Nie mylić opatrznościopacznością!

W swoistą grę słowną wciągnął kiedyś czytelników Jeremi Przybora. Dwie części własnych wspomnień zatytułował „Przymknięte oko opaczności”

Trzeba mocno uważać na to, żeby nie mylić słowa opatrzność ze słowem opaczność, a przysłówka nieopatrznie z opacznie.

O uchybienie ortograficzne niezwykle tu łatwo, gdyż w potocznej wymowie wszystkie przytoczone formy brzmią podobnie. Zdarza się i tak, że mówiący czy piszący sięgają (z rozpędu) po wyrazy opatrznie lub nieopacznie, tymczasem takowych w polszczyźnie nie ma.

Najpierw o opatrzności (przez -trz-).

Według słownikowej definicji jest to – w rozumieniu religijnym – ‘nieustanna opieka boska; siła, o której sądzi się, że czuwa nad życiem ludzkim’.

Mówi się czasem:

Czuwała nade mną opatrzność;

Wierzyła w opatrzność bożą;

Było to zrządzenie opatrzności;

Ręka opatrzności;

Oko opatrzności (czyli symbol opatrzności w postaci oka zamkniętego w trójkąt, z którego wychodzą promienie).

Dawniejsze słowniki języka polskiego (np. XIX-wieczny Słownik języka polskiego wydany staraniem Maurycego Orgelbranda) podawały, że opatrzność (zapisywana czasem wielką literą) to nie tylko ‘moc boża wszystkich i wszystko opatrująca’, ale również ‘pieczołowitość, ostrożność, rozważność, przezorność’, np. Miasto i z przyrodzenia, i z opatrzności ludzkiej bardzo obronne.

To drugie znaczenie wyszło już z użycia, sięgając więc w wypowiedziach po słowo opatrzność, mamy zwykle na myśli wyłącznie ‘stałe czuwanie Boga nad światem’.

Jeśli chodzi o etymologię, opatrzność ma związek z dawnym przymiotnikiem opatrzny (albo opatrny), który znaczył ‘przezorny, dbały, baczny’, a ten z kolei z czasownikiem opatrzyć, tzn. ‘czuwać nad kimś, dbać o kogoś, o coś’ (dlatego jeszcze dziś mówi się opatrzyć czyjeś rany).

Opaczność z kolei (przez -cz-) to rzeczownik, któremu przypisany został zupełnie inny sens, a w dodatku występujący dziś tak rzadko, że… nie umieszczają go wśród słownikowych haseł współcześni leksykografowie.

Natrafimy tam jedynie na przymiotnik opaczny (czyli ‘niewłaściwy, zrozumiany odwrotnie niż trzeba, błędnie, na opak’) i przysłówek opacznie (‘odwrotnie niż trzeba, błędnie, na odwrót, na opak’).

Niewątpliwie nasza opaczność pozostaje w ścisłym związku z tymi wyrazami, ale przede wszystkim z wyrażeniem na opak (zrobić coś, zrozumieć coś na opak), czyli ‘odwrotnie niż trzeba’.

W dawnej polszczyźnie znano bowiem przysłówek pak (‘znowu’), z którego rozwinęło się znaczenie przeciwstawności i wsteczności: opak, w opak, na opak (przysłowie Gdzie opak wszystko się dzieje, głupi z mądrych się śmieje).

Istniał również czasownik opaczyć, tzn. ‘odwracać na opak, przeinaczać, wypaczać sens’.

Dlatego Słownik języka polskiego Orgelbranda bez zastrzeżeń odnotował i hasło

opaczność 1. ‘mylność, błędność’; 2. ‘przewrotność, odwrotność’

oraz podał przykład użycia:

Opaczność rozumowania;

W tem niejako jest rozumu opaczność, nikomu nie chcieć być obowiązanym. 

A jednak z myleniem opatrzności z opacznością mamy do czynienia niezwykle często.

Jednym z powodów może być (choć nie powinno) to, że w niestarannej artykulacji grupa głosek zapisywanych jako trz brzmi jak cz. Kiedy zatem myśląc o opatrzności, powiemy [opaczność] zamiast [opatszność] albo [opaczszność], istotnie wygląda to tak, jak gdyby chodziło o opaczność. 

Zresztą wystarczy zajrzeć do internetu, żeby się o tym przekonać. Raz po raz opatrzność „zastępowana” jest tam przez opaczność

(przykłady: Czuwała nade mną opaczność;

Ale opaczność boża im się jednak przyda;  

Nigdzie nie idę, wierzę w Opaczność Boską).

Przed laty w swoistą grę ze słowami opatrzność i opaczność wciągnął czytelników wirtuoz polszczyzny Jeremi Przybora. Dwie części własnych wspomnień zatytułował Przymknięte oko opaczności, a we wstępie wyjaśnił to następująco:

„Mój życiorys mógłby się komuś wydać jednym pasmem dobroczynnych interwencji Opatrzności. (…) Nie sądzę. (…) Cokolwiek spotkało mnie pomyślnego, zawdzięczam to (…) [nieżyczliwemu oku Opaczności], (…) tzn. temu konkretnie, że przymykało się na mnie, nie zwracając na moją osobę szczególnej uwagi”.

Ową swoistą spowiedź Piotrusia Pana, wiecznego chłopca, któremu wszystko uchodziło na sucho, tak zinterpretował w „Gazecie Wyborczej” Paweł Goźliński:

„Przybora z niejakim zażenowaniem tłumaczy się ze swojego niesłychanego fartu. Aby go objaśnić, stworzył prawdziwie metafizyczną wizję, którą wyłożył w pierwszym tomie Memuarów. Otóż, jak twierdzi, cały kosmos poddany jest działaniu dwóch konkurencyjnych sił, z których jedną, znaną pod nazwą Opatrzności, zlokalizowali już nasi przodkowie. Zasługą Przybory jest odkrycie siły komplementarnej, mianowicie Opaczności. Szczególny, Przyborowy dowód na istnienie Opaczności można by nazwać dowcipologicznym. Ktoś przecież musi być autorem tych wszystkich krążących po świecie anonimowo kawałów. Ergo ich autorem jest ktoś wszechdowcipny, ale pozbawiony w sposób absolutny zmysłu autoreklamy. Wypisz wymaluj ukrywająca się przed myślicielami wszystkich epok Opaczność”. 

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top