„Dzień, który liczy się od zmroku”

Słowo wigilia przyszło do nas z języka łacińskiego. Początkowo oznaczało tylko ‘trzygodzinną część nocy’

Chodzi, rzecz jasna, o Wigilię, czyli dzień poprzedzający narodzenie Chrystusa 24 grudnia. Tytuł zaczerpnąłem z tekstu pięknej piosenki Czerwonych Gitar „Dzień jeden w roku”  z 1967 roku, skomponowanej przez Seweryna Krajewskiego do słów Krzysztofa Dzikowskiego.

Jej czwarta zwrotka brzmi tak:

Jest taki dzień
tylko jeden raz do roku.
Dzień, zwykły dzień,
który liczy się od zmroku.

Nazwę wigilia polszczyzna zapożyczyła dawno temu z języka łacińskiego. Odwzorowaliśmy graficznie latynizm vigilia, zmieniając jedynie v na w. Na gruncie polskim nowy twór otrzymał kilka znaczeń (o jednym raczej się nie wie), dlatego nadarza się okazja, żeby to przybliżyć.

Zacznijmy od etymologii tego wyrazu. Wigilia, początkowo zapisywana z jotą, jako wigilja, znaczy ‘czuwanie, stróżowanie’ (od czasownika vigilo, vigilare ‘czuwać’). Zaczęto tak nazywać w dawnych wiekach dzień poprzedzający Boże Narodzenie, ponieważ pierwsi chrześcijanie przed dniem narodzenia Chrystusa przez dwanaście godzin (od szóstej po południu do szóstej rano) oddawali się czuwaniu i modlitwie.

Takie okresy nocne nazywały się właśnie wigiliami (łac. vigiliae). Jedna vigilia była zatem ‘trzygodzinną częścią nocy’.

Wspomina się o tym w Słowniku języka polskiego (tzw. wileńskim) Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego (Warszawa 1919, t. VII, s. 605) i przytacza tam słowa XIX-wiecznego kaznodziei Hieronima Kajsiewicza: „Żydzi dzielili noc, jak Rzymianie, na cztery wigilje: zmierzch, północ, kuropianie i ranek”.

Mówi się o tym również w tekście Ceremonje kościoła rzymskiego: „Wigilia, niespanie abo czucie; […] chrześcijanie zwyczajnie dzień przed uroczystością jaką znaczniejszą na bezśnie i modlitwie pędzili; ztąd dni przed świętami znaczniejszemi zowią się i dziś wigilje” (Samuel Bogumił Linde, Słownik języka polskiego, Lwów 1860, t. VI, cz. 1, s. 325).

Ów zwyczaj dotyczył zresztą nie tylko świąt Bożego Narodzenia. Czczono w ten sposób każdy dzień, każdą noc, które poprzedzały ważne wydarzenie w Kościele rzymskokatolickim, np. Wielkanoc. Do dzisiaj odprawia się Wigilię Paschalną (‘nabożeństwo w noc poprzedzającą Niedzielę Wielkanocną’), a Wigilią Wielkanocy nazywa niekiedy Wielką Sobotę.

Od tego właśnie, religijnego, sensu wyrazu wigilia wzięło się później ogólniejsze znaczenie naszego słowa, czyli ‘każdy dzień poprzedzający inny dzień’. Niekiedy, głównie starsze osoby, lubią informować kogoś, że coś wydarzyło się w wigilię imienin Jana, w wigilię ślubu Kasi i Tomka czy w wigilię innego ważnego wydarzenia w rodzinie. Wtedy omawiane słowo zapisuje się małą literą.

Jak wiadomo, wigilia jest również ‘uroczystą kolacją przygotowywaną 24 grudnia’ i wówczas także oddaje się ją w piśmie małą literą. Napiszemy więc: W Wigilię [czyli 24 grudnia] idziemy na wigilię do dziadków lub: W Wigilię Bożego Narodzenia [tzn. 24 grudnia] idziemy na wigilię do dziadków, lub: W wigilię Bożego Narodzenia [w przeddzień świąt] idziemy na wigilię do dziadków. Ot, taka uwaga pisowniowa dla niektórych ode mnie…

Wspomnijmy na koniec i o tym, że kiedyś było w obiegu słowo o tym samym znaczeniu – wilia, zapisywane przez jakiś czas tak samo jak wigilja z jotą, tzn. wilja, powstałe wskutek tzw. kontrakcji, czyli ściągnięcia cząstki -gi- w formie wigilja (wi-gi-lja ˃ wi-lja).

Wilję (później wilię) traktowano jako regionalizm wschodni, chętnie jednak używali go najwięksi polscy pisarze, m.in. Henryk Sienkiewicz. Pisał w noweli Sielanka z 1900 roku:  „W wilię Zielonych Świątek stary Szczepan przyszedł na południe do domu”.

MACIEJ  MALINOWSKI

Skomentuj

Scroll to Top