Ostracyzm

Słowo to nazywa sytuację, kiedy wyklucza się z towarzystwa lub środowiska kogoś, kto się czymś naraził, kto postąpił niegodnie

Zagadnąłem ostatnio parę młodych ludzi (studentów) o słowo ostracyzm.    Czy znają jego znaczenie, czy potrafią je odpowiednio wymówić i zastosować w zdaniu…

– Jak, ostacyzm? – spytali.

– Nie ostacyzm, tylko ostracyzm powtórzyłem.

Zaczęli wymieniać między sobą uwagi. W końcu wydusili z siebie:

Czyżby słowo to miało coś wspólnego z przymiotnikiem ostry, czyli z tym, że ktoś „ostro kogoś traktuje”, z kimś „ostro się obchodzi, rozprawia”?

Broń Boże odparłem. Stawianie w jednym rzędzie ostracyzmu i wyrazu ostry jest niedopuszczalne, obydwu słów nie łączy ani znaczenie, ani etymologia, choć w obydwu występuje nagłosowe ostr-… To tak, jakby oportunizm kojarzyć z oporem

Termin ostracyzm należy rozumieć zupełnie inaczej. To ‘wykluczenie kogoś z grupy, towarzystwa czy środowiska albo nieprzyjęcie do niego, inaczej – ‘bojkot towarzyski’. Słowo jest pochodzenia greckiego (ostrakismós), a etymologicznie ma związek z wyrazem óstrakon (dosłownie ‘skorupka, naczynie gliniane’). Dawniej była też w użyciu oboczna forma ostrakizm, odnotowana np. w Słowniku języka polskiego (tzw. wileńskim) z 1861 r. Maurycego Orgelbranda (s. I, s. 941), dziś już niewystępująca.

Oczywiście, cały czas mówimy o znaczeniu wtórnym, przenośnym ostracyzmu, gdyż jego sens prymarny jest inny, dotyczy pewnego zwyczaju w starożytnej Grecji. Otóż ostracyzmem (ostrakizmem) nazywano doroczną debatę nad ludźmi, którzy zagrażali demokracji lub bezpieczeństwu państwa, wprowadzoną przez Klejstenesa około V wieku p.n.e. w Atenach. Działo się to podczas Zgromadzenia Narodowego, tzw. eklezji, czyli zebrania pełnoprawnych obywateli stanowiących najwyższy organ władzy państwowej, decydujący o polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Na specjalnych ostrakach (po grecku ostrakonach), czyli glinianych skorupkach rozbitych naczyń, waz itp., wpisywano (a właściwie wyskrobywano) nazwisko kogoś podejrzanego i jeśli otrzymał on co najmniej 6000 głosów (tyle wynosiło kworum eklezji), zostawał… wygnany z kraju na 10 lat (nie tracił na szczęście majątku ani praw obywatelskich).

Jednak z uczciwością owych „sędziów skorupowych” (bo takie określenie do nich przylgnęło), eklezjastów, bywało różnie. Zdarzało się, że co bogatsi arystokraci, chcąc wyeliminować konkurentów w walce o władzę, po prostu przekupywali głosujących (ci nie zawsze o wszystkim wiedzieli). Ostracyzm służył więc nierzadko do rozgrywek politycznych i pozbywania się z miasta-państwa ludzi niewygodnych.

Znawcy tematu zwracają przy okazji uwagę na to, że nazywanie ostracyzmu ‘sądem skorupkowym’ nie jest zbyt precyzyjne. Owa procedura nie miała bowiem nic wspólnego z sądownictwem w klasycznym rozumieniu, w głosowaniu nie decydowano przecież o winie i karze, ale jedynie o wygnaniu podejrzanego obywatela na 10 lat. Po tym czasie, po powrocie z banicji, mógł on bez przeszkód na nowo podjąć się działalności publicznej (nie zawsze jednak chciał).

Tak czy inaczej warto pamiętać o tym, że zjawisko pod nazwą ostracyzm narodziło się w starożytnej Grecji, a jego istotą było to, że większość decydowała o wykluczeniu kogoś z życia publicznego. Owo wykluczenie miało dodatkowe konsekwencje – wiązało się w wypędzeniem, wygnaniem z miasta na 10 lat. Na szczęście nie wiązało się to z atimią, czyli dożywotnim pozbawieniem obywatelstwa, czci, honoru.

Dziś nie przeprowadza się już w żadnym kraju ostracyzmu w sensie dosłownym. Słowo to nabrało znaczenia przenośnego i nazywa sytuację, kiedy wyklucza się z towarzystwa lub środowiska kogoś, kto się czymś naraził, kto postąpił niegodnie. Ostracyzm to także sama atmosfera niechęci lub wrogości otaczająca taką osobę.

Dodam, że omawiany rzeczownik wymawia się na dwa sposoby: tak jak się pisze [ostracyzm] bądź z głoską s [ostracysm]. W miejscowniku zaś z miękkim ź [o ostracyźmie]. Artykulacja [o ostracyzmie] jest dopuszczalna, ale sztuczna.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top