Językoznawcy ulegli!

Polacy nie zaakceptowali czasowników „mleć”, „pleć”, „słać”. Wolą mówić „mielić” (kawę), „pielić” albo „plewić” (ogródek), „ścielić” (łóżko)…

Istnieją w polszczyźnie trzy czasowniki, które od lat sprawiały mówiącym wiele kłopotu, ale… już nie będą. Chodzi o mleć (np. kawę), pleć (np. grządki w ogródku) i słać (np. łóżko). Mało kto z Polaków stosował się do norm i nakazów językoznawców, którzy twierdzili, że to jedynie poprawne formy, ugruntowane tradycją. Prawie powszechnie słyszało się zwroty zmielić kawę, pielić (albo plewić) warzywa, pościelić łóżko.

Co się stało? Dlaczego większość ludzi nie zaakceptowała bezokolicznikowego brzmienia mleć, pleć, słać? Dlaczego woli do dziś mówić mielić, pielić, ścielić?

Stało się tak dlatego, że rozchwiana jest odmiana tych czasowników. Otóż wskutek różnych czynników oddziałujących na nie w ciągu wieków mleć, pleć, słać przyjmują inne formy w czasie teraźniejszym (i przyszłym), a inne w czasie przeszłym. Tradycyjna norma nakazuje mówić i pisać:

w czasie teraźniejszym: ja mielę, pielę, ścielę; ty mielesz, pielesz, ścielesz; on miele, ściele, piele; my mielemy, pielemy, ścielemy; wy mielecie, pielecie, ścielecie; oni mielą, pielą, ścielą (w czasie przyszłym – z przedrostkiem z-);

w czasie przeszłym: ja mełłem, pełłem, słałem; ty mełłeś, pełłeś, słałeś; on mełł, pełł, słał; my mełliśmy, pełliśmy, słaliśmy; wy mełliście, pełliście, słaliście; oni mełli, pełli, słali.

Niestety, te różnorodne formy osobowe czasowników mleć, pleć i słać nie zostały przyjęte przez użytkowników polszczyzny po pierwsze dlatego, że językoznawcy podporządkowali je koniugacji –e, -esz, a po drugie, że w czasie przeszłym zawierają zbitki głoskowe -łł i -łl, trudne do wymówienia. Mówiący postanowili więc sobie ułatwić życie. Nie przejmując się nakazami, wprowadzili własny wzorzec odmiany:

– ja mielę, pielę, ścielę; ty mielisz, pielisz, ścielisz; on mieli, pieli, ścieli; my mielimy, pielimy, ścielimy; wy mielicie, pielicie, ścielicie; oni mielą, pielą, ścielą.

Jak widać, włączyli omawiane czasowniki do koniugacji –ę, isz (o wiele częstszej). Ale na tym nie koniec. Zmienili też postać bezokolicznikową mleć, pleć, słać na mielić, pielić, ścielić. Następny krok był łatwy do przewidzenia: w czasie przeszłym pojawiły się formy: ja mieliłem, pieliłem, ścieliłem; ty mieliłeś, pieliłeś, ścieliłeś; on mielił, pielił, ścielił; my mieliliśmy, pieliliśmy, ścieliliśmy; wy mieliliście, pieliliście, ścieliliście; oni mielili, pielili, ścielili.

Przez wiele lat językoznawcy trwali przy swoim, to znaczy przy formach mleć, pleć, słać, większość mówiących zaś (nawet ci, którzy wiedzieli, że naruszają tradycyjną normę) wolała się posługiwać wygodniejszymi formami mielić, pielić, ścielić. Wyjście z tej patowej sytuacji znalazł dopiero prof. Andrzej Markowski z Uniwersytetu Warszawskiego, autor Nowego słownika poprawnej polszyczyny PWN.

Otóż jego zdaniem we współczesnej polszczyźnie trzeba wyróżnić dwa poziomy normy: normę wzorcową i normę potoczną. Według pierwszej ciągle musimy mówić mleć, pleć, słać; mielesz, pielesz, ścielesz; mełłeś, pełłeś, słałeś, druga zezwala na posługiwanie się formami mielić, pielić, ścielić; mielisz, pielisz, ścielisz; mieliłeś, pieliłeś, ścieliłeś, z tym że słowniki zaopatrują je w kwalifikator potoczności. Takie rozwiązanie podoba się także prof. Janowi Miodkowi, który chwali autorów Nowego słownika poprawnej polszczyzny PWN i Praktycznego słownika poprawnej polszczyzny nie tylko dla młodzieży za to, że wariantywnie potraktowali omawiane tu czasowniki i wreszcie rozwiązali sprawę.

Z pewnością osoby dbające o polszczyznę nadal będą mówić: Dlaczego nie chcesz zemleć kawy; Niepotrzebnie mielesz językiem; Wczoraj pełliśmy z babcią ogród; Czy posłałeś łóżko?, ale nie będzie już teraz można traktować jako ewidentny błąd zwrotów zmielić kawę, mielisz językiem, pieliliśmy ogródek czy pościeliłem łóżko. Zresztą co do czasownika ścielić, to językoznawcy najwcześniej dopuścili go obocznie do użycia. Choć uważali tę postać za prowincjonalizm, zaaprobowali ją w polszczyźnie ogólnej (podobno w Warszawie częściej słyszało się ścielić łóżko niż słać łóżko). Być może tak się stanie z czasownikiem plewić, uznawanym jeszcze do niedawna za regionalny (mówi się czasem, że ogród był plewiony). Jeśli tak, możliwe będą trzy postacie jednego bezokolicznika: pleć, pielić i plewić.

Zyskując zgodę językoznawców na posługiwanie się formami mielić, pielić, ścielić, uważajmy jednak na, by się nie narażać na śmieszne sytuacje, jak w anegdocie sprzed lat. Otóż pewna babina ze wsi, zobaczywszy w delikatesach informację „Mielimy kawę” – a działo się to w czasach, gdy o tę używkę było niezwykle trudno, sprzedawano ją nie zmieloną – spytała sprzedawczynię, kiedy znowu przywiozą kawę. Po prostu w gwarze ludowej mielimy znaczyło mieliśmy

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top