Wielokropek. Dlaczego nie trzykropek?

Słowniki współcześnie wydane podają, że wielokropek „jest znakiem interpunkcyjnym składającym się z trzech kropek”. Dlaczego więc nie nazywa się go trzykropkiem (na wzór dwukropka)?

Przez wzgląd na tradycję i historię języka – odpowiadam.

W dawnych leksykonach hasło wielokropek definiowano inaczej, że chodzi „o znak pisarski przestankowy, z kilku kropek po sobie następujących złożony”.

Jak widać, nie było wtedy mowy o trzech kropkach, ale o kilku.

Ktoś, kto później modyfikował znaczenie tego wyrazu i wprowadził do jego definicji trzy kropki, nie zdecydował się – jak widać – na zmianę całej nazwy. A może należało to zrobić…

Musimy więc mówić i pisać wielokropek.

Tego znaku przestankowego używa się wtedy, gdy niespodziewanie urywamy zdanie, przerywamy wypowiedź (np. Tomek nie wiedział, co ma zrobić…; Zaraz, zaraz… już wiem) i gdy wprowadzamy do nich wyraz, którego czytelnik się nie spodziewa (np. zamiast naszej wychowawczyni na lekcję przyszła… bibliotekarka).

Wielokropek służy też do zaznaczenia, że pisząc, opuściliśmy jakiś fragment cytowanego tekstu. Wówczas umieszcza się go w nawiasie kwadratowym […] lub okrągłym (…), np. Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie […].

Pamiętajcie, że wielokropka nie wolno mylić z wykropkowaniem, którym zastępuje się litery pominięte w wyrazach nieprzyzwoitych. Wtedy podaje się pierwszą literę takiego słowa (lub pierwszą i ostatnią bądź dwie-trzy pierwsze), a liczba kropek odpowiada liczbie opuszczonych liter, np. Basia g…. wiedziała, a i tak dostała dopa; Janek to straszny d…k.

Okazuje się jednak, że słowo trzykropek pojawia się ostatnio w tekstach pisanych. Sięgają po nie (całkiem celowo, a nie przez pomyłkę) felietoniści, piszą np. Nie lubię trzykropków czy Ten trzykropek nie był przypadkowy.

Na razie trzykropka nie znajdziemy w słownikach, ale w przyszłości – kto wie…

Pan Literka

Scroll to Top