Strzemiennego!

Słowo to wzięło się z tego, że kiedy przed wiekami przy pożegnaniu gość wkładał już nogę do strzemienia końskiego siodła, gospodarz napełniał jeszcze kielich i kazał odjeżdżającemu wypić ostatniego…

– Skąd się wzięło powiedzenie „strzemiennego” jako ostatniego kieliszka wódki czy wina wypijanego na pożegnanie wychodzących gości wspólnie z nimi? „No to wypijmy strzemiennego! – słyszy się niekiedy (e-mail nadesłany przez internautę w.stanis******@gmail.com; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).

Wypić strzemiennego jest zwrotem bardzo starym, wprowadzonym do obiegu w czasach, gdy ktoś przyjeżdżał do kogoś w odwiedziny na koniu i po zakończeniu biesiady na nim wracał.

Było zwyczajem, że przy pożegnaniu, gdy gość wkładał już nogę do strzemienia końskiego siodła, czyli do jednego z dwóch żelaznych pałąków podtrzymywanych przez mocny skórzany pasek przerzucony pod siodłem, gospodarz napełniał winem czy miodem kielich czy puchar (dawniej pisało się puhar…) osoby, którą gościł, i mówił:

No to wypijmy jeszcze, kumie, waszmościu, ostatniego, strzemiennego na drogę, żeby się lepiej jechało.

Nieraz strzemiennego wychylano wcześniej, w ganku lub przy wrotach ogrodzenia gospodarstwa, gdy gość miał dopiero wkładać nogę w strzemię. Mawiano przy tym: strzemienne – rzecz godna, by wpić do dna.

Do spełnienia owego toastu służyły ponoć specjalne kielichy zwane kusztykami. Były to szklane naczynia bez nóżki i płaskiej podstawy lub z nóżką, ale bez podstawy, dlatego dało się je wyłącznie trzymać. Kusztyk (mówiono też potocznie kuśtyk lub kulawka) musiał być wychylany od razu do dna, należało wypić całą jego zawartość.

Juliusz Słowacki pisał o tym w jednym z poematów („Godzina myśli”): Potem konie pocztowe brzęknęły przed gankiem, / Potem wielkie strzemienne podano kielichy…

Zacytujmy jeszcze fragment „Potopu”:

To się strzemiennego po kusztyczku napijmy, za to z powrotem nie będziem sobie z góry odmierzali. Parę gąsiorków znajdziesz też waść u siebie w kwaterze… To rzekłszy, kazał pan kasztelan podać kielichy i wypili w miarę, na fantazję i dobry humor, po czym na konie siedli i pojechali.

Jak widać, bywały jednak kielichy mniejsze, czyli kusztyczki…

Można żartobliwie powiedzieć, że dawne powiedzenie pić, wypić strzemiennego przypomina dzisiejszy potoczny zwrot pić, wypić rozchodniaka, rozchodniaczka (od rozchodzić się do domów…).

Pozostaje jeszcze do omówienia pewna kwestia gramatyczna dotycząca słowa strzemiennego! i zwrotu wypić strzemiennego.

W toaście strzemiennego!, gdy sięgamy wyłącznie do tego jednego określenia, wszystko jest w porządku, użycie formy dopełniacza (kogo? czego? strzemiennego) wyrazu strzemienne nie budzi zastrzeżeń. Tak się przecież on odmienia: M. strzemienne, D. strzemiennego, C. strzemiennemu, B. strzemienne, N. strzemiennym, Ms. strzemiennym.

Czy jednak w wypadku zwrotu z czasownikiem wypić nie powinna się raczej pojawić forma strzemienne zamiast strzemiennego, co wynika z deklinacji słowa strzemienne i rekcji czasownika wypić (wypić kogo? co?)?

Czy zatem nie należałoby uznać za poprawną składnię pić, wypić strzemienne?

Dzisiaj jest już na to za późno… Miejmy jednak na uwadze to, że poza formą (to) strzemienne w staropolszczyźnie funkcjonował normalnie przymiotnik strzemienny odmieniający się przez liczby, rodzaje i przypadki i przyjmujący w bierniku formę strzemiennego.

Skoro więc mówiono wypić pierwszego, drugiego, ostatniego, z czasem upowszechniło się i powiedzenie wypić strzemiennego.

Być może jednak owo wypić strzemiennego pozostaje skrótem dłuższej konstrukcji wypić kielich, kusztyk (kogo? czego?) strzemiennego.

Zapamiętajmy więc, że słowo strzemiennego ma związek z wyrazami strzemię, strzemiona (to ‘część rzędu końskiego’) i że broń Boże nie należy mówić wstrzemiennego! czy wypić wstrzemiennego. Takiego słowa i zwrotu polszczyzna nie zna (cóż by miały one znaczyć?).

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top