Nei

W tekstach charakterystycznych dla najmłodszej polszczyzny można znaleźć dziwne słówko nei. Początkowo myślałem, że chodzi o zwykłe przestawienie liter i oraz e (tzw. czeski błąd) w wyrazie nie, co przy szybkim pisaniu na komputerze zdarza się często.

Tymczasem nic z tych rzeczy!

Okazuje się, że znaczna część internautów robi to… świadomie!

Połowa komputerowej braci pisze „nei” – twierdzi Bartek Chaciński, autor „Wypasionego…” i „Wyczesanego słownika najmłodszej polszczyzny”. – Jest w tym pewna słowotwórcza wywrotowość.

Jednak owa maniera nie wszystkim się podoba.

Jerzy Pilch z „Polityki” nie pozostawia na osobnikach używających formy nei suchej nitki. Uważa on, że połowa internautów pisze nei zamiast nie z powodu… matołectwa i skłonności do bełkotu.

(…) Dostęp do internetu powinien być prawnie reglamentowany, najlepiej wydawany po okazaniu świadectwa lekarskiego i za zgodą rodziców – grzmi pisarz. – (…) Jeśli wodzący szponiastymi paluchami po klawiaturach troglodyci mieliby moc narzucania swego „nei” jako nowej normy językowej, trzeba by stąd natychmiast spier….. Na szczęście nie mają. Ich językowe ciemności odzwierciedlają jedynie ciemności ich mózgów.

Na te niezwykle ostre słowa zareagował z kolei obrońca słówka nei autor czerski.blog.pl:

„Nei” wzięło się z tego, że osoby piszące przy użyciu dwóch lub czterech palców w momencie ustawienia palca wskazującego prawej ręki nad „n” odpowiadający mu palec ręki lewej trzymają już nad „e”, podczas gdy uderzenie w „i” wymaga ułamka sekundy koniecznego na przestawienie prawej ręki o dwa rzędy wyżej. W efekcie wciśnięcie „e” minimalnie wyprzedza wciśnięcie „i” – dostajemy „nei” zamiast „nie”, język polski pokrywa się wrzodami, a Jerzy Pilch cierpi razem z nim. Panie Jerzy, ja pana proszę – trzymaj się pan swojej branży i pisz pan o wódce.

Tak oto zwykły czeski błąd w wyrazie nie urósł do sporego problemu, wywołał bezpardonową polemikę dwóch osób nieprzebierających w słowach. Jeśli o mnie chodzi, to nie robiłbym z tego jakiegoś „wielkiego halo”.

Ale byłoby chyba niedobrze, gdyby całe zjawisko przybrało na sile i gdybyście nagle zaczęli nie tylko pisać anagramami, ale i mówić, np.

jad im ot zamiast daj mi to;

tka sejt zamiast tak jest;

wioczyście, kaj barnajdziej zamiast oczywiście, jak najbardziej itd.

O ile w piśmie jakoś by to uszło – gdyż ponoć:

Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnolesc ltier przy zpiasie dengao sołwa. Newajżanszjie jest to, aby prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosałoe mgoą być w niaedziłe i w dszalym cąigu nie pwinono to sawrztać polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, że nie czamyty wyszistkch lteir w sołwie, ale cłae sołwa od razu (po poprawieniu literówek brzmi to następująco:

Zgodnie z najnowszymi badaniami przeprowadzonymi na brytyjskich uniwersytetach nie ma znaczenia kolejność liter przy zapisie danego słowa. Najważniejsze jest to, aby pierwsza i ostatnia litera była na swoim miejscu, pozostałe mogą być w nieładzie i w dalszym ciągu nie powinno to stwarzać problemów ze zrozumieniem tekstu. Dzieje się tak dlatego, że nie czytamy wszystkich liter w słowie, ale całe słowa od razu) – o tyle w mówieniu absolutnie nie.

Pan Literka

Scroll to Top