Zetknęliście się z powiedzeniem kaczka dziennikarska?
Nazywa się tak wiadomość wyssaną z palca, a więc nieprawdziwą (często zmyśloną), która mimo to ukazała się w gazetach, nadana została w radiu albo w telewizji.
Ciekawi jesteście, skąd się wzięło owo wyrażenie i dlaczego chodzi w nim akurat o kaczkę? No to posłuchajcie…
Geneza wyrażenia kaczka dziennikarska nie jest do końca znana. Podobno istnieje kilka wersji wyjaśnienia, ale medioznawcy najbardziej przychylają się ku jednej, tej z… początku XIX wieku (znalazłem ją w książce Witolda Pawła Cienkowskiego „Kalejdoskop językowy, Warszawa 1967).
Było podobno tak.
Pewien holenderski humorysta nazywający się Cornelissen postanowił pewnego razu zakpić z ludzkiej łatwowierności i w 1804 r. wydrukował w jednej z gazet informację o tym, że znana jest powszechnie żarłoczność kaczek.
– Najdobitniej świadczy o tym następujący fakt – napisał:
Pewien uczony kupił dwadzieścia kaczek i natychmiast kazał posiekać na drobne kawałki jedną z nich, razem z kośćmi i piórami. Owymi kawałkami nakarmił pozostałe ptaki.
Po kilku minutach uczynił to samo z następna kaczką, potem z trzecią, czwartą, piątą itd.
Wreszcie została mu tylko jedna, która w ten sposób pożarła dziewiętnaście swoich towarzyszek.
Wyobraźcie sobie, że ową niecodzienną i niedorzeczną informację o tym, że jedna kaczka potrafi zjeść dziewiętnaście innych kaczek, natychmiast przedrukowały inne gazety i przez kilka dobrych dni żarłoczność kaczek była na ustach wszystkich. Dopiero po jakimś czasie autor przyznał się, że był to z jego strony żart, a całą historię zwyczajnie zmyślił.
Tak czy inaczej dowcipny Holender stał się twórcą frazeologizmu, który przetrwał… dwieście lat.
Pan Literka