Co znaczy mówić bez ogródek

Słyszeliście na pewno o powiedzeniu mówić coś bez ogródek.

Jeśli ktoś mówi coś (najczęściej niezbyt miłego i z zaskoczenia) bez ogródek, to znaczy, że mówi to ‘wprost, szczerze, prosto w oczy, nie przejmując się, że sprawi komuś przykrość’.

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że w sformułowaniu tym chodzi o… ‘mały ogród’. Nie ma ono nic wspólnego z ogródkiem (wówczas musiałoby być bez ogródków, a nie: bez ogródek).

W dawnej polszczyźnie istniało słowo (ta) ogródka (w dopełniaczu kogo? czego? (tej) ogródki), które oznaczało ’wyrażanie myśli nie wprost, omownie, niejasno’. Można było komuś powiedzieć coś z ogródkami, czyli ‘delikatnie, spokojnie’, i bez ogródek, tzn. ‘jasno, dobitnie, ostro, prosto w oczy’.

Oto przykład posłużenia się zwrotami z ogródkami i zwrotami bez ogródek.

Z ogródkami:

Kasiu, mijasz się z prawdą; Tomku, nie masz racji, a upierasz się albo Mamo, mama chyba przesadza z tą opiekuńczością.

Te same zwroty wypowiedziane bez ogródek brzmiałyby tak:

Kasiu, kłamiesz jak najęta; Tomku, przejrzyj wreszcie na oczy i nie uważaj się za wszystkowiedzącego albo Mamo, mam już dość mamy nakazów i zakazów.

Dodam, że czasem używano też formy liczby pojedynczej bez ogródki (mówiono bez ogórki) i że ogródka znaczyła też ‘ogroda, ogrodzenie’.

Teraz o powiedzeniu spuścić (zawiesić, mieć) nos na kwintę. Otóż mówi się, że ktoś spuścił nos na kwintę, jeżeli ‘posmutniał, zmartwił się, stracił dobry humor’, np. Ania odebrała jakiś SMS, po czym spuściła nos na kwintę i wyszła z pokoju; Chłopcy poszli potańczyć, ale za godzinę wrócili jacyś skwaszeni, z nosami spuszczonymi na kwintę; Powiedz, Marku, co się stało, dlaczego nagle zawiesiłeś nos na kwintę?

Ale dlaczego spuszcza (zawiesza, ma) się nos akurat na kwintę? Otóż kwinta (z łac. quinta = ‘piąta’) to ‘piąty, najwyższy ton gamy’ (także ‘najcieńsza struna w skrzypcach’). Jeśli więc przechodzi się od kwinty do innych, niższych tonów, to jak gdyby przestaje się być „najważniejszym”, pewnym siebie, a staje się bardziej pokornym, a nawet pełnym obaw. Traci się tym samym, rzecz jasna, dobry humor.

Pan Literka

Wasze pytania do Pana Literki:

− Drogi Panie Literko! Na pewno Pan słyszał o Ogólnopolskim Konkursie Humanistycznym „Na Parnasie w szóstej klasie”. Brałam w nim udział i dostałam zero punktów za wypracowanie na temat: „Nie wszystkie dzieci mają szczęśliwe dzieciństwo, ale… Opisz dzieje dowolnego bohatera literatury, który wbrew przeciwnościom losu daje sobie radę”. Napisałam o Harrym Potterze, ponieważ to mój ulubiony bohater i wiem o nim praktycznie wszystko. Niestety, kiedy wynik przyszedł do szkoły, zawarto tam adnotację: praca nie na temat. Każdy chyba przyzna, że Harry odpowiada kryteriom. Dlaczego dostałam tak denną ocenę…

No, cóż. Wybrałaś bohatera oryginalnego, ale… nierealistycznego, i to chyba zadecydowało o takiej, a nie innej decyzji jurorów konkursu. Seria Harry Potter opisuje bowiem przygody nastolatka w magicznym świecie, a chodziło raczej o pokazanie bohatera znanego z lektur szkolnych. Masz rację, że życie Harry’ego również nie wyglądało bajecznie i idealnie i choć był on obdarzony magiczną mocą, podobnie jak inni młodzi ludzie na co dzień gniewał się, buntował, wątpił. Jednym słowem − nie do końca miał życie usłane różami.

Nie przejmuj się, następnym razem na pewno będzie lepiej.

1 komentarz

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top