Pisz na Berdyczów

W rzeczywistości poczta berdyczowska działała bez zarzutu i uchodziła za jedną z najlepszych w regionie…

– Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad powiedzeniem „pisz do mnie na Berdyczów”, które przenośnie znaczy „nie chcę z tobą utrzymywać kontaktów, daj mi spokój, odczep się”. Skąd się ono wzięło? Dlaczego akurat chodzi o mało dzisiaj znane miasto Berdyczów? – pyta internauta (szczegółowe dane do wiadomości redakcji).

Przywołany zwrot jest stary jak świat i trochę dzisiaj zapomniany, choć niektórzy jeszcze go niekiedy używają, żeby ubarwić, uplastycznić, urozmaicić wypowiedź.

Jego sens (przenośny) sprowadza się współcześnie do tego, o czym wspomina Czytelnik, czyli ‘możesz do mnie pisać, a ja ci i tak nie odpowiem, bo list nie dojdzie, zginie po drodze, nie odbiorę go’.

Czyżby Berdyczów, historyczne miasto leżące dzisiaj na Ukrainie (ukr. Бердичів, Berdycziw) niedaleko (ok. 40 km) od Żytomierza, rzeczywiście słynął przed wiekami z nie najlepiej działającej poczty? – można by zapytać.

Absolutnie nie! Zagalopował się Władysław Kopaliński, który w Słowniku mitów i tradycji kultury (Warszawa 1985, s. 91) przy haśle Berdyczów nie wiadomo dlaczego napisał: prawdopodobnie, sądząc z przysłowia, słynne niegdyś ze źle funkcjonującej poczty na Kresach Polskich.

W rzeczywistości poczta berdyczowska działała bez zarzutu i uchodziła za jedną z najlepszych w regionie.

Nie jest więc prawdą, że do Berdyczowa wchodzącego w XVI w. na mocy unii lubelskiej w obszar Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie dochodziły w następnych stuleciach listy, a więc trudno się było z kimś porozumieć.

Powiedzenie pisz do mnie na Berdyczów miało – okazuje się – zupełnie inny sens niż dzisiaj. Odnosiło się do konkretnych zachowań kupców, którzy przyjeżdżali co jakiś czas do tego miasta i chcieli utrzymywać ze sobą kontakt.

Ale po kolei…

Od II połowy XVIII w. Berdyczów stał się ważnym punktem handlowym, gdyż jego nowi właściciele, najpotężniejsi wówczas magnaci litewscy, Radziwiłłowie, wystarali się u króla Stanisława Augusta Poniatowskiego o to, by w ich mieście można było organizować dziesięć jarmarków rocznie.

Tym samym w Berdyczowie (nawiasem mówiąc, 15 marca 1850 r. odbył się tam ślub Eweliny Hańskiej i Honoriusza Balzaka) powstało prawdziwe centrum handlu. Zjeżdżali do tego miasta przynajmniej dwa-trzy razy do roku kupcy z najróżniejszych stron Europy (Prus, Austrii, Rosji i Rzeczypospolitej).

Co przezorniejsi i pilnujący interesu (chodziło o wzajemne kontakty) zakładali w Berdyczowie na poczcie skrzynki (coś w rodzaju dzisiejszych poste restante) i zachęcali innych, by pisali do nich na Berdyczów, co oznaczało, że w krótszym czy dłuższym czasie listy lub przesyłki na pewno do nich dotrą, gdyż oni przyjadą do Berdyczowa.

A zatem, jeśli pisało się do kogoś na Berdyczów, można było być pewnym, że prędzej czy później adresat list otrzyma, gdyż zjawi się na jednym z organizowanych tam jarmarków. Poczta w Berdyczowie – jak wspomniałem – działała bardzo dobrze.

Skąd się więc potem wziął zupełnie inny sens omawianego frazeologizmu? Z pewnością zdarzało się i tak, że z różnych względów jakiś kupiec nie odpowiedział jednak w ciągu 2-3 miesięcy na list, a zatem owo pisanie na Berdyczów okazywało się nadaremne.

To właśnie mogło sprawić, że powiedzenie dotyczące pierwotnie konkretnego porozumiewania się ludzi w XVIII-XIX w. zmieniło z biegiem czasu sens i nabrało przenośnie negatywnego sensu. Upowszechnił je po trosze Juliusz Słowacki, pisząc w „Beniowskim” (Pieśń I):

[…] pan Beniowski liczył lat dwadzieścia,
o doświadczenie jak o grosz złamany
nie dbał – wolałby mieć wioskę i teścia,
to jest ślubem być dozgonnym związany
panną Anielą. […]  był srodze zakochany;
na gitarze grał i rym śpiewał włoski,
i wszystko dobrze szło – dopóki wioski
nie stracił… wtenczas po włosku: addio!
Po polsku:  pisuj do mnie na Berdyczów.
Okropne słowa! jeśli nie zabiją,
to serce schłoszczą tysiącami biczów.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top