Nie mówcie megazpiekanka

Zauważam (z przerażeniem!), że wielką „karierę” robi ostatnimi czasy w polszczyźnie słowo mega dodawane do różnych rzeczowników.

Raz po raz czytam o megadoładowaniu albo o megazasięgu telefonu komórkowego, o meganiżkach w biurach turystycznych, o megazestawach komputerowych bądź farmaceutycznych, o megaakcjach, megapromocjach w sklepach, o megakorupcji i megamanipulacji w polityce, a nawet o megapizzach, megazapiekankach czy megakebabach w snack-barach…

 

Ciekawe, że przez długi czas z formą mega nie było najmniejszego kłopotu. Jako przedrostek wyrazów złożonych (dlatego trzeba to wszystko pisać łącznie) służyła ona – po pierwsze – do tworzenia nazw i określeń rzeczy lub zjawisk  o w i e l k i c h  rozmiarach lub dużym natężeniu, a po drugie – oznaczała jednostki miary  m i l i o n  razy większe od podstawowych; mega, czyli ‘10 do potęgi szóstej’).

Do dziś mówi się poprawnie megafon (‘obudowany zespół głośników o dużej sile dźwięków’) czy megalit (‘wielki blok kamienny’ albo ‘takaż surowa budowla’) oraz megakaloria (‘jednostka energii cieplnej równa 1 000 000 kalorii’), megaherc (‘jednostka częstotliwości równa 1 000 000 herców’) czy megagram (‘jednostka masy równa 1000 kilogramów’).

Jak wiecie, jest jeszcze megabajt (MB), tzn. ‘jednostka pojemności dysków i pamięci komputerów’. Ale uwaga. W informatyce megabajt równa się 1 048 576 bajtów, czyli jest wynikiem działania 220, a nie jak w układzie SI 106 = 1 000 000. Dlatego niektórzy chcieli wprowadzić nazwę mebibajt (MiB, przedrostek mebi- to właśnie 220), zamiast megabajt (MB). Ostatecznie jednak upowszechniła się „niepoprawna” nazwa megabajt (MB).

Pan Literka

Scroll to Top