Wigilia, czyli ‘czuwanie’; opłatek ‘dar ofiarny’

Wspominałem już kiedyś o tym, że czas związany z narodzeniem Chrystusa nie od razu nazywano Bożym Narodzeniem. Aż do końca XVIII w. mówiono, że są to Gody.

Dlaczego? Dlatego że języku dawnych Słowian występowało słowo god znaczące ‘rok’, a że w wiekach średnich Nowy Rok witano 25 grudnia, więc moment, kiedy stykają się ze sobą dwa lata, zaczęto określać słowem Gody.

Słowo wigilia przywędrowało do nas z łaciny. Tam pisane przez v – vigilia – pierwotnie znaczyło ‘straż, pilnowanie’, potem zaś ‘czuwanie nocne’.

Noc poprzedzającą narodziny Zbawiciela chrześcijanie spędzali na czuwaniu, dzielili ją na cztery odcinki (od szóstej po południu do szóstej rano), czyli właśnie wigilie.

Dziś wyraz Wigilia (pisany wielką literą) odnosi się do dnia poprzedzającego Boże Narodzenie, czyli 24 grudnia.

Ale uwaga – jeszcze w XIX w. nie mówiono Wigilia, lecz krócej – Wilia.

Jest i drugie znaczenie tego słowa – wigilia (pisane małą literą) to ‘uroczysta kolacja przygotowywana tego dnia’ lub dowolny ‘dzień poprzedzający jakieś święto’.

Jak wiadomo, wieczerza wigilijna rozpoczyna się od dzielenia opłatkiem.

Opłatek to również wyraz pochodzący z łaciny (od oblatum – ‘dar ofiarny’). Nazywa się tak cienki biały płatek chlebowy, przaśny (czyli niekwaszony i niesolony), wypiekany z białej mąki i wody bez dodatku drożdży.

Początkowo opłatki przeznaczone były wyłącznie na hostie i komunikanty, później jednak zaczęto je wypiekać masowo i roznosić po domach. Tak trafiły na wigilijny stół.

Łamanie się opłatkiem podczas wigilii ma przypominać wierzącym Ostatnią Wieczerzę, być symbolem pojednania, miłości i pokoju. Wyznawcy prawosławia zamiast cienkiego opłatka używają bułeczki zwanej prosforą (proskurą)..

Wspomnijmy jeszcze o pochodzeniu słowa choinka.

Jest to określenie rodzime, zdrobnienie od choina, czyli ‘młody sosnowy las’, a później ‘gałęzie sosnowe albo świerkowe z igliwiem’. Choinka była więc najpierw małym, młodym laskiem sosnowym, inaczej zagajnikiem, i wiązką gałązek z igliwiem, a dopiero potem zaczęto tak nazywać młode drzewko sosnowe albo świerkowe czy jodłowe.

Niewiele brakowało, a używalibyśmy obecnie nie formy choinka, tylko… chojniaczka albo chojniakówka, gdyż zamiast choina posługiwano się słowem chojniak (np. Zbierałem grzyby w chojniaku) i potocznie mówiono [chojna]. Ostatecznie wykształciła się forma choinka i upowszechniła wymowa [choinka] albo [chojinka].

Jest taki piękny wiersz poety Tadeusza Kubiaka (zmarł w 1979 r.) pt. Wieczór wigilijny:

Biały obrus lśni na stole,
pod obrusem siano.
Płoną świeczki na choince,
co tu przyszła rano.

Na talerzu kluski z makiem,
karp jak księżyc srebrny.
Zasiadają wokół stołu
dziadek z babcią, krewni.

Już się z sobą podzielili
opłatkiem rodzice.
Już złożyli wszyscy wszystkim
moc serdecznych życzeń.

Kiedy mama się dzieliła
ze mną tym opłatkiem,
miała w oczach łzy, widziałem,
otarła ukradkiem.

Nie wiem, co też mama chciała
szepnąć mi do ucha:
bym na drzewach nie darł spodni,
pani w szkole słuchał…

Niedojrzałych jabłek nie jadł,
butów też nie brudził…
Nagle słyszę, mama szepce:
– Bądź dobry dla ludzi.

Maciej Malinowski

Scroll to Top