Gol Cristiana Ronalda

Komentatorzy sportowi nie odmieniają personaliów portugalskiego piłkarza. A to błąd…

Czy mógłbym prosić o podanie powodu (oczywiście językowego), dla którego powszechnie nie odmienia się imienia i nazwiska słynnego portugalskiego piłkarza?– pisze w e-mailu internauta.

Podczas Euro 2012 komentatorzy piłkarscy stacji radiowych i telewizyjnych, a za nimi dziennikarze prasowi i internetowi mówili i pisali „Piękny gol Cristiano Ronaldo”, „Kibice nie mogli darować Cristiano Ronaldo niestrzelenia gola”, Fanki całymi dniami wystawały przed hotelem, marząc o wymianie spojrzeń z Cristiano Ronaldo”. To tak, jakby powiedzieć „Piękny gol Józio Cyzio” i „Kibice nie mogli darować Józio Cyzio niestrzelenia gola”. Czy mam rację?

Pytanie internauty (widać, że interesuje się językiem polskim) dotyka sprawy niezwykle ważnej, tzn. nasilającej się w polszczyźnie oficjalnej tendencji do nieodmieniania nie tylko zapożyczonych nazwisk męskich kończących się na -o (np. Ronaldo, Alonso, Cassano), ale i rodzimych (np. Lato, ZiobroŁasko).

Powodem takiego stanu rzeczy jest oczywiście niedostateczna wiedza o tym, że muszą być one poddawane fleksji według określonego paradygmatu. Zazwyczaj więc mniej sprawni językowo osobnicy idą po linii najmniejszego oporu i pozostawiają takie nazwiska (oraz stojące przy nich obcojęzyczne imiona z wygłosowym -o) w postaci mianownikowej. A to błąd…

Para wyrazowa Cristiano Ronaldo to znakomity przykład ilustrujący omawianą kwestię. Z jednym tylko zastrzeżeniem…

Otóż Ronaldo nie jest nazwiskiem piłkarza, tylko drugim imieniem, które nadał mu ojciec na cześć ulubionego aktora, prezydenta USA Ronalda Reagana. Pełne personalia słynnego Portugalczyka są bardziej rozbudowane: Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro (dos Santos nazywała się z panieńska matka, a Aveiro – ojciec).

Nie ma to jednak dla nas większego znaczenia, ponieważ zarówno dwa imiona (wyrażenie dwoje imion jest przestarzałe)  Cristiano Ronaldo, jak i imię i nazwisko Cristiano Ronaldo podlegają gramatycznie identycznej regule fleksyjnej. Przytoczmy ją:

„Nazwiska niesłowiańskie zakończone na samogłoskę -o poprzedzoną spółgłoską twardą (b, p, t, d,w, f, m, n, r, s, z, ł) odmieniają się według wzorca męskiego (jak polskie nazwiska typu Puzio), jedynie w miejscowniku może wystąpić końcówka -e lub -u w zależności od tego, jak się kończy temat nazwiska” (vide: Wielki słownik ortograficzny PWN pod redakcją prof. Edwarda Polańskiego, Warszawa 2012, [257], s. 102, oraz Słownik nazw własnych PWN dra Jana Grzeni, Warszawa 2002, s. 67).

Ponieważ w członie Cristiano i w członie Ronaldo spółgłoski n i d są twarde, cała odmiana wygląda następująco:

M. (kto, co) Cristiano Ronaldo,
D. (kogo, czego) Cristiana Ronalda,
C. (komu, czemu) Cristianowi Ronaldowi,
B. (kogo, co) Cristiana Ronalda,
N. (kim, czym) Cristianem Ronaldem,
Ms. (o kim, o czym) o Cristianie Ronaldzie,
W. (o kto, o co) Cristiano Ronaldo.

Jak widać, jedynie w miejscowniku twarde n i d przechodzą w miękkie ń i (pisane ni– i dzi-), gdyż miejscownikowe e ma tę właściwość, że zmiękcza wygłosową spółgłoskę tematu.

Kiedy przyjrzymy się owemu wzorcowi deklinacyjnemu, wyjdzie na to, że formy od dopełniacza do miejscownika obydwu członów brzmią tak, jak gdyby chodziło o imiona Cristian i Ronald, a nie: Cristiano i Ronaldo.

Cóż, w tym wypadku tak rzeczywiście jest, i.. nic się na to poradzi. Ale czy owa homonimia fleksyjna ma nas powstrzymywać przed nieodmienianiem personaliów portugalskiego futbolisty? Chyba nie.

Kawał złej roboty w tym względzie ciągle odwalają, niestety, telewizyjni komentatorzy sportowi, którzy o poprawności językowej mają raczej pojęcie małe. Tymczasem siła rażenia ich polszczyzny jest tak wielka, że kiedy ktoś z trzeźwo myślących dziennikarzy portalu Interia.pl (po szkoleniu ze mną) odważył się napisać w tekście Piękne zagranie Cristiana Ronalda, bezpardonowo zbesztano go w komentarzach za kaleczenie języka polskiego.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top