Polszczyzna zna od wieków zwrot lać jak z cebra. Mówi się tak czasem przenośnie, kiedy pada ulewny, rzęsisty deszcz i nie da się wyjść z domu.
Ale dlaczego akurat z cebra?
to jest ów cebr (ceber)?
Niewątpliwie mamy tutaj do czynienia z wyrazem przestarzałym i to… bardzo przestarzałym, uchodzi on bowiem za pierwsze zapisane polskie słowo pospolite.
Znajdujemy je już w Kronice polskiej Anonima zwanego Gallem (inaczej Galla Anonima) z roku 1113, opisującej dzieje Piastów (przede wszystkim Bolesława Krzywoustego).
W opowiadaniu i Piaście i jego gościnności nieznany z imienia i nazwiska (różne są hipotezy na temat tego, kim był Gall Anonim) autor wymienia pluralną formę czebri na oznaczenie ‘naczyń z drewna’.
Takie pojedyncze naczynie nazywano jednak nieco inaczej ‒ czber, a nie: czebr. Dlaczego?
W gwarach mazurzących spółgłoskę cz ludzie wymawiali jak c, słowo czber przeszło więc w cber i w takiej postaci (tzn. z nagłosowym c) zaczęło funkcjonować w polszczyźnie ogólnej.
Z czasem jednak i ono poddane zostało gramatycznej modyfikacji. Powodem było to, że podczas odmiany cber przyjmował formy przypadków zależnych o innej postaci tematu (ceb-, a nie: cbe-). Mówiono cber, ale: cebra, cebrowi, cebrem, o cebrze.
Jak widać, tych ostatnich było więcej, więc w końcu i w mianowniku ustalił się ostatecznie cebr.
Dziś jednak we współczesnej polszczyźnie mamy nie słowo cebr, tylko ceber, od którego utworzono zdrobniałe formy ceberek, cebrzyk (czyli ‘małe cebry’). W l. mn. są oczywiście (te) cebry (w dopełniaczu cebrów).
Skoro wiadomo już, co to jest ceber, czas na wyjaśnienie, dlaczego słowo to weszło do frazeologizmu lać jak z cebra.
Ceber był dużym (jednym z największych), okrągłym naczyniem do noszenia wody (i innych płynów, np. trunków), wykonanym z drewnianych klepek z obręczami. Początkowo obręcze również robiono z drewna (przeważnie z leszczyny), dopiero później ze stalowej taśmy (nazywała się bednarka).
Ponieważ jednak taki ceber służył do noszenia wody, a nie tylko jej gromadzenia, musiał mieć oczywiście jakieś ucha. Dlatego w cebrze nie wszystkie klepki były jednakowej długości: dwie przeciwległe specjalnie wydłużano, a na ich końcu wiercono otwory, przez które przekładano drążek (tzw. powerek). Wtedy dopiero dwie osoby mogły ów wielki pojemnik z wodą (niesłychanie ciężki) podnieść i przenieść go w dowolne miejsce.
Zdarzało się jednak, że w starych, wysłużonych lub wadliwie wykonanych cebrach między klepkami występowały szczeliny, więc z całego naczynia wylewała się jego zawartość. Jeśli zatem z takiego cebra (transportowanego nawet na krótką odległość) woda tryskała na różne strony, niosące go osoby wyglądały potem tak, jakby zlał je rzęsisty deszcz.
Pan Literka
PS Poza frazeologizmem leje jak z cebra dawna polszczyzna znała inny: Kto ma umrzeć, i w cebrze wody utonie. Nie warto natomiast upowszechniać wątpliwej jakości powiedzenia powstałego ostatnimi czasy Kto rano wstaje, ten leje jak z cebra…