Pośliz(g)nąć się

Niewątpliwie formy z cząstką –zn– są wtórne, najprawdopodobniej powstały wskutek uproszczenia fonetycznego trudnej do wymówienia grupy spółgłosek –zgn-, co z czasem zostało zaaprobowane przez językoznawców i trafiło do pisowni

Jak się powinno poprawnie mówić i pisać: poślizgnąć się czy pośliznąć się?; prześlizgnąć się czy prześliznąć się?; wyślizgnąć się czy wyśliznąć się?; ześlizgnąć się czy ześliznąć się? Interesuje to internautę.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pierwszeństwo należałoby dać formom z rdzenną cząstką zg-, bo przecież jest i czasownik ślizgać się, i rzeczowniki ślizgawka, ślizgawica, poślizg.

A jednak wszystkie stare i nowe słowniki oraz poradniki językowe nie potępiają form pośliznąć się, prześliznąć się, wyśliznąć się, ześliznąć się (a także pośliźnięcie się, prześliźnięcie się, wyśliźnięcie się, ześliźnięcie się).

Uważają je za równorzędne z wyrazami poślizgnąć się, prześlizgnąć się, wyślizgnąć się,ześlizgnąć się (poślizgnięcie się, prześlizgnięcie się, wyślizgnięcie się, ześlizgnięcie się).

Niewątpliwie formy z cząstką -zn- (pośliznąć się itp.) są wtórne, najprawdopodobniej powstały wskutek uproszczenia fonetycznego trudnej do wymówienia grupy spółgłosek -zgn-, co z czasem zostało zaaprobowane przez językoznawców i trafiło do pisowni.

Mając do wyboru dwie postacie obydwu czasowników, trzeba tylko pamiętać o tym, że niektóre formy osobowe czasownika pośliznąć się zawierają twarde z, a niektóre miękkie ź.

Miękkie ź występuje wtedy, gdy znajdzie się przed spółgłoską ń (zapisywaną jako ni-), która zmiękcza twarde z, np.

pośliźniesz, pośliźnie, pośliźniemy, pośliźniecie (ale: pośliznę, poślizną).

Od poślizgnąć się jest inaczej – występuje zawsze -zg-:

poślizgnę, poślizgniesz, poślizgnie, poślizgniemy,poślizgniecie, poślizgną.

W czasie przeszłym z kolei należy mieć na uwadze to, że we wszystkich formach osobowych zarówno czasownika poślizgnąć się, jak i czasownika pośliznąć się musi być konsekwentnie zachowana – odpowiednio – cząstka –zgn– i -zn-.

Mówiąc prościej – nie wolno powiedzieć poślizgłem siępoślizłem się ani poślizgła się, poślizła się itd. Poprawnie jest wyłącznie: poślizgnąłem się lub pośliznąłem się, poślizgnęła się lub pośliznęła się itd.

Cała fleksja w czasie przyszłym i przeszłym czasownika poślizgnąć się wygląda tak:

  • (ja) poślizgnę się, (ty) poślizgniesz się, (on, ona, ono) poślizgnie się, (my) poślizgniemy się, (wy) poślizgniecie się, (oni, one) poślizgną się;
  • (ja) poślizgnąłem się/ poślizgnęłam się, (ty) poślizgnąłeś się / poślizgnęłaś się, (on) poślizgnął się, (ona) poślizgnęła się, (ono) poślizgnęło się, (my) poślizgnęliśmy się / poślizgnęłyśmy się, (wy) poślizgnęliście się / poślizgnęłyście się, (oni) poślizgnęli się, (one) poślizgnęły się.

Czasownik pośliznąć się przyjmuje następujące formy osobowe:

  • (ja) pośliznę się, (ty) pośliźniesz się, (on, ona, ono) pośliźnie się, (my) pośliźniemy się, (wy)pośliźniecie się, (oni) poślizną się;

(ja) pośliznąłem się/ pośliznęłam się, (ty) pośliznąłeś się/ pośliznęłaś się, (on) pośliznął się, (ona) pośliznęła się, (ono) pośliznęło się,(my) pośliznęliśmy się/ pośliznęłyśmy się, (wy) pośliznęliście się/ pośliznęłyście się, (oni) pośliznęli się, (one) pośliznęły się.

To, że w polszczyźnie występują czasem wyrazy w uproszczonej postaci fonetycznej i graficznej, jest dość częste. Czasem dopuszcza się je do użytku w obocznej postaci, a czasem stawia wyłącznie na wersję zmodyfikowaną fonetycznie, nieuzasadnioną etymologicznie.

Z pewnością niektórzy z Państwa pamiętają opisaną kiedyś przeze mnie historię wyrazu autor. Upowszechniła się jego postać bez głoski i litery k, czyli autor, ale zgodnie z łacińską genezą auctor, auctoris [wym. au-ktor, au-kto-ris] powinniśmy dziś mówić i pisać auktor (a nie: autor).

Przed wojną wielu autorów sygnowało swoje książki słowami Donum auctoris [wym. donum au-ktoris], co oznaczało, że jest to ‘dar autora’. Sam przechowuję w rodzinnej bibliotece egzemplarz książki prof. Stanisława Szobera „Na straży języka” z 1937 r. z taką właśnie adnotacją (i bardzo to sobie cenię).

Zauważmy, że do tej pory istnieje w polszczyźnie przymiotnik auktorialny, a nie autorialny, wywodzący się od łacińskiego autor, i termin narracja auktorialna, a nie: autorialna (dosłownie jest to ‘narracja w utworze epickim prowadzona z perspektywy osoby mającej dużą wiedzę o przedstawianych zdarzeniach i opisywanych osobach’).

Dlaczego mimo to mamy autora, a nie: auktora?

Niewątpliwie i w tym wypadku zadecydowały względy artykulacyjne, czyli doszło w tym rzeczowniku do uproszczenia spółgłosek -tk- do -t-.

Wymowa [autor] po prostu jest łatwiejsza niż [au-ktor]…

Nie bez znaczenia było jednak i to, że w innych językach upowszechniła się zniekształcona forma naszego słowa: w języku angielskim author (Anglicy niepotrzebnie dodali mu grecką thetę (th), pozbywając go genetycznego c), w języku francuskim auteur [wym. o:tör], a w języku niemieckim Autor.

Polszczyzna przejęła autora właśnie bezpośrednio z języka niemieckiego…

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top