Pełny komfort (nie: pełen komfort)

Kiedy chodzi o przydawkę prostą, zawsze musi to być forma pełny

 – W jednym z numerów „Gazety Wyborczej” (z 8 września) w analitycznym tekście przed meczem polskich piłkarzy z Anglią autorstwa Rafała Steca zobaczyłem tytuł „Prawie pełen komfort” i przypomniałem sobie, że gdzieś czytałam, że błędem jest używanie słowa „pełen”, kiedy stoi on przed rzeczownikiem. Czy tytuł nie powinien brzmieć „Prawie pełny komfort” (e-mail od internauty).

Oczywiście, że powinien był.

Posługiwanie się przez wiele osób – w tym dziennikarzy i copywriterów – przymiotnikiem pełen zamiast pełny (jako przydawką) w wyrażaniach z rzeczownikiem występującym w mianowniku należy ocenić nagannie jako brak wiedzy i kompetencji językowych tak potrzebnych w uprawianiu zawodów, w których operuje się słowem.

Ci ludzie (a także niestety duża część użytkowników polszczyzny) po prostu nie wiedzą, że w takim połączeniu przymiotnika i rzeczownika ten pierwszy pozostaje przydawką prostą i musi wystąpić w postaci pełny.

Dlatego zawsze należy powiedzieć i napisać:

pełny serwis informacji,

pełny profesjonalizm,

pełny etat,

pełny dostęp do danych,

pełny zakres usług pełny, brzuch itp.

Inaczej dzieje się wtedy, gdy przymiotnik pojawia się po rzeczowniku, a po takim przymiotniku występuje drugi rzeczownik, tylko że w dopełniaczu. Dopiero w takiej sytuacji – zgodnie z regułami polszczyzny (mamy bowiem do czynienia z tzw. przydawką rozwiniętą) – wolno sięgnąć po formę pełen i powiedzieć, napisać:

spektakl pełen zwrotów akcji,

mecz pełen emocji,

człowiek pełen zapału itp.

Wyłącznie tyle należy zapamiętać, by uchronić się przed popełnianiem językowego uchybienia, czyli myleniem zakresu używania przymiotników pełny i pełen.

A niestety, zdarza się to wielu osobom niezwykle często, np. Julii Kuczyńskiej „Maffashion”, która w rozmowie z „Vivą” powiedziała:

Mam pełen szacunek i podziw dla swojego ciała, że wykonało taką robotę [po ciąży] (por. też reklamy z hasłem pełen luksus i przepych).

Zupełnie przypadkowo, nie kryjąc zdziwienia, odkryłem, że i w Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny wydawnictwa „Kurpisz” (Poznań 2000, t. 28, s. 126) wśród przykładów z użyciem form pełny // pełen podano i taki:

Nazbierał pełen kosz grzybów.

Rzecz jasna, powinno być:

Nazbierał pełny kosz grzybów

lub

Nazbierał kosz pełen grzybów…

Dodam, że forma pełen występuje jeszcze w funkcji predykatywnej jako element tzw. orzeczenia imiennego w zdaniu (orzecznik), np.

kosz na śmieci był już pełen,

nagle zobaczył, że duży kielich jest pełen,

nadjechał spóźniony autobus, ale był niestety pełen.

Nie jest jednak błędem zastępowanie przytoczonych zwrotów wariantami z formą pełny i mówienie, pisanie:

kosz na śmieci był (jest, będzie) już pełny,

nagle zobaczył, że duży kielich jest pełny,

nadjechał spóźniony autobus, ale był niestety pełny.

Mamy więc w tym wypadku – jak widać – wybór, jaki daje nam gramatyka, a mianowicie możliwość skorzystania z oboczności pełen // pełny, o czym warto czasami pamiętać (że kiedy owe formy przymiotnikowe występują w pozycji orzecznika, wolno je stosować zamiennie). Ale wyłącznie wtedy.

Z moich obserwacji wynika, że spora część użytkowników polszczyzny jakoś chętniej sięga po przymiotnik pełen, który wydaje im się atrakcyjniejszy słowotwórczo. Tymczasem – co pokazałem – płata on gramatycznie figle, jeśli nie zna się jego zakresu użycia i funkcji składniowej, w jakiej występuje.

A tak w ogóle to nie warto przesadzać z posługiwaniem się formami pełny i pełen (są niewątpliwie nadużywane) i za każdym razem mówić czy pisać pełny miesiąc, pełny etat, pełny zysk itp. Warto zdecydować się niekiedy na połączenia cały miesiąc, cały etat, całkowity zysk.

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top