Destynacja

W polszczyźnie pojawił się jeszcze jeden neologizm rodem z języka angielskiego (i francuskiego)…

Na fali nieustającej fascynacji wszystkim, co angielskie (i amerykańskie), pojawiło się w polszczyźnie słowo destynacja.

Ci, którzy po nie ochoczo sięgają, nie widzą żadnej niestosowności. Destynację podają jako przykład jednego z internacjonalizmów, czyli wyrazów znanych na całym świecie, które warte są wprowadzenia do obiegu i upowszechnienia, gdyż Polska na dobre weszła do Europy.

Przeciwnicy z kolei rwą włosy na głowie i grzmią, że to jeszcze jeden nowotwór zaśmiecający polszczyznę, pusty semantycznie, używany przez ignorantów, którym nie chce się ruszyć głową i poszukać rodzimych form.

Przywołują oni równie manieryczne określenie torba dedykowana do notebooka, dosłowny przekład angielskiego zwrotu bag dedicated to notebook, będące niepotrzebnym neosemantyzmem i jednocześnie kalką składniową, które upowszechniają głównie informatycy (dedykowany znaczy przecież od wieków ‘poświęcony, ofiarowany’, ponadto mówi się dedykowany komuś, a nie: dedykowany do kogoś, do czegoś).

Termin destynacja szczególnie upodobała sobie branża turystyczna, różni przewoźnicy i wiele linii lotniczych, włączając je do swego zasobu argotyzmów (tzn. wyrazów i zwrotów środowiskowych) i wykorzystując w folderach i spotach reklamowych, np.

Idealna destynacja dla każdej rodziny;

Dolina Biebrzy najlepszą wodną destynacją turystyczną w Polsce;

Turcja nową destynacją Oasis Tours;

Profesjonalni rezydenci pomogą Państwu wybrać odpowiednie destynacje na wymarzony urlop;

Cancun to jedna z najlepszych na świecie destynacji.

Nie pozostała w tyle – jakżeby inaczej – brać dziennikarska, nieodporna, niestety, na różnego rodzaju naleciałości i nowinki językowe. Destynacja błyskawicznie trafiła na łamy gazet i do tekstów portali internetowych, zyskując nowych zwolenników.

Jak się Państwu podobają zwroty:

Konkurs na film promujący Warszawę jako atrakcyjną destynację dla turystyki biznesowej;

Trójmiasto najlepszą zagraniczną destynacją turystyczną według Finów;

Małopolska to wzorcowa destynacja turystyczna;Weekend za kratkami: 10 więziennych destynacji turystycznych?

Cóż znaczy owa tajemnicza destynacja?

To nic innego, tylko przystosowany do polskiego systemu słowotwórczego (przejście cząstki ti- w ty- i zakończenie -cja zamiast -tion) odpowiednik angielskiego i francuskiego wyrazu destination [wym. destinejszyn], [destinasją] mającego źródło w łacinie (łac. destinatio, -nis ‘przeznaczenie, postanowienie’), inaczej ‘kierunek, cel, miejsce docelowe podróży’.

Postawmy pytanie:

Czy warto włączać do polszczyzny wyraz obcy, jeśli istnieje wiele rodzimych określeń, właściwie oddających jego sens?

Czy wystarczającym argumentem „za” może być jedynie to, że destynacja wyraża pewne treści bardziej skrótowo, a więc jest słowem użytecznym?

Chyba nie…

Sam, kiedy natrafiam na sformułowania typu destynacja „Polska”, punkt destynacji, ten sam port destynacyjny, moja wymarzona destynacja, irytuję się jak mało kiedy, gdyż nie mam wątpliwości, że ktoś dosłownie przetłumaczył wyrażenia destination „Poland”, point of destination;  my dream destination; the same destination airport.

Pytam raz jeszcze: po co nam ta destynacja, jeśli mamy określenia kierunek, cel, miejsce docelowe podróży?

Okazuje się, że owo słowo znali nasi przodkowie już 200 lat temu. Zauroczeni wtedy francuszczyzną (znali formy destination, destiner), mówili np. Armaty mają destynacją (dziś: biernik brzmi destynację) do Grodna lub Nikt do tej pracy nie chciał być destynowany; Jeden pokój destynowany był dla młodzieży.

Destynację rozumiano więc jednoznacznie jako ‘przeznaczenie, cel, kierowanie czegoś w jakiejś miejsce’. Wyraz ten odnotowywały dawne słowniki języka polskiego, ale w końcu wyszedł z użycia, ponieważ okazał się niepotrzebny. Na początku XXI wieku powraca, ale niestety razi poczucie językowe wielu osób.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top