W odcinku 28. (część 3.) serialu „O mnie się nie martw” emitowanego od września w TVP 2 Krzysztof Małecki, idąc przez Warszawę z córkami i prowadząc je za ręce, mówi:
„Będę z Wami, gdyby wujek Kaszuba kazał Wam się solfeżu uczyć”.
Zaintrygowana nieznanym słowem, młodsza Hela pyta:
„Co to jest solfeż, tato?”.
Ponieważ w serialu nie pada na to pytanie odpowiedź, postanowiłem Wam to przybliżyć.
Chodzi o pojęcie zakresu muzyki.
Solfeżem nazywa się naukę czytania nut głosem. Jest to słowo pochodzenia obcego, wywodzące się z włoskiego wyrazu solfeggio ([wym. solfedżdżo], od solfa ‘gama’), które zapożyczyliśmy za pośrednictwem francuskiej formy solfege [wym. solfeż].
Z solfeżem ma związek inne obce określenie – solmizacja (od fr. solmisation), którego sens również musicie poznać.
Otóż solmizacja jest to system sylab (zgłosek) dla siedmiu dźwięków naturalnej skali dźwiękowej, powtarzanych w każdej oktawie: do, re, mi, fa, sol, la, si.
Taką metodę śpiewu wymyślił już w XI w. Guido (Gwido) z Arezzo, włoski benedyktyn, teoretyk muzyki.
Pierwotnie była to jednak skala sześciostopniowa ut, re, mi, fa, sol, la i zaczynała się nie od do, ale – jak widać – od ut.
Poszczególne stopnie skali ut, re, mi, fa, sol, la wzięły się z początkowych zgłosek wersów I strofy hymnu na cześć św. Jana Chrzciciela (są wytłuszczone):
Ut queant laxis, Resonare fibris. Mira gestorum, Famuli tuorum. Solve polluti Labii reatum Sancte Ioannes.
W XVI w. Anzelm z Flandrii dodał sylabę si (od Sancte Ioannes), a wiek później Giovanni Battista Doni zastąpił sylabę ut sylabą do (pierwsze litery nazwiska Doni), łatwiejszą przy wymawianiu, gdyż zakończoną samogłoską.
I dlatego śpiewamy dzisiaj do, re, mi, fa, sol, la, si…
Pan Literka