Spuścizna (kiedyś puścizna)

Pierwotnie mówiono puścizna i miało to związek z 'pustym miejscem po czyjejś śmierci’

– Zdziwiłam się mocno, kiedy  koleżanka użyła zwrotu „otrzymaliśmy z rodzicami puściznę po dziadkach”. Czy nie powinna była powiedzieć „spuściznę” ewentualnie „spadek”, „majątek”? – pyta internautka.

– Powinna była – odpowiadam. Współcześnie za poprawne uważa się wyłącznie słowo spuścizna. Można dostać, odziedziczyć, otrzymać coś w spuściźnie po kimś czy być dumnym ze spuścizny po kimś.

Kiedyś jednak mówiono i pisano puścizna i to nie tylko wtedy, gdy chodziło o kwestię materialną, czyli ‘spadek, zapis uczyniony komuś w testamencie, to, co kto komu po śmierci zostawia’ (cytuję za Słownikiem języka polskiego, tzw. wileńskim wydanym staraniem Maurycego Orgelbranda, Wilno 1861, t. II, s. 1331), ale i o sens figuryczny (przenośny) ‘dziedzictwo przekazane od przodków’.

Na ową puściznę z łatwością natrafia się w tekstach historycznych, np.               

Dobra sława to najlepsza  puścizna, którą mi ojcowie zostawili;
Sporo jeszcze materjału z  puścizny po Józefie Piłsudskim czeka na ogłoszenie i prawdopodobnie długo jeszcze będzie czekało;
To dziady twoje, to ojce twoje! / W grób z sobą wzięli skrzydlate zbroje, / Wzięli święcone bułaty,Lecz zostawili sławy  puściznę. / A ten, kto taką ma ojcowiznę, / I tak dość jeszcze bogaty.

Ktoś, kto dzisiaj posługuje się słowem puścizna, z pewnością wyrósł i wychował się w rodzinie przywiązanej do tradycji i polszczyzny przodków. Taką osobą musi być właśnie dziewczyna opowiadająca koleżance, że razem z rodzicami otrzymała  puściznę  po dziadkach. Nie widzi ona w wyrazie puścizna niczego nagannego, u niej w domu tak się po prostu zawsze mówiło i mówi…

Jej kłopot polega na tym, że w kontaktach towarzyskich (a niewykluczone, że także w sytuacjach oficjalnych, np. na egzaminie na uczelni czy w pracy pisemnej) posługuje się formę uznawaną obecnie za przestarzałą, chociaż – uwaga – ciągle odnotowywaną w słownikach (np. w Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza, Warszawa 2003, t. III, s. 858: puścizna, przest.; zob. spuścizna).

Rzeczownik spuścizna pojawił się dopiero w polszczyźnie XIX-wiecznej. Wcześniej w wyłącznym obiegu pozostawało słowo puścizna (lub puścina) oznaczające ‘pustkę, pustkowie, pustotę’, czyli ‘coś (np. siedzibę, dom) opustoszałego po śmierci właściciela, który nie zostawił następcy’.

Kiedy dziedzina [tzn. ‘posiadłość, majątek, siedziba rodzinna’] traciła posiadacza albo dziedzica [tzn. potomka, następcy, spadkobiercy] nie miała, zwała się „puścizną” – cytował przeszło 90 lat temu Joachima Lelewela w poradniku Jak nie należy mówić i pisać po polsku Adam Antoni Kryński (Warszawa 1921, s. 261). Dopiero wtórnie ową nazwą objęto również ‘każde mienie pozostawione w spadku po zmarłym przodku’.

Zdarzało się, że taka puścizna, czyli coś opustoszałego po śmierci właściciela, nie przypadała rodzinie, krewnym czy powinowatym, lecz komukolwiek, osobie obcej. Słowo to było więc synonimem wyrazu kaduk (łac. caducus ‘bez właściciela, bezpański’). I w tym właśnie momencie doszło do zmiany brzmienia omawianego wyrazu z puścizny na spuścizna.

Ponieważ czasownik spuścić (spuszczać) używany był jeszcze wtedy w znaczeniu ‘odstąpić coś, przekazać coś komu, scedować coś na kogoś’ (np. można było komuś spuścić majętność, tzn. ‘wzdać mu ją, czyli przekazać na zawsze’), owo oddanie czegoś komu w użytkowanie wieczyste zaczęto nazywać spuścizną (skoro spuścić co komu, to także spuścizna komu), zapominając o formie puścizna mającej związek z ‘pustym miejscem po czyjejś śmierci’.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top