Trzeba zLepperować

Gra słów w hasłach reklamowych czy spotach wyborczych to rzecz niesłychanie cenna i chętnie wykorzystywana. Ale efekty mogą być… mizerne

Polskę trzeba zLepperować, zrobić remont, inny ład, kiedy władza będzie nowa, wtedy zmieni się nasz świat − brzmi refren piosenki wykonywanej przez „Trubadurów”, a napisanej specjalnie dla Andrzeja Leppera, kandydata na Urząd Prezydenta RP. Zenon Laskowik nie pozostał na to obojętny! W jednym z telewizyjnych programów kabaretowych krzyknął ze sceny: Ludzie, leppiej go nie wybierać! Ostrzej zareagował ktoś na stronie internetowej kurde.pl: Polskę trzeba zLepperować? Chyba odLepperować, a także odKaczorować i odGiertychować! 

Tymczasem przywódca Samoobrony jest cały w skowronkach, slogan niesłychanie mu się podoba. Uważa, że tylko z jego nazwiskiem można było zrobić coś podobnego (zreperować – zLepperować) i całe przesłanie ma sens. Na miejscu lidera Ligi Polskich Rodzin Romana Giertycha natychmiast bym zareagował i puścił w obieg bliźniacze hasło: Polskę trzeba zeLPeeRować! Skrótowiec LPRrównie dobrze nadaje się bowiem do żonglerki słownej z wykorzystaniem bezokolicznika zreperować jak nazwisko Lepper. Nieprawdaż?

Gra słów, instrumentacja głoskowa (czyli eufonia), kalambury to w hasłach reklamowych, spotach wyborczych czy tytułach prasowych rzecz niesłychanie cenna i chętnie wykorzystywana. Do dziś wzbudzają zachwyt genialnie proste określenia Cukier krzepiczy LOT-em bliżej wymyślone swego czasu przez mistrza Melchiora Wańkowicza czy zwrot Coca-Cola to jest to autorstwa Agnieszki Osieckiej. W tym ostatnim sloganie sięgnięcie dwakroć po zaimek to dało właśnie ów efekt eufonii to – to obok [ko- ko]. Nawiasem mówiąc, samozwańczy „copywriterzy” dopisali później powiedzeniu ciąg dalszy (Coca-cola to jest to, ale ja pier…ę coca-colę, wolę piwek wypić sto). Arcymistrzem instrumentacji głoskowej był Jeremi Przybora z Kabaretu Starszych Panów, w którego tekstach znajdziemy takie smaczki, jak wespół w zespół, by żądz moc móc wzmóc czy rzuć chuć i miast żyć chucią, ku uczuciom się zwróć.

Kalambury palce lizać wymyślali inni. Julian Tuwim jest autorem słów Odyseusz, król Itaki i owaki oraz Tak mi dobrze, że aż dobrze mi tak (po powrocie do Polski w 1946 r.). Wyrafinowanym prześmiewcą był Antoni Słonimski. Napisał w 1968 r., że rząd PRL składa pod pomnikiem Mickiewicza wieniec z napisem: Twórcy „Dziadów” – twórcy dziadów. Studenci polonistyki znają z kolei inne powiedzenie Jeden do Łosia, drugi Donitscha. Chodziło o to, że Jan Łoś, pierwszy redaktor zasad ortograficznych z 1918 r., opowiadał się za pisownią m.in. na czas, na darmo, na pewno, nie do pojęcia, Kazimierz Nitsch zaś propagował pisownię łączną(naczas, napewno, niedopojęcia, spowodu).

Jeśli chodzi o zabawę językiem polskim (w dobrym tego słowa znaczeniu) dzisiaj, to prym wiedzie „Gazeta Wyborcza”. Tytuły O! Polskie piosenki; (Oj)czysty język, a ostatnio Mamy Man-y (w krakowskim „Dzienniku Polskim” napisali Mają Man-y i… „nie było to już to”) nawiązują do najlepszych przedwojennych wzorów. Nieustannie śmieszą mnie też (a Państwa?) hasła reklamowe A mnie to Lotto czy Unimil sobie życie (reklama firmy Unimil produkującej prezerwatywy). Slogan o tym, że Polskę trzeba zLepperować, jawi się na ich tle jako ubogi krewny.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top