Nasi przodkowie chętnie posługiwali się zwrotem baki albo bakę komuś świecić. Mówili na przykład (wynotowałem z XIX-wiecznego Słownika języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego):
Świeć mu bakę otwarcie, szkodź mu po kryjomu;
Kiedy mu będę baki świecił i jego stronę utrzymywał, ostatniego dobędzie grosza.
Słownik języka polskiego PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego z połowy XX w. (Warszawa 1958, t. I, s. 305 i Warszawa 1966, t. VIII, s. 1342) przytaczał jeszcze takie rymowane słowa:
We dworze, uważasz, Kacpruś, temu leci, kto panu bakę świeci;
Jeden Magdzie bakę świeci, drugi schlebia Kasi.
Współcześnie omawiany frazeologizm uważa się za przestarzały (patrz: Uniwersalny słownik języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza, Warszawa 2003, t. I, s. 176).
Jaki był sens zwrotu bakę lub baki komu świecić albo świecić komu bakę, baki (czyli z czasownikiem na początku)?
Otóż znaczył on tyle, co ‘schlebiać, nadskakiwać komuś, starać mu się przypodobać, próbować go do siebie pozytywnie nastawić’.
W skład tego powiedzenia wchodzą – jak widać – wyrazy baka lub baki, które dawne leksykony wprawdzie zamieszczały, ale nie podawały ich znaczenia.
Przypuszcza się, że chodzi o ukraińskie słowo wywodzące się z gwary – baka (‘oko’, w lm. baky; po polsku baki ‘oczy’) mające związek z czasownikiem baczyć (‘uważnie, czujnie na kogoś lub na coś patrzeć’).
I to by się zgadzało… Ktoś, kto chce zdobyć względy czy przychylność drugiego człowieka, zwykle najpierw usilnie wpatruje mu się w oczy.
Dlatego nasi przodkowie świecili bakę lub baki komuś (tzn. ‘schlebiali mu’).
Pan Literka