Pić na umór, kochać na zabój

Największym pisarzom XIX-wiecznym przytrafiało się mylenie owych zwrotów i pisanie pił na zabój zamiast pił na umór

– Proszę o odpowiedź, jak powinno się mówić i pisać: „pić na umór” czy „pić na zabój”? W grupie moich znajomych głosy są podzielone (e-mail od internautki).

Zanim padnie z mojej strony odpowiedź na pytanie zadane przez czytelniczkę, spróbujmy się wspólnie bliżej przyjrzeć wyrazom umór i zabój.

Są to dzisiaj rzeczowniki niewątpliwie archaiczne, chociaż wciąż odnotowywane we współcześnie wydawanych słownikach (np. w Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN pod redakcją S. Dubisza, Warszawa 2003, t. IV, s. 989; t. V, s. 422, oraz w Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny Wydawnictwa „Kurpisz” pod redakcją H. Zgółkowej, Poznań 2003, t. 44, s. 147; oraz Poznań 2004, t. 47, s. 416).

Zaglądając do nich, znajdziemy tam jednak informację, że wyrazy umór i zabój mogą dzisiaj występować wyłącznie we frazeologizmach pić na umór (‘pić bardzo dużo alkoholu, bez umiaru, do utraty przytomności’) i kochać (zakochać się) na zabój, czyli ‘do szaleństwa’.

Czyżby to oznaczało, że jako poprawne traktuje się właśnie połączenie czasownika pić z rzeczownikiem umór, a nie zabój?

Słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją W. Doroszewskiego (Warszawa 1973, s. 948, hasło: zabój) tak właśnie stawiał sprawę blisko pół wieku temu: niepoprawne pić na zabój (zamiast: pić na umór).

Ciekawe jednak, że w haśle umór, opowiadając się rzecz jasna wyłącznie – co zrozumiałe – za zwrotem pić na umór, wymienieni leksykografowie aprobowali powiedzenie kochać (zakochać się) na umór, choć z uwagą: częściej na zabój.

Również nie tylko picie na umór, ale i kochanie (zakochanie się) na umór zamiast na zabój dopuszczał S. Szober w swym Słowniku poprawnej polszczyzny PIW (Warszawa 1966, s. 664).

W żadnym (dawnym, nowym) słowniku nie znajdziemy obecnie normatywnego nakazu, że nie należy tak mówić i pisać, że jest to skrzyżowanie poprawnych powiedzeń pić na umór i kochać (zakochać się) na zabój.

Dzieje się tak dlatego, że nawet największym pisarzom XIX-wiecznym przytrafiło się mylenie owych zwrotów i napisanie pił na zabój zamiast pił na umór (vide B. Prus: Furman od cugowych koni pił na zabój, „Placówka”, Warszawa 1886, s. 129; czy J.I. Kraszewski: Osmutniał, chodził ponury, wzdychał, na wsi mu wszystko nie w smak szło, z sąsiadami zaczęli pić na zabój, „Herod-Baba”, Warszawa 1879, s. 12).

Także w Słowniku języka polskiego (tzw. warszawskim) J. Karłowicza, A. Kryńskiego i W. Niedźwiedzkiego (Warszawa 1927, t. VIII, s. 26) w haśle zabój czytamy: pije, hula na Z. (inaczej: pije, hula na zabój) = na umór.

Z pewnością z tego powodu S. Skorupka w swym Słowniku frazeologicznym „Wiedzy Powszechnej” (Warszawa 1968, t. II, s. 452, hasło: umór, oraz s. 720, hasło: zabój) odnotował, że: na umór (dawniej: do umoru,) tzn. ‘bez umiaru, bez opamiętania, szalenie’, można zarówno pić, jak i kochać i bawić się’, a na zabój, czyli ‘namiętnie, szalenie, intensywnie, bez opamiętania, bez pamięci, ze wszystkich sił, do upadłego’, także pić, kochać, zakochać się, flirtować, hulać czy tańczyć.

Jednym słowem, nie ma chyba o co kruszyć kopii (że posłużę się innym frazeologizmem), to znaczy spierać o to, który zwrot jest poprawny: pić na umór czy pić na zabój, i czy ów drugi wariant można uznać za dopuszczalny.

W starannej polszczyźnie lepiej jednak mówić i pisać pić na umór i kochać na zabój, mając na względzie to, że między wyrażeniami na umór i na zabój istnieje jednak pewna różnica semantyczna, że pierwsze znaczy ‘na śmierć, do upadłego, do nieprzytomności’, drugie zaś ‘zupełnie, całkowicie, szaleńczo, bez opamiętania’.

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top