W tym odcinku „Polszczyzny od ręki…” opowiem Wam o ciekawostce gramatycznej, jaką jest postać miejscownika liczby pojedynczej rzeczowników rodzaju męskiego dom, syn i pan.
Wszystkie słowniki i poradniki od dawna podają, że mówi się i pisze w domu, w synu, w panu, a także o domu, o synu, o panu i na domu, na synu, na panu. Tymczasem z punktu widzenia gramatycznego za formy regularniejsze należałoby uznać – uwaga – w domie, w synie, w panie (także o domie, o synie, o panie; na domie, na synie, na panie).
Dlaczego? – spytacie.
Dlatego – odpowiadam – że wyrazy dom, syn, pan zalicza się do grupy tzw. rzeczowników twardotematowych, czyli takich, które kończą się spółgłoskami twardymi (odpowiednio m i n), a te mają w miejscowniku liczby pojedynczej właśnie-e (dodatkowo zmiękcza ono spółgłoski tematyczne m, n).
Na przykład poeta Jan Kasprowicz zatytułował jeden z wierszy O walącym się domie (1906 r.), czyli użył formy o domie zamiast o domu. Cały utwór zaczyna się tak:
Zbudowałem sobie dom i już się wali. / O mój walący się domie! (…).
Jak widzicie, forma miejscownika o domie trafiła nawet do wołacza (a powinno być o, mój domu walący się).
Z innymi rzeczownikami kończącymi się na -m czy -n jest inaczej. W VI przypadku przybierają formy o zakończeniu -e, np. tom – w tomie, dyplom – na dyplomie, młyn – w młynie, płyn – w płynie, stan – w stanie, kran – w kranie (a nie: tom – w tomu, dyplom – na dyplomu, młyn – w młynu, płyn – w płynu, stan – w stanu, kran – w kranu).
Co w takim razie sprawiło, że do dzisiaj za jedynie poprawne uważa się mimo wszystko formy w domu, o synu, o panu?
Działa tu siła tradycji. Wyrazy dom, syn, pan są bardzo stare, przechowują archaiczną końcówkę miejscownika -u typową dla deklinacji nielicznych wyrazów twardotematowych już od czasów prasłowiańskich. W ciągu wieków teoretycznie można było od tego odejść, czyli powoli upowszechniać formy VI przypadka o domie (w domie, na domie); o synie (w synie, na synie); o panie (w panie, na panie). Nie zrobiono tego jednak, gdyż omawiane wyrazy występują w języku Polaków niezwykle często.
Inaczej dzieje się natomiast wtedy, gdy mamy do czynienia z „nowymi” wyrazami zawierającymi słowo dom (zwykle chodzi o nazwy własne), np. Eldom, Artdom, Buddom, Ordom. Wówczas mówi się i pisze w Eldomie, w Artdomie, w Buddomie, w Ordomie. Jednym słowem – owe nazwy odpowiadają już kryteriom deklinacji współczesnej polszczyzny, według której twardotematowe rzeczowniki rodzaju męskiego przybierają w miejscowniku liczby pojedynczej końcówkę -e.
Pan Literka