Gadu-gadu, a walizka po peronie skacze

W Polityce z 23 marca 2002 Ludwik Stomma napisał m.in.: „I taką właśnie porę roku wybrał nasz ukochany minister zdrowia, by zrobić istny podrzut myszaty (jest i taka ohyda), ogłaszając, iż środki antykoncepcyjne nie będą refundowane. Oczywiście gadu-gadu, a walizka po peronie skacze (…)”. Jakie jest źródło owego powiedzenia o skaczącej walizce? Wielu 50- i 60-latków z mojego otoczenia go używa.

Powiedzenie „Gadu-gadu, a walizka po peronie skacze’’, znane także w dłuższej konstrukcji „My tu gadu-gadu, a walizka po peronie skacze’’, jest elegantszą postacią zwrotu „(My tu) pierdu, pierdu, a walizka po peronie skacze’’, występującego współcześnie w wielu zmodyfikowanych wersjach, np. „(My tu) pierdu, pierdu, a walizka (walizki) na drugim peronie’’; „(My tu) pierdu, pierdu, a walizki odjechały’’; „(My tu) pierdu, pierdu, a walizka sama na peronie’’ czy „(My tu) pierdu, pierdu, a walizka sama zapierdziela pod Peru’’ (z serialu Świat według Kiepskich).
Jak łatwo się domyślić, mało elegancki człon pierdu-pierdu wiąże się ze słowem pierdołki(‘głupstwa, bzdury, niedorzeczności’) i z oczywistych powodów bywa zastępowany neutralnym semantycznie określeniem gadu-gadu (tak właśnie zrobił Ludwik Stomma).
Mamy z pewnością do czynienia z frazeologizmem, ale o statusie wyłącznie normy użytkowej, potocznej, nic więc dziwnego że nie odnotowują go ani starsze, ani współczesne słowniki. To, że od czasu do czasu trafia do felietonów prasowych, czyli tekstów pisanych, należy tłumaczyć specyfiką tego gatunku dziennikarskiego, charakteryzującego się lżejszą formą i mniej rygorystycznymi wymaganiami stylistycznymi.
Omawiany zwrot musiał wejść do polszczyzny bądź w okresie późnomiędzywojennym, bądź dopiero po drugiej wojnie światowej (istnieje duże prawdopodobieństwo, że pochodzi z Wielkopolski, ale używano go chętnie także w Warszawie), o czym świadczy obecność w nim słowa walizka rozpowszechnionego dość późno (wcześniej mówiono i pisano waliza, z fr. valise, wł. valigia).
Przenośne znaczenie zwrotu „Gadu-gadu, a walizka po peronie skacze’’ jest takie: ‘ktoś na próżno gada, przekonuje, zapewnia o czymś, a i tak będzie po staremu, nic nowego się nie wydarzy; guzik prawda’. W sensie dosłownym nie chodzi raczej o to, że ‘ktoś rozmawia z kimś o sprawach mało ważnych i przegapił moment przyjazdu pociągu, do którego najwyższy czas wsiąść’ (o czym przypomina „skacząca” walizka).
Geneza omawianego frazeologizmu niewątpliwie musiała dotyczyć w przeszłości realnej sytuacji na dworcu, a owa „skacząca po peronie walizka” stać się dla twórcy tych „skrzydlatych słów” symbolem wyjazdu, podróży, czasami dalekiej, na zawsze (czyli ‘nic nas to już nie interesuje’).
Ludwik Stomma, mieszkający od lat we Francji, zdradził mi w rozmowie telefonicznej, że w czasach jego młodości w słynnym VI Liceum im. Tadeusza Reytana w Warszawie powiedzeniem „Gadu, gadu, a walizka po peronie skacze’’ zaraził go (i wszystkich kolegów) wychowawca Józef Ławnik, nauczyciel historii o poglądach marksistowskich, uczący w szkole w latach 50. i 60 i twardą ręką trzymający klasę. Np. zabraniał pisania w zeszycie długopisem (uznawał wyłącznie wieczne pióro, gdyż notatki z jego lekcji miały przetrwać długie lata), a na przerwach chodził po korytarzu z długim drewnianym kijem w ręce, torując sobie drogę, czyli trącając lekko stojących w grupkach uczniów.

Maciej Malinowski

Scroll to Top