Dystans fizyczny (nie: społeczny)

Są to dwa odmienne znaczeniowo w socjologii i psychologii terminy

– Chciałbym zapytać Pana o opinię w sprawie bardzo często stosowanego obecnie określenia „dystans społeczny” („zachowanie dystansu społecznego”) w kontekście koronawirusa. Wydaje mi się, że słowo „społeczny” jest w tym przypadku całkowicie nietrafne, ponieważ chodzi przecież o „odległość fizyczną” (czyli o „dystans fizyczny”), określoną w jednostkach miary. Sądzę, że o „dystansie społecznym” można mówić w kontekście stosunku jakiejś grupy społeczeństwa do innej – np. starych mieszkańców do obcych (imigrantów), stosunków między kastami w Indiach, stosunków (i uprzedzeń) międzyrasowych itp. (e-mail od internauty).

Spostrzeżenie korespondenta jest jak najbardziej słuszne. Zachowywanie bezpiecznej odległości między ludźmi w miejscach publicznych powinno być nazywane dystansem fizycznym, ponieważ chodzi o konkretny odstęp od siebie osób stojących w kolejkach w sklepie czy jadących środkami komunikacji miejskiej, mierzony w metrach.

Zdaniem Ministerstwa Zdrowia przy spokojnym tempie oddychania lub mówienia wirus COVID-19 może się przemieścić w powietrzu drogą kropelkową na odległość ok. 1,5 m i dlatego – żeby wyeliminować ryzyko dostania się go do ust i nosa rozmówcy lub osoby, obok której przebywamy – wprowadzono nieco dłuższy dystans fizyczny – dwumetrowy.

Dla porównania w Chinach, w Danii i we Francji ów dystans fizyczny ustalono na metr, w Australii, w Niemczech i we Włoszech na półtora metra, a w USA na sześć stóp (ok. 1,8 m).

Kiedy w I dekadzie marca świat usłyszał o sile rażenia koronawirusa, Światowa Organizacja Zdrowia (ang. World Health Organization, w skrócie WHO), a za nią niemal wszyscy szefowie państw i ministrowie odpowiedzialni za służbę zdrowia zaapelowali do swych obywateli o ograniczenie kontaktów międzyludzkich, czyli o trzymanie dystansu społecznego (ang. social distancing).

Tymczasem było to określenie błędne, na co od razu zwrócił uwagę prof. Martin W. Bauer, profesor psychologii społecznej z uniwersytetu London School of Economics.

Wyjaśnił, że dystans fizyczny, tzn. odległość pomiędzy osobą A i osobą B, mierzy się w metrach lub centymetrach, a dystans społeczny to termin oznaczający np. różnice pomiędzy ludźmi związane z ich miejscem w strukturze społecznej.

W czasie pandemii należy się zatem fizycznie odizolować od innych osób, ale nadal rozwijać z nimi relacje społeczne, utrzymywać więzi międzyludzkie (kontaktować się internetowo, SMS-owo).

Dlatego wkrótce Światowa Organizacja Zdrowia zaapelowała do opinii publicznej, by nie używać określenia dystans społeczny, lecz preferować termin dystans fizyczny (ang. physical distancing).

W pierwszej kolejności domagała się tego amerykańska epidemiolog pracująca w Genewie i współpracująca z WHO dr Maria Van Kerkhove. Mówiła, że dystans fizyczny nie oznacza odizolowania się społecznego od rodziny czy znajomych, gdyż dzięki zaawansowanej technologii internetowej można podtrzymywać wszelką aktywność zawodową i towarzyską, nie wychodząc z domu.

Zdaniem prof. Małgorzaty Molędy-Zdziec ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie apelowanie przez długi czas do ludzi o dystans społeczny równało się nolens volens wzywaniu do alienowania się, osłabienia więzów społecznych, a nawet wykluczenia społecznego, jeśli nie miało się dostępu do nowych mediów. Niektórzy poczuli się samotni, mogli popaść w stres, lęk, a nawet w depresję.

Dziękuję internaucie za zwrócenie uwagi na kwestię błędnego używania przez polityków i media określenia dystans społeczny zamiast dystans fizyczny. Są to dwa odmienne znaczeniowo w socjologii i psychologii terminy.

MACIEJ  MALINOWSKI

2 komentarze

  1. Niekoniecznie. W proksemice istnieje pojęcie: social distance. Dotyczy ono odległości między ludźmi wynoszącej około 2 metrów. Są jeszcze trzy inne rodzaje odległości: intimate, personal (krótsze niż social) i public (dłuższa). Distancing to bardziej dystansowanie, czyli trzymanie dystansu, nie sam dystans.

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top