Kiedyś w polszczyźnie istniał wyraz rabownik. Ale wyszedł z użytku. Niepotrzebnie…
– Dlaczego na określenie bandyty czy złodzieja, niekiedy bardzo brutalnego, okradającego banki albo sklepy, mówimy „rabuś”? Przecież jest to słowo ewidentnie pieszczotliwe, wydawać by się mogło, że opisuje postać z bajki dla dzieci. Czy nie lepiej by było na kogoś, kto coś rabuje, używać słowa „rabownik”? (e-mail nadesłany przez internautę).
Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego na ‘grabieżcę, łupieżcę, złodzieja, czyli kogoś, kto zajmuje się kradzieżą i rozbojem’, używa się w polszczyźnie od dawna słowa rabuś.
Ma ono postać spieszczoną i wygląda tak, jakby do podstawy słowotwórczej rab– powstałej z uproszczonej wymowy niemieckiego rzeczownika Raub (‘kradzież’, od czasownika rauben ‘kraść’) dodano formant -uś (rab- + -uś).
Dlaczego zdecydowano się na takie zakończenie tego wyrazu?
Zwykle służy ono do tworzenia wyrazów o wydźwięku ironicznym, np. np. klituś-bajduś (‘ten, kto opowiada rzeczy nieprawdopodobne’), czaruś (‘młody przystojniak zabiegający o względy kobiet’), trajluś (‘ktoś, kto mówi dużo, szybko i bez przerwy, a niekiedy zmyśla’) czy picuś-glancuś, goguś i laluś (wszystkie te określenia odnoszą się do ‘mężczyzny przesadnie dbającego o wygląd’).
Niekiedy owo wygłosowe -uś oznacza gorszą cechę człowieka, np. centuś (‘sknera, kutwa, człowiek przesadnie oszczędny’) czy kapuś (‘donosiciel, denuncjator’) i wtedy te rzeczowniki o zakończeniu -uś mają konotacje zdecydowanie negatywne.
Najbardziej jednak jesteśmy przyzwyczajeni do jakżeż miłych dla ucha określeń osobowych dzidziuś, wnuś, synuś, matuś, żonuś, mężuś, dziadziuś czy spieszczeń zwierzątek kotuś, kiciuś.
Nie ulega wątpliwości, że większość przytoczonych przeze mnie wyrazów kończących się na -uś wywołuje w nas uczucia jak najbardziej pozytywne, przyjazne. Przyznają więc Państwo rację korespondentowi (ja to także czynię), że rabuś do tej grupy absolutnie się nie nadaje. Toż to przestępca zasługujący na karę i potępienie!
Nie najlepsze asocjacje wywołuje również słowo abbuś (fr. abbé) i jego wariant labuś (fr. l’abbé) używane w znaczeniu ‘pogardliwie o księdzu’.
Wspominam o tym dlatego, że Aleksander Brückner (patrz Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków 1927, s. 451) twierdzi, iż słowo labuś powstałe od zapomnianego dzisiaj czasownika labować (sobie w czymś), czyli ‘delektować się czymś’, mogło się stać wzorcem słowotwórczym dla rzeczownika rabuś.
Gdyby się więc ktoś z leksykografów w przeszłości zreflektował, że rabuś nie jest określeniem zbyt fortunnym jako synonim włamywacza, i należy go zastąpić czymś innym, niewykluczone, że mówilibyśmy dzisiaj i pisali rabownik, co proponuje internauta.
W przeszłości funkcjonowało takie słowo, odnotowywały je słowniki (np. Słownik języka polskiego, tzw. warszawski, Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego, Warszawa 1912, t. V. s. 456).
Rabownik pochodził od czasownika rabować (niem. rauben ‘kraść, porywać, łupić, grabić’’), utworzono go przyrostkiem –nik od podstawy słowotwórczej rabow- (rabow- + -nik). Był zatem derywatem rzeczownikowym jak najbardziej poprawnym.
Zresztą na przełomie XIX i XX w. nasi przodkowie mówili i pisali nie tylko rabownik (‘ten, kto kradnie’), ale także niekiedy rabuśnik albo rabusik, czyli – jak widać – kontaminowali formy rabuś i rabownik.
Wszystkie owe określenia (rabownik, rabuś, rabuśnik) stosowano również w języku ówczesnych myśliwych, nazywano tak ‘charta, którego kłusownicy używali do polowania na zwierzynę nocą’.
Dowiodłem zatem, że w przeszłości rywalizował z wyrazem rabuś synonim rabownik, ale niestety nieskutecznie.
MACIEJ MALINOWSKI