Zjadłbym lody i zjadłbym loda

Na zamrożoną masę (przygotowywaną z mleka, cukru, jaj, owoców oraz różnych przypraw smakowych i aromatycznych) mówiło się od lat lody. Kupowało się lody, objadało się lodami, marzyło o lodach. Zwykle chodziło o kilka gałek tego przysmaku, włożonych do chrupiącego, waflowego rożka czy kubka albo pucharu (jeśli ów zimny deser zamawialiśmy w kawiarni bądź w restauracji).

Dziś coraz częściej jednak używa się formy liczby pojedynczej tego słowa, np. Mamo, kup mi loda; Zjadłbym loda; Z lodem nie mogę wejść do sklepu. Czy to poprawne?

Właściwie – tak, kiedy chodzi o pojedynczy smakołyk na patyku albo zamrożoną porcję w specjalnym opakowaniu (np. w rożku) – odpowiadam.

Podobno lody mają już 3 tysiące lat. Pierwsi rozkoszowali się ich smakiem władcy Chin. Był to przysmak sporządzany ze… śniegu i lodu z dodatkiem owoców, wina i miodu (tzw. lody wodne). Recepturę przywiózł do Europy, do Włoch, podróżnik Marco Polo, a z czasem wzbogacono ją o jajka i śmietanę. Wówczas już taki deser bardziej przypominał dzisiejsze lody.

Przyrządzano je zwykle sposobem domowym, kręcono ręcznie w metalowych puszkach obłożonych lodem zmieszanym z solą lub saletrą. Wyobraźcie sobie, że lody znano początkowo jedynie na przyjęciach, rautach wydawanych przez zamożnych właścicieli.

Dopiero później prywatni wytwórcy zaczęli otwierać w centralnych punktach miast cukiernie bądź lodziarnie i lody stały się ogólnie dostępne.

Obecnie w przygotowywaniu lodów ludzi wyręczyły automaty, przysmaki te produkuje się na skalę masową, a ich sprzedażą w większych lub mniejszych opakowaniach, a także na sztuki parają się supermarkety i hipermarkety oraz inne sklepy.

O tym, że mamy na przykład lody na patyku, zadecydował ponoć przypadek. Otóż pewnego razu napój owocowy w szklance (wraz z mieszadełkiem) po prostu zamarzł i kiedy taką bryłę wyciągnięto, okazało się, że doskonale nadaje się do spożycia.

Zapamiętajcie więc, że występują obecnie w języku polskim dwa wyrazy: (te) lody w znaczeniu ogólnie ‘słodka zamrożona masa z mleka lub jogurtu, z dodatkiem jaj, owoców, przypraw itp.’ i (ten) lód, czyli ‘porcja takiej masy’ albo ‘zamrożona bryła na patyku’, którym to jednak rzeczownikiem – ze względu na to, że lód znaczy przede wszystkim ‘zamarznięta woda’– nie należy się posługiwać w mianowniku (możliwe są jedynie formy dopełniacza, biernika i narzędnika).

Można powiedzieć: Dlaczego nie kupiłaś mi loda?; Mam ochotę na loda; Z lodem nie wolno wchodzić do sklepu, nie można natomiast Ten lód był pyszny (zawsze: Te lody były pyszne).

Na koniec zagadka. Czy wiecie, co to są lody zabaglione [wym. zabalione] albo zabaione [wym. zabajone]?

To włoski zamrożony deser waniliowy, ale nie bardzo mogę go Wam polecać, gdyż zwykle zawiera trochę rumu lub likieru albo wina. Zwróćcie uwagę na nietypową spolszczoną pisownię zabaione (przez i). Producenci używają jednak określenia lody zabajone. Może właśnie taka graficzna postać tego przymiotnika powinna trafić do słowników, gdyż połączenie liter aio jest obce polszczyźnie?

Pan Literka

Scroll to Top