Nazwa plac Wilsona

Młodzi ludzie dziwią się, że w Warszawie nazwisko Wilson wymawia się przez [w]…

Od niedawna jestem mieszkańcem Warszawy. Jadąc metrem, usłyszałem z głośników komunikat, że następna stacja to „plac Wilsona” – przez [w]. Wydało mi się to śmieszne, ale wkrótce okazało się że większość rdzennych mieszkańców używa tej formy. Przez [ł] wymawiają to jedynie nowo przybyli lub młodzi ludzie. Jaka jest jednak prawidłowa forma wymawiania tego nazwiska (ew. nazwy tego placu)? (e-mail nadesłany przez internautę artd***@poczta.onet.pl; szczegółowe dane do wiadomości mojej i redakcji).

Chodzi o patrona Thomasa Woodrowa Wilsona, 28. prezydenta Stanów Zjednoczonych, który 99 lat temu w orędziu do Kongresu USA (United States Congress) ogłosił 14-punktowy program pokojowy dla świata.

Punkt 13. mówił o Polsce:

„Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą; integralność terytoriów tego państwa ma być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową”.

Mając to właśnie na względzie, ówczesne władze stolicy (a może i kraju) uznały, że prezydent Thomas Woodrow Wilson zasługuje na uwiecznienie go wśród patronów ulic, alei i placów, i w 1926 roku nazwały jego imieniem i nazwiskiem główny plac na starym Żoliborzu w Warszawie (dzisiaj punktem centralnym jest tam stacja metra).

Widząc tabliczki z napisem plac Wilsona, ludzie zaczęli z pewnością mówić [Wilsona], tym bardziej że istniały też ulica i rondo Waszyngtona, w których to nazwach człon imienny patrona zaczynał się od początkowych liter wa– i był spolszczony (szy– zamiast shi-).

Pamiętajmy o tym, że wszystko działo się prawie 90 lat temu, w okresie międzywojnia, kiedy angielszczyzna pozostawała w Polsce czymś mało znanym (nie tak jak dzisiaj…) i wśród leksykografów panowała raczej zgodna opinia co do tego, że nazwy własne czy nazwiska obcojęzyczne powinno się oddawać w oryginalnej postaci graficznej (co najwyżej minimalnie zmodyfikowanej) i tak samo je wymawiać.

Dodatkową trudność w całej sprawie stanowiło to, że wszelkie nazwiska i nazwy obcojęzyczne rozpoczynające się od wa-, we-, whi-, wo– lub wi- (np. Washington, Watson, Wayne, Webster, Wharton, Whitman, Welch, Welles, Wellington, Westminster, Williams, Wilder, Wimbledom, Wilson, Wonder) nie nadawały się do zapisu w postaci akustycznej, nie wiadomo bowiem było, jak oddać w druku sylabę angielską [wa], [we], [wi], [wo]: jako [ua] [ue], [ui], [ue] czy [ło], [łe], [ły/ły], [łe]?

Do dzisiaj więc piszemy Waszyngton, a nie: Washington, i wymawiamy [Waszyngton], a nie: [Uoszinkton] lub [Uoszinktn], mamy nazwę Niagara (‘słynny wodospad na granicy Kanady i USA’), którą artykułujemy literowo [Ńagara], a nie: [Najágara], i wszyscy wspominamy księżną Dianę, mówiąc[Djana], a nie: [Dajana].

Do rodzimej wymowy tych nazw [Waszyngton], [Ńagara], [Djana] mocno już przywykliśmy, nikogo ona dzisiaj nie razi (choć znajdą się z pewnością zwolennicy artykułowania tych słów z angielska…).

Dlaczego zatem nazwisko Wilson z sylabą [wa] budzi zastrzeżenia szczególnie młodej generacji Polaków?

Ponieważ o wiele lepiej niż ich dziadkowie czy rodzice młodzi ludzie znają język angielski, są wręcz osłuchani z wyrazami pospolitymi i nazwami własnymi zaczynającymi się od [ui]/[łi], a także [ue]/[łe], [uo]/[ło] itp., i każde odstępstwo od wymowy oryginalnej traktują jako uchybienie językowe, i to spore.

Dla nich owo [Wilson] pozostaje takim samym obciachem jak mówienie przez [w] [Wonder], [Wiliam] czy [Wimbledon]. W tej sytuacji odwoływanie się do tradycji (że od międzywojnia warszawiacy mówią [Wilson] i nie ma powodu tego zmieniać) niewiele tu – moim zdaniem – da…

MACIEJ  MALINOWSKI

1 komentarz

Komentowanie jest niedostępne.

Scroll to Top