Ładna dziś pogoda, tak?

Dodawanie na końcu wypowiedzi twierdzącej słówka tak?” z intonacją pytającą razi poczucie językowe wielu osób…

Z kończeniem wypowiedzi twierdzącej słówkiem tak z intonacją pytającą zetknąłem się po raz pierwszy w Poznaniu przeszło dwadzieścia lata temu. Na początku września 1990 roku postanowiłem pojechać z pewnym biurem podróży na rewanżowy mecz Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (1/16 finału) Panathinaikos Ateny – Lech Poznań (Lech wygrał 2-1 i awansował).

Kończąc załatwianie formalności, pracownica powiedziała:

– No to wszystko mamy załatwione, tak? Wyjazd 2 października rano, tak?

Później owo tak pojawiło się w jej wypowiedzi jeszcze kilka razy.

Usłyszawszy to, pomyślałem, że musi to być jakaś cecha charakterystyczna języka poznaniaków, którzy umieszczając każdorazowo na końcu zdania partykułę pytającą tak?, chcą się upewnić, że osoba, do której się w ten sposób zwracają, potwierdzi ich przypuszczenie co do prawdziwości lub słuszności wypowiadanych słów.

Nie miałem wątpliwości, że gdyby o mnie chodziło i to ja bym oferował wycieczkę do Grecji, użyłbym partykuły czy i zapytał klienta:

– Czy wszystko mamy załatwione? (a nie: – No to wszystko mamy załatwione, tak?).

Po dziesięciu latach owo takowanie dopadło mnie w redakcji „Wprost”, kiedy na krótki czas się w niej znalazłem. W 2000 roku z całym zespołem przeniesiono ją z Poznania do Warszawy i gdy po przestąpieniu progu pokoju usłyszałem: – Proszę się rozejrzeć, tak?,  na dobre upewniłem się w przekonaniu, że chodzi o językowe spécialité de la maison osób urodzonych w Wielkopolsce lub długo tam mieszkających.

Dzisiaj wiem, że cała rzecz dotyczy nie tylko Wielkopolan. Podobno niewinnie wyglądającym słówkiem tak? kończą nieraz wypowiedź twierdzącą ludzie z Pomorza, a od jakiegoś czasu stało się ono niezwykle modne w Warszawie, szczególnie w środowisku gwiazd i gwiazdeczek show-biznesu zapraszanych do telewizji śniadaniowych (proszę się o tym przekonać samemu…

Zgłębiając temat, dowiedziałem się, że manierycznego tak? używają podatni na wszystko, co trendy i cool, osobnicy związani zawodowo z reklamą, PR-em i marketingiem (ich trzeba w pierwszej kolejności za to obwiniać). Podobno uczy się ich tego (sic!) na szkoleniach…Owo tak? ma nierzadko zmiękczyć klienta, przekonać go do kupna tego bądź owego, choć jegomość wcale nie ma na to ochoty. Słysząc kilka razy natarczywe tak?, nieprzyzwyczajony do nachalnego stylu prowadzenia rozmowy, w końcu przystaje na „kuszącą” propozycję…

Ale zdarza się, że takują osoby dojrzałe, będące autorytetem w różnych dziedzinach, biorące np. udział w programach publicystycznych w mass mediach i to niekoniecznie pochodzące z Wielkopolski czy z Pomorza (naukowcy, ekonomiści, prawnicy, socjologowie, psychologowie itp.). Ci – w przeciwieństwie do innych – robią to ponoć świadomie, chcąc przekonać słuchaczy do swych racji, stanowisk, poglądów i niejako sprawdzając, czy odbiorcy podążają za ich tokiem myślenia.

Tak czy owak w każdym wypadku owo tak? pozostaje irytujące (dla mnie bardzo). Gdyby w wypowiedzi jakiegoś eksperta, specjalisty, autorytetu ów wtręt pojawiał się sporadycznie, wyłącznie dla potwierdzenia słuszności wypowiadanego przez niego sądu czy opinii, obecność słówka tak dałoby się jakoś obronić. Dodawane raz za razem, staje się irytujące, wręcz nie do zniesienia.

Podobno świadomie czy nie (wystarczy pobyć godzinę z „takowiczem”, by samemu się nim stać) zaczyna takować coraz więcej ludzi.   Co z tym robić? Zwracać – nawet mało elegancko – uwagę, że to bezsensowne, manieryczne, i dodawać od siebie kąśliwą uwagę?

To dobre rozwiązanie. Indagowany kiedyś w tej sprawie Artur Andrus zdradził, co robi w takiej sytuacji:

– Radzę rewanżować się słowem „nie”. Kiedy ktoś mówi do mnie: „Ten samochód jest znakomity, będzie panu służył, tak?”, dla przekory mówię: „Nie, wcale tak nie uważam, nie kupię go…”.

To samo proponuje Wojciech Mann: Być może kiedyś posunę się do tego, że gdy ktoś oznajmi mi: „Ładna dziś pogoda, tak?”, powiem: „Jest paskudna…”.

 MACIEJ MALINOWSKI

 

Scroll to Top