Warto wiedzieć, że w dawnych stuleciach słowo to mogło się odnosić również do placówki szkolnej niższej rangi. Może dlatego, kiedy z czasem zaczęło nazywać tak wyłącznie 'szkołę wyższą’, dołączono do niego – dla pewności – przymiotnik wyższa…
W jednym z e-maili (lub e-mailów, obie formy dopełniacza są poprawne) skierowanych do mnie padło pytanie o poprawność wyrażenia wyższa uczelnia:
– Przecież w definicji „uczelnia” zawiera się już słowo „wyższa”, to szkoła wyższego szczebla typu uniwersyteckiego czy technicznego, więc po co je dodawać? – pyta internauta.
Czy istotnie określenie wyższa uczelnia jest pleonazmem i to takim samym jak np. wyrażenia końcowy rezultat, adres zamieszkania czy chwila czasu?
Okazuje się, że… nie. Językoznawcy nie widzą w posługiwaniu się wyrażeniem wyższa uczelnia niczego nagannego. W Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego (Warszawa 2004, s. 1222) czytamy:
uczelnia, ż I, DCMs. i l.mn. D: uczelni, np. wyższa uczelnia; studiować, pracować na wyższej uczelni, pot. na uczelni (nie: w uczelni).
Ciśnie się na usta pytanie: a może istnieje jakiś powód, dla którego toleruje się wyrażenie wyższa uczelnia Czyżby omawiane słowo kryło w sobie jakąś tajemną etymologię, wtórne znaczenie?
Wychodzi na to, że tak.
Po raz pierwszy wyraz uczelnia został odnotowany w Słowniku języka polskiego (tzw. wileńskim, Wilno 1861, t. II, s. 1748) wydanym staraniem Maurycego Orgelbranda w znaczeniu ‘katedra akademicka, zakład naukowy’. Nieoczekiwanie jednak natrafiamy tam na drugą definicję omawianego słowa: uczelnia ’krzesło nauczycielskie’ (ponadto uczelnikiem nazywano ‘nauczyciela’).
Niewiarygodne, nasi przodkowie mówili i pisali uczelnia, kiedy mieli na myśli zwykłe krzesło w klasie dla nauczyciela!
Owo wtórne znaczenie wyrazu uczelnia przywołali po latach redaktorzy Słownika języka polskiego (tzw. warszawskiego) Adam Kryński i Władysław Niedźwiedzki w t.omie VII z 1919 r. (s. 222), wymieniając przy okazji jego synonimy odnoszące się do sensu prymarnego (‘katedra akademicka, zakład naukowy’): uczelnica i uczylisko.
Zauważmy, że początkowo uczelnią (synonimy szybko wyszły z użycia) nie była akademia czy uniwersytet, ale instytucja mniejsza. Jeszcze Mały słownik języka polskiego PWN (Warszawa 1974, s. 853) podawał, że uczelnia to ‘zakład naukowy, szkoła’, z dopiskiem: zwykle wyższego stopnia’.
Bardziej rozbudowane hasło uczelnia w znaczeniu znanym dzisiaj znajdujemy po raz pierwszy w Słowniku języka polskiego PAN pod redakcją Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1967, t. IX, s. 458): uczelnia ‘zakład naukowy, szkoła wyższego stopnia, typu uniwersyteckiego; szkoła wyższa’.
Autor hasła nie omieszkał jednak dodać, że słowa uczelnia używa się ‘czasem również w odniesieniu do innych dawnych typów szkół, zwłaszcza takich, które stanowiły dalszy etap nauczania w stosunku do podstawowego’, co zobrazował cytatem z Cesarstwa rzymskiego Tadeusza Zielińskiego (1938 r.):
Szkoła niższa w Atenach nie była szkołą państwową: utrzymywali takie uczelnie mistrzowie samoistni, którzy nadawali swe imię zakładowi.
Być może właśnie dlatego, że w dawnych stuleciach rzeczownik uczelnia odnosił się również do placówki szkolnej niższej rangi, zaczęto później – jeszcze przed tym, jak upowszechniła się wyłącznie nowa definicja – dodawać do niego człon wyższa, by jednoznacznie odróżnić mniejszą rangą uczelnię, czyli ‘zakład naukowy’, od ‘prawdziwej szkoły wyższej’, tzn. akademii czy uniwersytetu.
Historycznojęzykowa egzegeza rzeczownika uczelnia niewątpliwie rzuca – jak widać – więcej światła na krytykowane wyrażenie wyższa uczelnia.
W myśl współczesnej definicji uczelni (‘szkoła wyższego szczebla uprawiona do wydawania dyplomów magisterskich lub licencjackich’) wydaje się ono rzeczywiście pleonastyczne (że jest to kontaminacja określeń szkoła wyższa i uczelnia).
Miejmy jednak na uwadze to, że znaczenie słowa uczelnia ewoluowało i „podpieranie się” przymiotnikiem wyższa było po części uzasadnione.
Oczywiście, dzisiaj lepiej mówić i pisać uczelnia, na uczelni (nie jest to żaden potocyzm), gdyż wyrażenie wyższa uczelnia – mimo że tolerowane przez językoznawców i obecne w języku dużej części wykształconego społeczeństwa, w tym samych naukowców – wciąż bywa odczuwane przez wiele osób jako pleonastyczne, błędne.
Sam staram się mówić i pisać: uczelnia lub szkoła wyższa. Polecam to Państwu.
MACIEJ MALINOWSKI