Siedzieć w kozie

Opowiem dziś o pewnym zapomnianym frazeologizmie znanym w różnych wersjach iść do kozy, siedzieć w kozie, zostać w kozie, zamknąć kogoś do kozy, ukarać kozą. 

Przywołane zwroty ze słowem koza w roli głównej dotyczyły przykrej sprawy. Oznaczały po prostu zostanie w szkole po skończonych lekcjach w klasie czy w innym pomieszczeniu na krótszy lub dłuższy czas, jeśli było się w ciągu dnia niegrzecznym, rozrabiało na korytarzu w czasie przerwy bądź dokuczało koleżankom, kolegom.

Takich zasad wychowawczych i dyscypliny przestrzegano kiedyś w szkołach…

Ponoć w współcześnie jeszcze dzisiaj coś podobnego się stosuje (choć nie brakuje głosów, że to niekonstytucyjne). Niesforny uczeń czy uczennica zostają za karę po lekcjach pilnowani przez nauczyciela bądź nauczycielkę, nie mogą wówczas rozmawiać z nikim przez komórkę, wolno im jedynie odrabiać zadania.

O siedzeniu w kozie tak pisał Stefan Żeromski w „Syzyfowych pracach”:

Borowicz za gadanie po polsku zostaje na dwie godziny w kozie… – doniośle i surowo rzekł profesor Leim.

Jak już wspomniałem, kozą nazywano pomieszczenie, w którym pozostawiało się ucznia za karę na pewien czas po skończeniu lekcji, a także samą karę szkolną.

Dlaczego jednak w mawianym powiedzeniu występuje słowo koza?

Daje się to częściowo wytłumaczyć…

Właściwie to nie powinna być koza, tylko… kloza.

Chodzi bowiem o wyraz wzorowany na łacińskiej formie clausa (‘zamknięcie’, od claudere ‘zamykać’), które w języku niemieckim brzmi Klause, w angielskim close, a we francuskim clos.

Ten sam rodowód ma zresztą inny zapożyczony rzeczownik, klozet, powstały z angielskiego wyrażenia water-closet (WC, dosłownie ‘małe pomieszczenie z wodą’).

Pierwotnie (w XVII i XVIII wieku) nasi przodkowie posługiwali się właśnie wyrazem kloza.

Notował go np. Słownik języka polskiego (tzw. warszawski) z 1902 r. (t. II, s. 364): ‘zamknięcie osobliwie szalonych, więzienie’, opatrując cytatem: Do klozy z nim co prędzej, szkoda z nim żartować, jako to z głupim.

Później jednak z klozy zrobiła się… koza, gdyż wyrazy te brzmiały podobnie i ludzie pomylili jeden z drugim. Tak już zostało.

Kozą nazwano potocznie areszt, więzienie’ i samą ‘karę aresztu, więzienia, a następnie owo określenie przenośnie zostało przeniesione na odosobnione pomieszczenie w szkole i karę zostania po lekcjach.

Maciej Malinowski

Scroll to Top