Jak wielbłąd ukradł nazwę słoniowi

W języku gockim (języku germańskiego plemienia Gotów) istniało słowo ulbandus mające związek z łacińskim wyrazem elephantus i greckim elefas (dopełniacz elefantos).

Wszystkie one oznaczały słonia.

Myśmy przejęli staro-cerkiewno-słowiańską postać tego słowa, czyli wielbąd, przekształcając je najpierw w wielbląd, potem w wielbrąd, a następnie w wielbłąd, która to forma obowiązuje do dzisiaj i nazywa garbate zwierzę.

– Dlaczego Słowianom słoń pomylił się z wielbłądem? – już słyszę, jak pytacie.

– Dlatego – odpowiadam – że z opowiadań czy żywotów świętych słyszeli oni o jakimś wielkim, egzotycznym zwierzęciu, więc pierwszemu napotkanemu stworzeniu nadali nazwę zarezerwowaną etymologicznie dla słonia.

Dla naszych protoplastów nie miało większego znaczenia to, jakiego używają określenia:

słoń czy wielbłąd?

Zapożyczona nazwa ulbandus  (elephantus), czyli słoń, przylgnęła do zwierzęcia, które okazało się… wielbłądem.

Ale na tej pomyłce wcale się nie skończyło.

Wyobraźcie sobie, że wyraz słoń, wywodzący się ze słowiańskiego słowa slonь, ma z kolei wiele wspólnego z orientalnym (tureckim) wyrazem e(r)slan, który oznacza… tygrysa.

Jak widzicie, wielbłąd ukradł nazwę słoniowi, a słoń zabrał ją tygrysowi

Na szczęście wyraz tygrys znaczy już to, co znaczy.

Wywodzi się z łacińskiego słowa tigr, którego dopełniacz brzmi tigris. W polszczyźnie upowszechniła się forma tygrys (łacińskie ti- przeszło w ty-), choć równie dobrze mogłaby to być mianownikowa postać tygr (tak mówiono i pisano jeszcze w XVI w.).

Wróćmy jednak do historii słowa wielbłąd.

Przed wiekami sądzono, że owo zwierzę nosi taką dziwną nazwę dlatego, że jest… wielkim błędem, tzn. wypaczeniem natury (ze względu na nietypową budowę ciała). Ze skrócenia wyrażenia wielki błąd, czyli odcięcia –ki- od przymiotnika wielki i zrośnięcia się wiel- z –błąd, miał niby powstać rzeczownik wielbłąd…

Ale to tylko tzw. etymologia ludowa.

W języku polskim nigdy się nie tworzyło (i nie tworzy) wyrazów w taki sposób. Chyba że na własny użytek.

Jan Tomaszewski, znany przed laty bramkarz reprezentacji Polski w piłce nożnej, dziś komentator TVN-u, często posługuje się wyrazem wielbłąd, ale w innym znaczeniu.

Kiedy jakiś piłkarz zrobi na boisku głupi kiks lub zagra jak amator, Tomaszewski mówi z ironią:

To nie był błąd zawodnika X, tylko… wielbłąd.

I jeszcze jedno.

Wielbłąd jednogarbny nosi nazwę dromader (z fr. dromadaire).

Niektórzy znawcy upierają się jednak, że powinniśmy mówić i pisać nie dromader, lecz dromedar, bo słowo to wywodzi się z łac. dromedarius (Camelus dromedarius).

Jednak po grecku brzmi to dromados kamelos  (‘szybko biegnący wielbłąd’) i stąd francuska forma dromadaire [czyt. dromader] i polska dromader.

Dodam, że wielbłąd dwugarbny domowy nosi nazwę baktrian (od łac. Camelus bactrianus).

Pan Literka

Scroll to Top