Właściwie to powinno być sumnienie (przez -mn-)…
– W starych wydaniach zbiorów wierszy i poematów Juliusza Słowackiego można natrafić na słowo „sumnienie” zapisane przez „mn”. Początkowo myślałam, że to jakiś błąd literowy, ale okazało się, że nie. Jeden z wierszy wieszcza nosi nawet tytuł „Sumnienie”, a nie „Sumienie”. Interesuje mnie, skąd się wzięła archaiczna pisownia tego słowa, i co sprawiło, że dzisiaj mówi się i pisze „sumienie” (e-mail przysłany przez internautkę).
Słowo sumnienie (z -mn-) obecne było w polszczyźnie literackiej długo – jeszcze do końca XIX w. Używał go nie tylko Słowacki (rzeczywiście w 1836 r. zatytułował tak wiersz i pisał o smutnych wyrzutach sumnienia), ale i Mickiewicz („Pan Tadeusz”, Księga ósma: Zajazd: Czuł, że wyrządził wielką krzywdę Telimenie,/ że go słusznie skarżyła, mówiło sumnienie).
Nic zatem dziwnego, że ów wyraz zamieszczał zarówno Słownik języka polskiego z 1861 r. wydany staraniem Maurycego Orgelbranda, jak i Słownik języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1915, t. VI, s. 512).
Po pół wieku odnotował nawet sumnienie Słownik języka polskiego PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1966, t. VIII, s. 915), choć – rzecz jasna – z adnotacją: dawne, p. sumienie.
Być może będzie dla Państwa zaskoczeniem, jeśli powiem, że rzeczownik sumnienie (z cząstką -mn-) był etymologicznie i morfologicznie jak najbardziej poprawny i że właściwie powinniśmy dzisiaj tak właśnie mówić i pisać.
W tym miejscu konieczny jest mały wywód historycznojęzykowy na ten temat…
Pierwowzoru wyrazu sumienie trzeba szukać w łacińskim rzeczowniku conscientia (con– ‘razem, współ, z’, scientia ‘wiedza, mądrość’) oznaczającym ‘wiedzę z kimś dzieloną, często tajną’, a metaforycznie – ‘wiedzę dzieloną z samym sobą’.
Z tego powodu ów latynizm otrzymał po przetłumaczeniu (a właściwie skalkowaniu) staropolskie brzmienie sąmnienie (są- było odpowiednikiem cząstki con-, mnienie rzeczownikiem o znaczeniu ‘mniemanie, przekonanie’, od mnieć ‘mniemać, sądzić, oceniać’).
Zamiast sąmnienie używano niekiedy formy sądmnienie (lub sądnienie), gdyż kojarzono ją z… sądem (ta sama sylaba początkowa).
Ponieważ jednak samogłoska nosowa ą (a także ę) miała w początkowym okresie rozwoju polszczyzny tendencję do przechodzenia w samogłoskę ustną u, kiedy występowała przed spółgłoską m lub n, wkrótce z sąmnienia zrobiło się sumnienie.
I tak by zostało na zawsze (o czym wspomniałem), posługiwalibyśmy się słowem sumnienie jak wspomnienie czy zapomnienie, gdyby nie… przesadna poprawność językowa (tzw. hiperpoprawność).
Ponieważ na Mazowszu (i w innych regionach północno-wschodniej Polski) miękką głoskę m’ (oddawaną w druku przez mi-) wymawiano w gwarze jako mń (np. [mńasto], [mńęso], [kamńeń], [mńejsce], [mńałem] itp. zamiast [miasto], [mięso], [kamień], [miejsce], [miałem]), z rozpędu również słowo sumnienie potraktowane zostało jako coś gwarowego, błędnego i zmieniono je na rzekomo „poprawniejsze” sumienie.
Tym sposobem – wbrew etymologii i morfologii (naruszono bowiem więź omawianego rzeczownika z czasownikiem mnieć i rzeczownikiem mnienie; na szczęście wyszły one z użycia, zastąpione przez mniemać, mniemanie) – upowszechnił się z czasem wyraz sumienie, który jest obecny w polszczyźnie do dzisiaj.
Takie oto były losy rzeczownika sumienie w języku polskim.
Najpierw łacińską formę conscientiaprzetłumaczono jako sąmnienie, później nagłosowe są- przeszło w su-, co dało brzmienie sumnienie, wreszcie sumnienie zmienione zostało na sumienie, gdyż przestraszono się członu -mnienie jako rzekomo gwarowego (jak mniasto czy mniejsce itp.).
Jeśli zatem w dawnych wydania dzieł Słowackiego czy Mickiewicza natkniemy się na archaiczne sumnienie (z cząstką -mn-), nie dopatrujmy się w nim na siłę literówki ani – tym bardziej – nie traktujmy takiego słowa jako uchybienia językowego.
MACIEJ MALINOWSKI