym „n”? (*******@interia.pl).

Wszystkie słowniki i poradniki językowe (zarówno stare, jak i nowe) podają, że jedynie poprawną postacią, zgodną z normą, jest ukamienować. Mnie się jednak wydaje, że śmiało można by dziś dopuścić do użytku (na razie na zasadzie oboczności) formy z miękkim ń, czyli kamieniowaćukamieniować, gdyż są one w języku wielu Polaków niesłychanie częste. A i gramatycznie da się je obronić…

Musimy się cofnąć do czasów prasłowiańskich. Wtedy rzeczownik kamień miał zupełnie inną postać, kamy. Należał do V deklinacji i charakteryzował się tym, że w formie mianownikowej l. poj. jego temat był krótszy o jedną sylabę (-en) niż w innych przypadkach. Cała odmiana wyglądała tak:

M. kamy, D. kamene, C. kameni, B. kamenь, N. kamenьmь, Ms. kamene.

Cóż widać z brzmienia i zapisu tych form?

Przede wszystkim to, że temat przypadków zależnych kończył się wtedy twardym n (kamen-), końcówki zaś przybierały „dziwne” postacie: w dopełniaczu i miejscowniku -e, w celowniku -i, w bierniku , a w narzędniku -ьmь.

W bierniku i narzędniku były to tzw. jery, które później, na gruncie polskim, wpłynęły na nowe brzmienie tych form. W bierniku końcowy jer zmiękczył głoskę n i tak oto powstała forma kameń, w narzędniku końcowy jer odpadł (był słaby), drugi zaś od końca (mocniejszy) przeszedł w e, i w ten sposób otrzymaliśmy formę kamenem.

To jednak nie wszystkie zmiany fonetyczne, jakie zaszły w omawianym słowie.

Ponieważ spółgłoski m i n znajdowały się przed samogłoskami a i e, z czasem, jeszcze w prasłowiańszczyźnie, uległy najpierw połowicznemu zmiękczeniu, a następnie, już na gruncie polskim, stały się całkowicie miękkie (m’, n’).

Kiedy do tego doszło, było oczywiste, że nasz wyraz musi odtąd podlegać innemu paradygmatowi deklinacyjnemu.

Na skutek czynników wyrównawczych do budowy i brzmienia innych wyrazów z form (kogo? czego?) kamienie i (o kim? o czym?) o kamienie zrobiły się formy kamienia i o kamieniu, z formy (komu? czemu?) kamienikamieniowi, a z formy biernikowej kameńkamień, który później trafił do mianownika (M. = B. kamień).

Dlaczego  więc – mimo że upowszechniło się słowo kamień – mamy dziś czasowniki kamienować, kamieniować z miękkim m, ale twardym n? Dobre pytanie…

Stało się tak dlatego, że w polszczyźnie przy tworzeniu nowych wyrazów każdorazowo opierano się na postaci II przypadka słowa podstawowego. Tylko że według mnie tym razem chyba niepotrzebnie sięgnięto aż po prasłowiańską formę kamene (z tematem zawierającym twarde n). Należało się powołać na bliższą polszczyźnie postać dopełniaczową kamienia… i stworzyć (mimo wszystko) czasowniki kamieniować, ukamieniować (ciekawie, że funkcjonował wtedy w obiegu czasownik kamienieć i nikt nie chciał go jakoś zamieniać na kamieneć…).

Cóż, językoznawcy zadecydowali inaczej: wzorcem słowotwórczym stała się archaiczna podstawa dopełniaczowa kamen– (kam’en-) i nasze czasowniki otrzymały brzmienie kamienować, ukamienować (tzn. z miękkim m’, ale twardym, prasłowiańskim n), które do dzisiaj uważa się za jedynie poprawne.

Dodam, że krótko istniały w polszczyźnie oboczne postacie kamionować, ukamionować (działanie przegłosu polskiego, przejście e w o przed twardym n), które jednak nie dotrwały do naszych czasów (szkoda, nie łączono by ich z kamieniem, tylko z kamionką, i mniej by było wątpliwości).

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top