Oczepiny

Niektórzy mówią „*odczepiny”, bo na weselu o północy panna młoda „odczepia welon i rzuca go za siebie”. Nic bardziej błędnego…

Kto kiedykolwiek był na weselnym przyjęciu, z pewnością wie, że mniej więcej o północy odbywa się ważny moment, na który czekają wszyscy goście. Panna młoda i pan młody wychodzą na środek sali, gdzie zostają otoczeni przez niezamężne panny i kawalerów pląsających w rytm muzyki wykonywanej przez orkiestrę. Oboje mają się pozbyć części stroju ślubnego i rzucić ją na komendę za siebie.

Panna młoda odpina przeważnie welon (lub podwiązkę), jej wybraniec zaś pozbywa się muchy bądź krawata (-u) albo jego kawałka. Te z panien, które złapią rzucony welon, i ci z kawalerów, w których ręce wpadnie krawat bądź muszka, mają największe szanse na rychły ożenek lub zamążpójście.

O jakim zwyczaju mowa? Oczywiście o oczepinach zwanych także czepinami, przebabinami, czepczynami, oczepkami, (o)kapinami i (o)czepieniem, dawnym obrzędzie weselnym (znanym u większości ludów słowiańskich), podczas którego panna młoda – symbolicznie – przechodzi ze stanu panieńskiego w zamężny.

Wspominam o tym nieprzypadkowo, zdarza mi się bowiem słyszeć, kiedy ktoś mówi nie oczepiny, tylko… *odczepiny, bo rzekomo panna młoda zdejmuje, odpina, czyli odczepia z głowy welon i rzuca go za siebie. To nieporozumienie wynikające z nieznajomości etymologii i znaczenia starego słowa z rodziny pluralia tantum (czyli takiego, które występuje wyłącznie w liczbie mnogiej) – oczepiny. Warto, myślę, o nim co nieco napisać (sezon na wesela rozpoczęty, będzie jak znalazł).

Nazwa oczepiny pochodzi od czepca, czyli ‘nakrycia głowy, jakie nosiły mężatki zamiast panieńskiego wianka’. Ów wyraz ma związek z zapomnianym dziś czasownikiem czepić, czyli ‘wkładać pannie młodej na głowę czepek, noszony przez kobiety zamężne’. Zresztą mówiono nie tylko Czepić(oczepić) pannę młodą, ale także Czepić (oczepić) kogoś kwiatami czy wieńcem (inaczej ‘koronować’, wieńczyć’).

Przed wiekami oczepiny wyglądały inaczej niż dzisiaj. O północy pannę młodą prowadzono do bocznej izdebki sypialnej (zwanej alkierzem). Druhny zdejmowały z jej głowy panieński wianek, ścinały jej warkocz (jako ozdobę dziewiczą, już nieprzystojną dla mężatki) lub skracały włosy, a starsze zamężne kobiety nakładały jej czepiec weselny z białego płótna, misternie haftowany, najczęściej jako podarunek od matki chrzestnej. Następnie brat panny młodej (lub najstarszy drużba) wręczał go starościnie (była to zwykle swatka), która umieszczała go na głowie panny młodej, naznaczywszy wcześniej znak krzyża.

Tak oto czepiec białogłowski (słowo białogłowa w języku staropolskim oznaczało ‘kobietę zamężną’; mówiło się tak ze względu na białe nakrycie głowy powszechnie przez mężatki stosowane) stawał się atrybutem małżeństwa. W Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej („Wiedza Powszechna, Warszawa 1985) Zygmunt Gloger opisuje szczegółowo, jak to „swatki (swachy), wyprowadziwszy pannę młodą z alkierza, sadowiły ją wśród świetlicy na dzieży (inaczej na ‘naczyniu z klepek i obręczy, podobnym do cebra, ale nieco szerszym u dołu i bez uszu’ – mój przypis) przewróconej dnem do góry i przykrytej kilimkiem (u możnych kobiercem), żeby ją oczepić. Panna młoda trzykrotnie usiłowała zrzucić czepiec, ale gdy wreszcie poddała się woli starościny i otrzymała od niej znak krzyża nad głową, tradycji stawało się zadość. Swatowie i swatki, wziąwszy do rąk zapalone świece, obchodzili potem polonezem „świeczkowym” siedzącą wśród świetlicy pannę młodą, śpiewając chórem starożytną pieśń obrzędową »Oj, chmielu, chmielu, ty bujne ziele, / Nie będzie bez cię żadne wesele«”.           

W naszych czasach podczas oczepin nikt nie obcina pannie młodej warkoczy (kobiety mają na tę okazję prawdziwe koafiury) i nie wkłada jej na głowę czepca białogowskiego. Cały rytuał ogranicza się do odpięcia, zdjęcia bohaterce dnia z głowy welonu czy weloniku i rzucenia go na oślep w grupę panien tańczących w kółeczku (ta, która go złapie, może liczyć – jak już wspomniałem – na szybkie zamążpójście). Panna młoda pozostaje do końca zabawy bez owego cennego atrybutu ślubnego stroju, jej głowy nie ozdabia też żadne symboliczne oczepienie.

Czas na podsumowanie.

Staropolskim zwyczajem kultywowanym o północy na weselnym przyjęciu są tzw. oczepiny. Nazwa jest jak najbardziej trafna, gdyż kiedyś wkładano pannie młodej na głowę czepiec będący symbolem zamążpójścia, obabienia (tzn. stawania się babą), czyli inaczej oczepiano . Niestety, z tradycji ostało się jedynie słowo oczepiny, szkoda tylko, że przez wiele osób przekręcane na odczepiny (że rzekomo odczepia się z włosów panny młodej welon i rzuca w stronę młodych panien). Tymczasem nie ma i nie może być żadnych odczepin; były, są i będą wyłącznie oczepiny!

 MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top