Sygnalista (ang. whistleblower)

Wymyślając to słowo, z pewnością odwołano się do czasownika sygnalizować w jego drugim znaczeniu, tzn. ‘informować, zawiadamiać o czymś, dawać znać’

– Od niedawna funkcjonuje w przestrzeni publicznej słowo „sygnalista” w znaczeniu „informator”. Nie wiem, kto je wymyślił, ale gdyby udało się to ustalić, zgłosiłbym autora do nagrody, a samo określenie – do konkursu na „słowo roku” (e-mail nadesłany przez internautę a**.ry*****195@gmail.com; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).

Z treści listu czytelnika przebija niewątpliwie ironia, że w oficjalnym obiegu komunikacyjnym zaczęło być obecne słowo sygnalista nazywające osobę informującą o nieprawidłowościach, korupcji czy nawet przestępstwach w instytucjach czy firmach, podczas gdy dosadniejsze wydawałyby się w tym wypadku inne określenia (np. donosiciel, szpicel, kapuś, kabel, wtyka itp.).

Wymyślając wyraz sygnalista, z pewnością odwołano się do czasownika sygnalizować w jego drugim znaczeniu, tzn. ‘informować, zawiadamiać o czymś, dawać znać’. Uznano, że na kogoś, kto będzie sygnalizował coś komuś, czyli informował o czymś, można mówić sygnalista.

Tylko że do takiego sensu omawianego słowa nie jesteśmy przyzwyczajeni. Używając go, mieliśmy dotąd zawsze na myśli kogoś, kto w sensie dosłownym nadaje i odbiera sygnały za pomocą odpowiednich urządzeń, takich jak dzwonki, lampki, syreny alarmowe itp., np. sygnalistę w marynarce wojennej, sygnalistę szybowego w kopalni, sygnalistę myśliwego, sygnalistę na kolei czy sygnalistę na płycie lotniska.

Ale sygnalista, czyli ‘informator’, i to w dodatku tajny? Wielu osobom – tak jak internaucie, który do mnie napisał – owo określenie nie podoba się właśnie z tych dwóch powodów.

Może więc lepsze byłoby już w tej sytuacji słowo demaskator? Demaskator demaskuje przecież, ujawnia tajne spiski, nielegalne powiązania, działania osób, które swoją działalność chcą pozostawić w ukryciu.

Okazuje się, że w są w obiegu obydwa określenia – i sygnalista, i demaskator. Przy pierwszym upiera się Fundacja im. Stefana Batorego, tłumacząc, że dobrze oddaje ono istotę całej rzeczy. Jak widać, nie wszystkich użytkowników polszczyzny to przekonuje…

A tak w ogóle, to chodzi o sensowne przetłumaczenie angielskiego pojęcia whistleblower [wymowa w zapisie uproszczonym łisylblałer], które w dosłownym tłumaczeniu oznacza ‘osobę dmuchającą w gwizdek’, a przenośnie ‘kogoś, kto w dobrej wierze, będąc świadkiem bezprawnego działania w pracy, nie boi się o tym mówić’.

Whistleblower (czyli sygnalista lub demaskator) z własnej i nieprzymuszonej woli informuje opinię publiczną o malwersacjach, aktach korupcji, naruszeniach przepisów i innych tego typu nieprawidłowościach w instytucji, urzędzie, firmie czy organizacji społecznej.

Dla jednych takie działanie będzie zwykłym donosicielstwem, dla innych aktem odwagi kogoś, kto nie może przejść obojętnie – bo nie pozwala mu na to sumienie – wobec przypadków nieuczciwości i jawnego łamania prawa przez innych pracowników i nie oczekuje z tego tytułu żadnych korzyści materialnych, lecz kieruje się wyłącznie dobrem przedsiębiorstwa.

Tylko że do tego potrzeba jeszcze odwagi, prawda?

Termin whistleblowing ([wym. łisylblałing], dosł. ‘dmuchanie w gwizdek’, od to blow the whistle ‘zagwizdać, dmuchnąć w gwizdek’) powstał w latach 70. w Stanach Zjednoczonych, a instytucja whistleblowera istnieje m.in. w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii, gdzie informatorzy objęci zostali prawną opieką państwa.

W Polsce rząd dopiero pracuje nad takimi uregulowaniami przepisów. Niedawno koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński przedstawił założenia Ustawy o jawności życia publicznego mającej zmienić polskie prawo antykorupcyjne. Wprowadzi ona m.in. instytucję sygnalisty.

MACIEJ  MALINOWSKI

1 komentarz

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top