Maszkary, maskarady, reduty

W dawnych czasach zabawy karnawałowe miały swoje oryginalne nazwy

Karnawałem nazywa się – jak wiadomo – okres zabaw, balów (nie: bali) i potańcówek, trwający od święta Trzech Króli (6 stycznia) do środy popielcowej.

Samo słowo nie jest rodzime, wywodzi się z języka włoskiego (carnevale) bądź z języka francuskiego (carnaval), ale jego etymologia – jak twierdzi prof. Andrzej Markowski – nie została do końca wyjaśniona.

Najczęściej językoznawcy łączą nazwę karnawał z łacińskim wyrażeniem carne vale (‘mięso, żegnaj’) albo z włoskim słowem carneuale bądź z francuskim określeniem carn-aval, czyli ‘mięsożerstwo’, co by dowodziło tego, że pierwotnie rzecz dotyczyła wyłącznie czasu bezpośrednio poprzedzającego post, czyli trzech ostatnich dni (niedzieli, poniedziałku i wtorku do północy) zwanego ostatkami albo też zapustami bądź mięsopustem (to ostatnie słowo uważa się za kalkę z łaciny, dosłowne przetłumaczenie określenia carnis trivium ‘poniechanie mięsa; rozstanie się z mięsem’).

Inny źródłosłów łaciński rzeczownika karnawał przytacza jednak Władysław Kopaliński w „Słowniku mitów i tradycji Kultury” PWN (1985 r.). Otóż twierdzi on, że słowo karnawał pochodzi od wyrażenia carrus navalis. Tak w starożytnym Rzymie nazywano ponoć łódź na kołach, ukwiecony rydwan boga Dionizosa, pojawiający się na rzymskich ulicach podczas hucznych obchodów powitania wiosny.

Warto bowiem wiedzieć, że zabawy karnawałowe w Europie mają początek w starożytnych obrzędach zimowych i wczesnowiosennych, odprawianych ku czci bogów urodzaju, szczęścia, dobrobytu, słońca życia i światła; przede wszystkim ku czci Saturna (patrona złotego wieku, dobrobytu, sprawiedliwości) oraz właśnie Dionizosa, w Grecji zwanego Bacchusem (boga życia i słońca, patrona wschodzących roślin i kwiatów, a zwłaszcza krzewów winnych i wina).

W wielu krajach, zwłaszcza na wsiach, ludzie gromadzili się przy ognisku i tańczyli, wysoko przy tym podskakując. Panowało bowiem przekonanie, że im się wyżej podskoczy, tym wyżej będzie rodziło zboże.

Być może w każdej z tych etymologii tkwi źdźbło prawdy. Jedno nie podlega dyskusji: przed wiekami karnawał (albo raczej mięsopust, zapusty, ostatki) trwał początkowo krótko, dopiero później zaczęto tak nazywać długi okres zabaw, biesiad, balów, potańcówek lub prywatek czy kuligów zimowych, rozpoczynający się już nierzadko po Sylwestrze (’31 grudnia’) i Nowym Roku (nie czekano do święta Trzech Króli).

Zygmunt Gloger w ten sposób pisze o karnawale w „Encyklopedii staropolskiej”:

Odgłosem i zabytkiem owych czasów są karnawałowe biesiady, tańce i maszkary. Swawole karnawałowe dawały okazje kaznodziejom staropolskim do nazywania ich nie „zapustami”, ale „rozpustami”. Patrząc na te płoche zabawy, jeden z ambasadorów Sulejmana II Wspaniałego, powróciwszy do Stambułu, rozpowiadał, że w pewnej porze roku chrześcijanie dostają warjacyi i że dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowy leczy takową. Kościół, chcąc zapobiedz (dziś pisze się zapobiec), aby zabawy nie przechodziły w grzeszną rozpustę, ustanowił na czas karnawałowy nabożeństwo czterdziestogodzinnem zwane”.  

Tak oto słowo karnawał zostało synonimem hucznych zabaw i balów. W ciągu stuleci te ostatnie nazywano różnie (wyraz bal pochodzi do francuskiego czasownika ballare ‘tańczyć’). Na przykład w XVII i XVIII w. znano słowa maszkara (z wł. mascara ‘maska’, od mascherone ‘morda, pysk’) imaskarada (z fr. mascarade ‘zabawa, której uczestnicy noszą maski’).

Były to imprezy kostiumowe urządzane pierwotnie jedynie z okazji wesela na dworze królewskim lub na dworach  magnackich, a następnie powszechnie.   Nazwano je tak dlatego, że na owych balach obowiązkowo wkładano maski, nieraz strasznie brzydkie (dlatego dziś maszkara znaczy ‘straszydło’).

Znano też publiczne bale kostiumowe, reduty (z fr. redoute, z wł. ridotta, ridotto), na które kupowano bilety.

Dziś to znaczenie słowa reduta wyszło z użycia, związane jest wyłącznie z określeniem dotyczącym polowych umocnień obronnych z czasów I wojny światowej.

Z kolei w domach prywatnych organizowano tzw. wieczorki tańcujące, na które zapraszano wąskie grono przyjaciół i znajomych.

Nazwa nie była zbyt udana (to dosłowne tłumaczenie francuskiego wyrażenia soirée dansante, powinno się było raczej mówić wieczór z tańcami  albo wieczór taneczny), ale się upowszechniła. Była w obiegu jeszcze do czasów I wojny światowej.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top