Olga Szpunar

Znaleźć się w książce to duży honor. Gorzej, jeśli trafia się tam „dzięki” błędowi ortograficznemu. Cytat z mojego tekstu – „(…) bo by było lepiej” – posłużył nawet za tytuł (oczywiście w wersji poprawnej, z „boby” pisanym łącznie) książki Macieja Malinowskiego.

Pociesza mnie tylko to, że mistrz ortografii, zwycięzca katowickiego Dyktanda 1990, opowiada się za logiką, próbując obalić skostniałe i nieżyciowe zasady. Dowodzi więc na przykład, że logiczne by było pisanie „boby” osobno, bo przecież samo „boby” nic nie znaczy.

Ponieważ najwięcej uczymy się na swoich błędach, Maciej Malinowski wyszukał w gazetach, reklamach i pismach urzędowych najpowszechniejsze wpadki ortograficzne. Zamiast wymądrzać się i teoretyzować, pokazuje błędy i objaśnia przyczyny ich popełniania. A przy okazji, z przymrużeniem oka, przypomina na przykład o tym, że jeszcze w 1916 r. „pasożyt” był „pasorzytem”, a „mrzonka” – „mżonką”.

Olga Szpunar, “Gazeta Wyborcza”, Kraków, 26-27 stycznia 2002 r.

Scroll to Top