Konstrukcja „imienia kogoś”, używana w znaczeniu ‚nazwany na czyjąś cześć’, znana jest w polszczyźnie od dawna. Nie byłoby problemu, gdyby językoznawcy postanowili, że w nazwach własnych człon „imię” ma być zapisywany w pełnym brzmieniu jako „imienia”
Jeśli jakaś uczelnia, szkoła, szpital czy teatr itp. mają patrona, czyli czczą w ten sposób wybitnego człowieka, to w oficjalnej nazwie umieszczają jego imię i nazwisko, poprzedzając literkami „im.”. Są więc w kraju – przykładowo – Uniwersytet im. Marii Curie-Skłodowskiej, Liceum Ogólnokształcące im. Kamila Cypriana Kamila Norwida, Szpital im. Gabriela Narutowicza, Teatr im. Juliusza Słowackiego.
Okazuje się, że ów niewinnie wyglądający skrót „im.” przysparza mówiącym sporo kłopotu. Nie wszyscy wiedzą, że wyrażenia im. Marii Curie-Skłodowskiej, im. Kamila Cypriana Norwida, im. Gabriela Narutowicza, im. Juliusza Słowackiego należy odczytywać jako imienia Marii Curie-Skłodowskiej, imienia Kamila Cypriana Norwida, imienia Gabriela Narutowicza, imienia Juliusza Słowackiego i że posługiwanie się tu formą imieniem jest wykroczeniem gramatycznym!
Konstrukcja imienia kogoś, używana w znaczeniu ‚nazwany na czyjąś cześć’, znana jest w polszczyźnie od dawna. Nie byłoby problemu, gdyby językoznawcy postanowili, że w nazwach własnych człon imię ma być zapisywany w pełnym brzmieniu (jako imienia, np. Uniwersytet imienia Marii Curie-Skłodowskiej, Teatr imienia Juliusza Słowackiego). Z pewnością wcześniej czy później wszyscy by się nauczyli mówić to poprawnie. Niestety, błędne huta imieniem Sendzimira, fundacja imieniem Batorego, brygada imieniem
Sosabowskiego słyszy się nie tylko w języku potocznym, ale nawet w oficjalnych wystąpieniach.
Zauważmy, że posługiwanie się formą narzędnikową imieniem jest możliwe, ale w innej konstrukcji. Powiemy np., że szkołę nazwano imieniem Józefa Piłsudskiego, fundację zamierza się nazwać imieniem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, a ktoś chce nazwać konkurs literacko-muzyczny imieniem Agnieszki Osieckiej, i nie popełnimy błędu. Za nieco przestarzałe, ale poprawne, uważa się też wyrażenia typu król imieniem Władysław, uczeń imieniem Kajetan, choć lepiej brzmią określenia: król o imieniu Władysław, uczeń o imieniu Kajetan albo po prostu król Władysław, uczeń Kajetan.
Jeśli już omawiamy wyraz imię, to warto dodać, że jako słowo rodzaju nijakiego w celowniku przyjmuje formę imieniu, a nie: imieniowi. Ta druga częsta jest w tekstach kościelnych (np. „Błogosław ojczyźnie naszej, by chwałę przynosiła imieniowi Twojemu” – słyszy się podczas mszy świętej) i podobno przed wiekami… nikogo nie raziła (w prasłowiańszczyźnie mówiono też: komu? czemu? imieni).
Zapamiętajmy ponadto, że zawsze nosi się dwa imiona (a nie: dwoje imion), ale jest się dwojga (a nie: dwóch) imion; że ma się na imię Ewa, Jan itp. albo nosi się imię Ewa, Jan (a nie: nosi się imię Ewy, Jana); że można szargać czyjeś imię (a nie: czyjeś dobre imię), czyli inaczej ‚szkalować kogoś, psuć komuś opinię’.
E-maile i listy od Czytelników:
- * Drażni mnie pisownia „3-go tomu”, „4-ech miesięcy”, „20-ta książka”. Niestety, spotykam się z tym na każdym kroku (paisju***@interia.pl).
- Często widzę przy liczebnikach arabskich końcówki, np. „5-cio”, „2-óch”. To zły zapis. Proszę poruszyć tę kwestię w „Angorze”. Wierna Czytelniczka Bożena Pietruszka (Kutno).
- Czytam ostatnio pewien cykl fantasy i w tejże powieści autor regularnie wysyła przeciwko wrogim armiom np. 22 Kirasjerów i 2 Batalion Rezydencji. Czy nie powinno to wygladąć tak: 22. Kirasjerów i 2. Batalion Rezydencji (lor***@loren.ekoset.pl)
Przepis o tym, że nie należy dopisywać końcówek fleksyjnych po cyfrach arabskich i rzymskich liczebników, pochodzi już z 1936 r. Wprowadził go Komitet Ortograficzny Polskiej Akademii Umiejętności, powołany do życia rok wcześniej „żeby się zajął uporządkowaniem spraw ortograficznych w Polsce”. Zwolennikiem zasady był przede wszystkim prof. Kazimierz Nitsch. W myśl tego, co uchwalili językoznawcy 67 lat temu, po liczebnikach głównych arabskich (odpowiadających na pytanie: ile? – dwa, pięć, dwadzieścia…) nie dodajemy niczego, po liczebnikach porządkowych zaś (który? – pierwszy, trzydziesty, setny…) stawia się kropkę. Zawsze więc piszemy: zabrakło 2 goli, było 4 mężczyzn, nagrody przyznano 6 uczniom (a nie: …2-óch goli, …4-ech mężczyzn, …6-ciu uczniom) oraz: zdobyli 3. gola, najlepszy był 4. zawodnik, w 12. dniu (a nie: …3-ego gola, …4-ty zawodnik, …w 12-tym dniu).
Owo zróżnicowanie pisowni jest konieczne, kiedy zamierzamy jednoznacznie odczytać takie przykładowo zdanie: Zlecono zajęcia 1 plutonowi. Brak kropki oznacza, że może chodzić o jeden pluton albo o pierwszy pluton, kropka jednoznacznie informuje o porządkowym charakterze liczebnika. Wyjątkowo opuszcza się ją, jeśli cyfra arabska oznacza godzinę (np. godz. 14), dzień miesiąca, po którym nazwa podana jest słownie (np. dziś jest 10 grudnia) bądź numer tomu lub strony w opisie bibliograficznym (np. Por. t. 2, s. 89 i nast.).
Rzecz jasna końcówek deklinacyjnych nie dodaje się do liczebników porządkowych zapisanych cyframi rzymskimi, ale – inaczej niż w wypadku arabskich – zbędna jest po nich kropka. Zawsze więc piszemy: w VII wieku p.n.e, w II Departamencie Ministerstwa Skarbu, rozdział X , 10 XII 2002 r. (a nie: w VII-tym wieku p.n.e, w II-gim Departamencie, rozdział X-ty, 10.XII.2003 r.).
Niepotrzebne infiksy widuje się często w przymiotnikach złożonych, w których pierwszy człon jest liczebnikiem zapisanym cyframi, a drugi – słowem, np. 50-cio złotowy, 3-cio majowy, 27-mio letni. I tego należy się wystrzegać; piszemy: 50-złotowy, 3-majowy, 27 –letni albo wszystko słownie: pięćdziesięciozłotowy, trzeciomajowy, dwudziestosiedmioletni. Lepiej też napisać: w latach trzydziestych, w latach dziewięćdziesiątych niż w latach 30., w latach 90., choć to poprawne. Błędem byłoby dodanie końcówek –tych (w latach 30-tych, w latach 90-tych).
Prof. Jan Miodek napisał kiedyś, że bardzo irytują go hybrydy cyfrowo-literowe typu 3-ego Maja, 5-ciu wagonów, 4-ech osób, po 12-tu dniach. „Zawsze mi się wydaje, że odbiorców tego typu zapisów traktuje się jako ludzi, którzy nie znają elementarnych zasad polskiej gramatyki, którzy bez podpórek typu -ego, -ciu, -ech, -tu nie poradziliby sobie z połączeniami trzeciego maja, pięciu wagonów, czterech osób, po dwunastu dniach”.
- Chciałabym prosić o wyjaśnienie, jak się pisze: „pół darmo”, „za pół darmo” czy „półdarmo”, „za półdarmo”? W słownikach spotkałam i jedną, i drugą pisownię… (olasza***@interia.pl)
Z niedowierzaniem odkryłem, że „Nowy słownik poprawnej polszczyzny” pod red. prof. Andrzeja Markowskiego na str. 735 podaje pisownię rozdzielną: pół darmo, za pół darmo, w znaczeniu ‚okazyjnie, za połowę ceny’, powołując się przy tym m.in. na prof. Jana Miodka i jego książkę „Przez lata ze SŁOWEM POLSKIM”. Tymczasem językoznawca z uniwersytetu we Wrocławiu wyjaśnia tam, że po poprawkach dokonanych w ostatnich latach nie piszemy pół darmo, za półdarmo, tylko półdarmo, za półdarmo. To samo podaje „Nowy słownik ortograficzny” PWN pod red. prof. Edwarda Polańskiego.
Rzeczywiście jeszcze do końca lat sześćdziesiątych pisało się pół darmo, za pół darmo, ale w 1971 r. Komisja Kultury Języka PAN postanowiła to zmienić. Dziś musimy pisać nie tylko półdarmo, za półdarmo, ale też np. okamgnienie zamiast oka mgnienie, bigbit zamiast big–beat, minispódniczka zamiast mini–spódniczka, churał zamiast hurał czy Konstytucja 3 maja zamiast Konstytucja 3 Maja.
- Czy można używać wyrażenia „być w stanie coś zrobić”? Moja polonistka w liceum często zwracała nam uwagę, że to niepoprawne (rybcia**@tlen.pl).
Czytelnik miał świetną nauczycielkę, jeśli przestrzegała uczniów przed zwrotem być w stanie. Nie jest ono może tak bardzo zabronione, ale lepiej go nie nadużywać i częściej mówić móc coś zrobić. Niektórzy krytykują być w stanie jako kalkę z języka niemieckiego (imstande sein), inni nie są tak bezwzględni w ocenie. Twierdzą, że co innego znaczy zwrot Nie jestem w stanie ci pomóc, a co innego Nie mogę ci pomóc (może nie chcę?). Być w stanie bardzo przypomina inne wyrażenie, być w posiadaniu, zgodnie potępiane przez wszystkich językoznawców (musimy mówić: mam, posiadam), więc może dlatego dostaje się i jemu…
MACIEJ MALINOWSKI