Wyraz ten nie jest tym samym, co perkusista
– Ośmielam się zapytać o coś, co irytuje mnie ogromnie. Mianowicie pojawiło nowe określenie dla wirtuoza gry na instrumentach perkusyjnych – „perkusjonista”. Rozumiem, że chodzi o wyższość nad „perkusistą”. Słowo „perkusjonista” spotykam na plakatach szkół muzycznych (wyższych) czy plakatach instytutów organizujących prestiżowe wydarzenia muzyczne itp. Proszę o zajęcia stanowiska w tej sprawie (e-mail od internautki).
Okazuje się, że słowo, o które chodzi korespondence i co do którego zgłasza wątpliwości, czyli perkusjonista, funkcjonuje w obiegu komunikacyjnym od dawna i w środowisku muzycznym nikogo nie dziwi.
Nazywa się tam kogoś, kto jest „prawdziwym artystą dźwięków”, tzn. profesjonalnie potrafi zagrać na jednym (niekiedy dość osobliwym), egzotycznym nieraz instumencie i wydobyć z niego piękne tony.
Perkusjonista (z ang. percussionist) umie zatem obsługiwać np. tamburyn (płaski bębenek z brzęczącymi blaszkami na obręczy), congę (bęben afrykański), bongos (bębenek połączony z drugim, tworzący z nim parę), djembe (jednomembranowy bęben przypominający konstrukcją kielich, wyróżniający się głębokimi basami), dzwonek, cymbały, triangiel (wygięty drut w kształcie trójkąta o nieokreślonej wysokości dźwięku) czy shaker (przyrząd, którym się potrząsa).
Innymi słowy, perkusonistą jest np. muzyk grający profesjonalnie na cymbałach. Jako ktoś wyspecjalizowany w grze na takim instrumencie, występuje zazwyczaj podczas koncertu, stojąc gdzieś z boku i towarzysząc innym, ważniejszym członkom orkiestry.
W żargonie mówi się na takie prostej budowy instrumenty przeszkadzajki muzyczne. służące głównie do tworzenia tła dopełniającego melodię i odpowiadającego za urozmaicenie rytmu wykonywanego utworu.
Z tego, co napisałem, wynika, że słowo perkusjonista nie jest tożsame znaczeniowo ze słowem perkusista odnoszącym się – jak wiadomo – do osoby grającej na perkusji w zespole rockowym, popisującej się uderzaniem pałkami zestawu muzycznego składającego się z wielu elementów ze sobą połączonych (idiofonów i membrafonów).
Łatwo się domyślić, że obydwa terminy (perkusista i perkusjonista) wywodzą się z tego samego pnia etymologicznego (ang. franc. percussion, z łac. percussio ‘uderzenie, wybijanie taktu’).
Na gruncie polskim słowo percussion zostało oddane jako perkusja w znaczeniu ‘zestaw instrumentów’ i od niego powstał derywat perkusista (‘ktoś grający na perkusji’).
Zdradzę jednak, że dawniej do grupy perkusyjnej mogla należeć osoba grająca na wibrafonie, dzwonach, kotle czy werblach (patrz cytat ze Słownika języka polskiego PAN pod redakcją Witolda Doroszewskiego, Warszawa 1964, t. VI, s. 246). Tak więc i na takich muzyków mówiło się perkusiści, zarówno przecież perkusista, jak i perkusjonista uderzali w przyrządy, wybijając takt.
Dopiero w czasach nam współczesnych eksperci muzyczni postanowili zmienić ten stan rzeczy i przez wzgląd na rzeczownik percussion mający w angielszczyźnie sens pojemniejszy utworzyć od niego rzeczownik perkusjonista (perkusjon– + przyrostek –ista) nazywający wszystkich, którzy ‘wybijają takt muzyczny za pomocą jakiegoś pojedynczego instrumentu’.
Z tego właśnie powodu pojawiło się jakiś czas temu w obiegu słowo perkusjonista znaczące – co pokazałem – coś innego niż perkusista, kojarzący nam się od lat z członkiem młodzieżowego zespołu rockowego lub jazzowego.
Nie ma się więc co irytować, że do zasobu lesykalnego polszczyzny wszedł nowy, dziwny twór wypierający stare, dobre określenie, tylko zaaprobować perkusjonistę. Słowniki języka polskiego z pewnością włączą go za jakiś czas do grupy haseł.
MACIEJ MALINOWSKI