Wymawia się głoski, a nie… litery!

Z pewnością na lekcji gramatyki uczyliście się, że istnieje zasadnicza różnica między głoską a literą. Głoska to realny dźwięk mowy, litera zaś służy do oddania na papierze głoski.

Zespół takich liter oznaczających dźwięki danego języka stanowi alfabet.

Nazwa „alfabet” (po polsku „abecadło”) pochodzi od liter alpha (alfa) i beta, rozpoczynających alfabet grecki. W języku polskim jedną głoskę może oddawać albo jedna litera (np. a, b, c), albo litera z kreską, kropką bądź ogonkiem (np. ś, ż, ę, ą), albo dwuznak (np. dz, ch, sz, rz). Pamiętajcie, że wymawia się zawsze głoski, a nie litery!

Zauważcie pewną odmienność. Np. głoska „i” jest w polszczyźnie zapisywana tą właśnie literą, ale w języku angielskim nie – służą do tego znaki „ee”, np. weekend, wym. [łikend], bądź „ea”, np. eat wym. [it]. Litera „i” zaś oznacza tam głoskę „y”, np. milk, wym. [mylk] albo dwudźwięk „aj”, np. Liam wym. [Lajam].

Zostawmy jednak angielszczyznę na boku.

Dobrym sposobem na zapamiętanie omawianej dziś przeze mnie gramatycznej kwestii (że litera to nie to samo, co głoska) jest liczenie głosek i liter w wyrazach. Przyjrzyjcie się dwóm przykładom. W pierwszym przeanalizujemy rzeczowniki ciasto, dzień, niania, w drugim – słowa zima, kij, siwy.

Co się okazuje?

Otóż to, że w formach ciasto, dzień, niania literka „i” jest jedynie graficznym znakiem miękkości spółgłosek ć, dź, ń, jednak nie głoską (ciasto ma 5 głosek ć-a-s-t-o, ale 6 liter, dzień – 3 głoski dź-e-ń, ale 5 liter, niania – 4 głoski ń-a-ń-a, ale 6 liter), w wyrazach zaś zima, kij, siwy „i” to zarówno litera, jak i samodzielna głoska (ź-i-m-a, k’-i-j, ś-i-w-y).

Mówiąc inaczej, jeśli „i” występuje przed samogłoską, jest tylko literą, jeśli przed spółgłoską – literą i głoską.

Zapamiętajcie na koniec, że zawsze mówi się zapisać się złotymi zgłoskami (a nie: złotymi głoskami). Zgłoska to inaczej sylaba, a całe powiedzenie jest utartym zwrotem frazeologicznym znaczącym tyle, co ‘utrwalić się w pamięci potomnych dzięki wielkim zasługom’.

Pan Literka

1 komentarz

  1. Można zwariować z nauczycielami! Dziś już totalni degeneraci! Uczyć takich dupereli pierwszoklasistów może tylko jakiś mocno chory i pusty łeb. Nigdy nie zawracałem sobie głowy żadnymi przysłówkami, imiesłowami itp. głupotami. Czytałem od podstawówki książkę dziennie. Czasem dwie. Byków nie robię jak wasi prezydenci – magister historii Komorowski (BUL i reszta) czy doktor prawa Kaczyński który zjadł „OBIAT”. Uczcie dzieci czytać! Czytać!!!

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top