Przed długie lata słowniki ortograficzne (ze Słownikiem ortograficznym języka polskiego PWN pod redakcją Mieczysława Szymczaka, Warszawa 1981, s. 198) nakazywały zapisywać imię islamskiego Boga, stwórcy świata i najwyższego sędziego przez -ch – Allach.
Przy haśle Allach widniał jednak dopisek: rzadziej Ałłach.
Formę z dwoma łł dopuszczono dlatego, że używał jej w Trylogii Henryk Sienkiewicz (dla ścisłości raz pisał Ałłah, a raz Ałłach). Był to fonetyczny zapis arabskiego słowa Allah (ll przechodzi w wymowie w łł, pisarz tak mówił).
Z czasem odezwały się głosy krytyczne, że słowo Allah powinno jednak zawierać na końcu h, gdyż w oryginale owo h przypomina w wymowie bardziej nasze h niż ch.
Tłumaczono, że język arabski rozróżnia trzy spółgłoski szczelinowe tylnojęzykowe h, ḥ i ẖ, z których dwie pierwsze oddaje się przez literę h, trzecią przez ch. W nazwie Allah mamy akurat do czynienia z h normalnym, więc litera h wydaje się jak najbardziej uzasadniona.
Argumentowano ponadto, że w innych językach (np. angielskim, niemieckim, francuskim, szwedzkim czy duńskim) pisze się Allah.
Leksykografowie nie mogli pozostać na to głusi i dlatego w Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod redakcją Edwarda Polańskiego (Warszawa 2017, s. 190) wprowadzono hasła Allach a. Allah oraz Allah a. Allach. Na s. 192 podaje się jeszcze hasło Ałłach z odesłaniem do Allach a. Allah.
Możemy zatem od pewnego czasu pisać Allah, Allach lub Ałłach.
Okazuje się, że większość Polaków woli pisownię Allah, której jeszcze pół wieku temu – jak wspomniałem – nie było w słownikach i leksykonach…
Pan Literka