Briefing

To nie to samo, co konferencja prasowa…

– Okropnie denerwuje mnie słowo „briefing” używane w znaczeniu „konferencja prasowa”. Po co jeszcze jedno zapożyczenie z języka angielskiego niewnoszące do polszczyzny niczego nowego? (e-mail od albat**@interia.pl; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).

Słowo briefing pojawiło się w polszczyźnie oficjalnej kilka lat po transformacji ustrojowej, kiedy szerzej otworzyliśmy się na świat i bardziej zainteresowaliśmy angielszczyzną. A więc jego żywot jest o wiele dłuższy, niżby można w pierwszej chwili przypuszczać.

Owo określenie funkcjonowało najpierw głównie w specjalistycznych odmianach języka – w kręgach wojskowych i w świecie reklamy i PR.

W armii briefingiem – szczególnie po wejściu Polski do NATO – zaczęto nazywać odprawę wyższych rangą oficerów. Jak wiadomo, podczas takiego obowiązkowego spotkania kadry dowódców na różnym szczeblu informuje się ją o czymś ważnym, a następnie instruuje, jak powierzone zadania mają być wykonane.

Wyraz briefing wojskowym się spodobał, ochoczo włączyli go do swego słownictwa, uznali za potrzebny synonim odprawy.

Z kolei w branży reklamowej przez briefing rozumie się spotkania i konsultacje z klientem, żeby doprecyzować szczegóły przygotowania filmu, animacji czy oprawy wizualnej zlecenia powierzonego przez kontrahenta.

Istota angielskiego pojęcia briefing jest właśnie taka: spotkać się z kimś na chwilę i poinformować go krótko o czymś (ang. to brief znaczy ‘informować, streszczać’).

Nic więc dziwnego, że omawiane pojęcie przeniknęło w końcu do mass mediów. Ostatnio sięga się po nie bardzo często we wszystkich możliwych kontekstach.

Tymczasem warto wiedzieć (niech zapamiętają to szczególnie adepci dziennikarstwa), że briefing nie jest tym samym, co klasyczna konferencja prasowa.

Briefing (lub press briefing) to ‘krótkie spotkanie z dziennikarzami, zwoływane nieraz ad hoc, bez wcześniejszej zapowiedzi, żeby coś pilnie wyjaśnić, oświadczyć, zdementować’. W czasie briefingu przedstawia się zwykle jakieś stanowisko (np. rządu, partii, instytucji itp.) w ważnej sprawie, dementuje pogłoski, odpiera zarzuty.

Zazwyczaj w takiej sytuacji nie zaprasza się żurnalistów do reprezentacyjnego pomieszczenia w urzędzie czy firmie, wyposażonego w stoliki, fotele i mikrofony, lecz przyjmuje ich na zewnątrz budynku, przed głównym wejściem.

Podczas briefingu – to ważna uwaga – nie przewiduje się odpowiadania na pytania, a jeśli ktoś próbuje je zadawać, po prostu się na to nie reaguje, tylko kończy wygłaszanie oświadczenia, a tym samym cały briefing. Trwa on nieraz dosłownie kilka minut, niczym prawdziwa odprawa wojskowa.

Jak widać, briefing dość znacznie różni się od konferencji prasowej.

Konferencje prasowe zwołuje się z rozmaitych względów (niekoniecznie nieprzyjemnych), zawiadamiając dziennikarzy telefonicznie bądź e-mailowo na kilka dni przed, często po to, by przedstawić osiągnięcia i sukcesy firmy.

Takie spotkanie odbywa się raczej w miłej atmosferze, trwa tyle, ile potrzeba i rzecz jasna chętnie odpowiada się wtedy na pytania i wątpliwości. Można powiedzieć, że zadawanie pytań stanowi wręcz sól, istotę każdej konferencji prasowej.

Niestety, dzisiaj coraz częściej – jak wspomniałem – nie przestrzega się opisanego przeze mnie rozróżnienia pojęć briefing i konferencja prasowa. Na klasyczną konferencję prasową mówi się briefing i przy okazji nie kryje satysfakcji z tego, że operuje się anglicyzmem, który nie wszyscy znają.

Zdarza się jednak i tak, że ktoś nie wie, co naprawdę oznacza słowo briefing. Pewien kandydat na dziennikarza, zapytany przez starszego kolegę, czy idzie na briefing, był święcie przekonany, że mowa o zakrapianym przyjęciu towarzyskim dla przedstawicieli mediów…

MACIEJ  MALINOWSKI

Scroll to Top