Austriackie gadanie

To inaczej 'mówienie bez głębszego sensu, bez znaczenia, próżne, niewarte uwagi słuchaczy’…

– Mam do Pana pytanie: Skąd pochodzi powiedzenie „austriackie gadanie”, a nawet „austryjackie gadanie”? Robię film na prezydencję Austrii pod tym tytułem. Moi koledzy – ja mam 84 lata – też nie wiedzą nic na ten temat, chociaż pamiętają, że w domu tak się mówiło. Pozdrawiam Pana (e-mail nadesłany przez internautę bo****.ke***@wp.pl; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).

Wyrażenie austriackie gadanie jest starym (i trochę zapomnianym) frazeologizmem o znaczeniu ‘mówienie bez głębszego sensu, bez znaczenia, próżne, niewarte uwagi słuchaczy’. Absolutnie nie chodzi więc o inny (rzekomy) sens owego powiedzenia, a mianowicie taki, że Austriacy są nacją, która chętnie to i owo obiecuje, a później tego nie spełnia.

Etymologię wyrażenia austriackie gadanie wyjaśniają klarownie Mieczysław Czuma i Leszek Mazan w Austriackim gadaniu, czyli encyklopedii galicyjskiej (Kraków 1998, s. 27-29).

Otóż piszą oni, że zdarzało się, iż przedstawiciele do wiedeńskiej Rady Państwa (tzw. Reichsratu) zasiadający w Sejmie Krajowym Galicji (we Lwowie) mieli nieskrępowaną swobodę przemówień, obowiązywał bowiem zakaz przerywania wystąpień mówcom (taki był regulamin austriackiej Izby Delegatów Rady Państwa).

Dlatego niektórzy, wstępując na mównicę, opowiadali rzeczy niestworzone (np. o smaku kociego mleka, o kształcie kogucich jaj na targu, o nietypowym numerze butów teściowej itp.). Każdy, niestety, poseł musiał tego nolens volens wysłuchiwać, a przez to obrady sejmowe ciągnęły się w nieskończoność.

Stąd z czasem wszelkie dyrdymały niegodne uwagi, pięciorzędne brednie nierzadko podszyte blagą, niezwykle długie, wygłaszane podczas oficjalnych wystąpień zaczęto nazywać przenośnie austriackim gadaniem.

Należy odrzucić hipotezę, że powiedzenie austriackie gadanie jest przeróbką wyrażenia krakowskie gadanie, które również oznacza ‘mówienie rzeczy niestworzonych, a niekiedy bredni’.

Krakowskie gadanie ma zupełnie inne pochodzenie i o wiele starszy rodowód.

Przede wszystkim słowo gadanie nie oznacza w nim tego samego, co w wyrażeniu austriackie gadanie, tzn. nie jest synonimem mówienia, opowiadania (czegoś).

Należy wiedzieć, że czasownik gadać miał niegdyś o wiele więcej znaczeń niż obecnie, znaczył to samo, co wróżyć. Słowo gadanie nasi przodkowie rozumieli zatem jako wróżenie, a ‘tego, który coś zgaduje, przewiduje’, czyli wróżbitę, wieszczka, nazywali gadaczem.

O co więc chodziło w tym wróżeniu i dlaczego występuje z nim akurat przymiotnik krakowskie?

Informacje na ten temat znajdujemy w Mądrej głowie dość dwie słowie Juliana Krzyżanowskiego (Warszawa 1960, t. I, s. 251-252).

W XV i XVI wieku Krakowie kwitła astrologia i co bardziej odważni jegomoście oddawali się rozmaitym przepowiedniom (meteorologicznym, dziejowym, dotyczącym epidemii itp.), które spisywali na papierze, a później w formie prymitywnych kalendarzy puszczali w obieg.

Ponieważ owe proroctwa (tzw. judicia cracoviensina) rzadko kiedy znajdowały potwierdzenie w rzeczywistości, śmiano się i dworowano z nich na potęgę (Francuzi ukuli potem nawet mało sympatyczny zwrot kłamać, łgać jak w Krakowie).

Z czasem powiedzenie krakowskie gadanie zaczęło funkcjonować jako synonim mówienia nieprawdy, rzeczy zmyślonych, bzdur, a nawet bredni.

Nie wszyscy jednak współcześni badacze podzielają ową interpretację co do pochodzenia wyrażenia krakowskie gadanie. Anna Pajdzińska (Związki frazeologiczne nazywające akt mowy. Semantyka i składnia, Lublin 1988, s. 67-68) twierdzi, że staropolskie znaczenie rzeczownika gadanie było już w XIX w. dawno zapomniane, a „znaczenie frazeologizmu motywują raczej odwieczne animozje regionalne i lekceważące traktowanie inności”.

MACIEJ  MALINOWSKI

1 komentarz

  1. Jako że to powiedzenie jest ewidentnym anachronizmem, nie uznaję innej formy jak „austryjackie gadanie”. :o)

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top