W domu, ale: w Artdomie

Nie uświadamiamy sobie na co dzień archaiczności formy szóstego przypadka rzeczowników „dom”, „syn”, „pan”…

− Od dawna zastanawiam się, jak poprawnie powiedzieć: „Kupiłam lodówkę »w Artdomu« czy »w Artdomie«”? W reklamach używa się formy „w Artdomie”, ale przecież mówimy: „Byłam »w domu«, a nie »w domie«” − pyta stała czytelniczka(de*****@neostrada.pl).

Żeby to wyjaśnić, trzeba sięgnąć do gramatyki historycznej języka polskiego. Otóż znajdziemy tam informację, że rzeczowniki rodzaju męskiego mogą mieć w miejscowniku albo końcówkę -e, albo końcówkę -u w zależności od tego, czy są twardotematowe, czy miękkotematowe. Mówimy więc na przykład sad – o sadzie, brat – o bracie, płot – na płocie, pies – o psie, gdyż głoski d, t, s są twarde (choć akurat w miejscowniku pojawia się ich zmiękczenie, a nawet poddane zostają wymianie -dzie, -cie, -się), ale: koń – o koniu, liść – o liściu, zięć – o zięciu, niedźwiedź – o niedźwiedziu, ponieważ temat fleksyjny tych rzeczowników kończy się na miękkie ń, ć, dź.

Zdarzają się jednak takie wypadki, kiedy to wyraz sprawia wrażenie twardotematowego, a mimo to w formie miejscownikowej przybiera końcówkę -u (a w myśl tego, co napisałem powyżej, powinien mieć -e). Proszę zauważyć, że poprawne są jedynie formy o piecu, o kluczu, o rydzu, o mężu, o koszu, o pisarzu. Dlaczego? Otóż piec, klucz, rydz, mąż, kosz, pisarz traktowane są ciągle jako rzeczowniki o temacie miękkim dlatego, że głoski c, cz, dz, ż, sz, rz były kiedyś miękkie (ale stwardniały), stąd ich ciągła niejako „przynależność” do deklinacji z końcówką -u w miejscowniku.

Słowa dom nie można jednak „podciągnąć” pod ową regułę. Głoska m ani nie jest miękka, ani nie jest historycznie miękka, tylko jak najbardziej twarda, a zatem w formie miejscownikowej należałoby oczekiwać końcówki -e (w domie jak w tomie). A jest -u (w domu). Jaki jest tego powód?

Otóż żeby to wytłumaczyć, musimy się cofnąć aż do… czasów prasłowiańskich. Już wtedy bowiem rzeczownik dom należał w języku prasłowiańskim do deklinacji, która w miejscowniku liczby pojedynczej miała właśnie końcówkę -u (odmieniało się tak zaledwie kilka rzeczowników męskich, także syn, pan, wół). W ciągu wieków można to było śmiało zmienić, tzn. wprowadzić do języka formę o domie (w domie, na domie); o synie (w synie, na synie); o panie (w panie, na panie), a więc taką, jaka obowiązuje wszystkie twardotematowe rzeczowniki rodzaju męskiego, np. młyn − o młynie, kran − o kranie, ale nie stało się tak ze względu na codzienną, niezwykle częstą obecność w języku Polaków słów dom, syn, pan.

Niewątpliwie formy o domu, w domu, na domu; o synu, w synu, na synu; o panu, w panu, na panu są dzisiaj archaiczne, jednak nie da się ich wyeliminować z polszczyzny, ponieważ nagminnie bywają używane (ale rzeczownik wół przyjął w miejscowniku postać o wole zamiast o wołu, bo posługujemy się nim o wiele rzadziej). Tak czy inaczej nie uświadamiamy sobie na co dzień osobliwości formy szóstego przypadka rzeczowników dom, syn, pan...

Mam nadzieję, że po tym wyjaśnieniu łatwiej będzie zrozumieć, dlaczego mówi się i pisze w Artdomie (to jedynie poprawna forma). Po prostu nazwa ta (notabene niezbyt dobrze utworzona) jest w polszczyźnie nowa, a zatem odmieniając ją, nie można się odwoływać do wyjątku, jakim jest miejscownik słowa dom. Artdom musi odpowiadać kryteriom deklinacji współczesnej polszczyzny, według której twardotematowe rzeczowniki rodzaju męskiego przybierają w szóstym przypadku końcówkę -e. Nieprzypadkowo więc Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego przy hasłach skurwysyn, sukinsyn (z zastrzeżeniem: wulgarne) wymienia na pierwszym miejscu jako formy właściwe o skurwysynie, o sukinsynie (z końcówką -e) obok o skurwysynu, o sukinsynu…   

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top