Spolszczanie imion

Dlaczego piszemy: królowa Elżbieta, książę Karol, król Karol Gustaw, ale: książę William (a nie: Wilhelm) czy też król Juan Carlos (a nie: Jan Karol)? Dlaczego: Borys Jelcyn, ale: Władimir (a nie: Włodzimierz) Putin czy Michaił (a nie: Michał) Gorbaczow? Dlaczego: Jan Sebastian Bach, Ryszard Wagner, ale: Gioacchino (a nie: Joachim) Rossini, Dick (a nie: Rysio) Cheney czy Bill (a nie: Wiluś) Clinton? Dlaczego: Karol Darwin, Karol Linneusz, ale: Charles (a nie: Karol) de Gaulle? Dlaczego: św. Franciszek z Asyżu, ale: św. Pio (a nie: Pius) z Pietrelciny, św. Jose Maria (a nie: Józef Maria) Escriva de Balaguer? Prosiłbym o wyjaśnienie tych paradoksów.

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Być może któryś z językoznawców wystąpił kiedyś z propozycją spolszczania imion osób znanych i zasłużonych dla świata, forsował swoje stanowisko, i tak zostało… Dlatego mamy dzisiaj Ryszarda Wagnera, a nie: Richarda Wagnera, Jana Sebastiana Bacha, a nie: Johanna Sebastiana Bacha, królową Elżbietę II, a nie: Elizabeth II (w tym wypadku powodem mogło być zadomowienie się w polszczyźnie rodzimego określenia Elżbieta I jako królowej żyjącej w XVI w.). Zabrakło jednak konsekwencji – wciąż mówimy: Gioacchino Rossini, a nie: Joachim Rossini, czy George Bizet, a nie: Jerzy Bizet. Zdaniem językoznawcy dra Jana Grzeni z Uniwersytetu Śląskiego, autora „Słownika imion i nazw własnych. Ortografia, odmiana i słowotwórstwo” PWN, generalnie rzadko się spolszczało imiona pochodzenia obcego, a dziś prawie w ogóle się nie stosuje polskich odpowiedników imion osób żyjących współcześnie. Można by wprawdzie pisać np. Jerzy Bush, Sylwiusz Berlusconi, Michał Jordan, lecz nie ma takiego zwyczaju. Niekiedy byłby to nawet wyraz lekkiej ironii pod adresem tak nazwanych osób.

Zobacz także
Scroll to Top