Rozebrać się jak do rosołu

W powszechnym odczuciu powiedzenie rozebrać się jak do rosołu dotyczy sytuacji, kiedy zasiadając w domu do niedzielnego rosołu podanego przez mamę albo babcię, zrzucamy z siebie niepotrzebne odzienie (marynarkę, sweter, grubą bluzę itp.), żeby się nie spocić. Jak wiadomo, owa potrawa bywa zwykle bardzo gorąca, mocno rozgrzewa.

Nawiasem mówiąc, nazwa rosół wzięła się od słowa rozsół, czyli ‘słonej wody pozostałej po wymoczeniu (inaczej wyparzeniu, rozsoleniu) konserwowanego mięsa’.

Ponieważ słowo rozsół zawierało dwie trudne do wymówienia głoski z i s stojące obok siebie, ostatecznie uprościło się do rosół.

Okazuje się, że w owym starym powiedzeniu rozebrać się jak do rosołu chodzi o coś zupełnie innego. Posłuchajcie…

Należy je łączyć z pewną XV-wieczną anegdotą opisaną w „Bajkach, fraszkach, podaniach, przysłowiach i pieśniach na Rusi” przez XIX-wiecznego dominikanina Sadoka Barącza.

Pewien szlachcic nazywający się Araburda Kukufat stracił cały majątek i z tego powodu zjawił się u wojewody poznańskiego Jana Ostroroga, by wymusić na nim zwrot długu.

Niezadowolony gospodarz zamierzał się go jak najszybciej pozbyć, ale inteligentny nad wyraz przybysz nic sobie z tego nie robił. Z arcytrudnych sytuacji, w jakich go stawiano, wychodził obronną ręką.

Pewnego razu w czasie posiłku Kukufatowi podano zamiast krupniku jedynie czystą, wodnistą, rozsoloną polewkę. Zobaczywszy to, nieproszony gość… zaczął się rozbierać.

Ściągnął już buty, gdy zaskoczony tym widokiem władca zapytał:

Co robisz, panie bracie!

A cóż, myślę dać nurka, może jaką krupę ułowię… – odparł prześmiewczo szlachcic.

Zmieszany takim obrotem sprawy, wojewoda kazał służbie wymienić gościowi misę i przynieść nową, z prawdziwym krupnikiem, czyli kaszą i kawałkami mięsa…

W ten oto sposób Araburda Kukufat przeszedł do historii i frazeologii.

Pan Literka

1 komentarz

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top