Konkubina, ale: konkubin czy konkubent?

W obiegu są obydwie formy, ale w języku prawniczym dominuje ta o zakończeniu „-ent”

W pewnym towarzystwie, spytano mnie, jaki jest męski odpowiednik słowa konkubina: konkubin czy konkubent? Odpowiedziałem, że spotykam się i z jedną formą, i z drugą.

Zacznijmy od terminu konkubinat.

Słowo to pochodzi od łacińskiego określenia concubinatus (od concubare ‘leżeć ze sobą’) oznaczającego ‘trwałe pożycie mężczyzny z kobietą bez zawarcia związku małżeńskiego’.

Jak widać, konkubinat powinien mieć ex definitione związek nie tylko ze wspólnym życiem (tzn. wspólnym zamieszkiwaniem czy prowadzeniem gospodarstwa domowego), ale przede wszystkim z pożyciem seksualnym dwojga osób.

Czy zatem słowem konkubinat wolno określać niesformalizowany związek partnerów, którzy mieszkają razem, ale nie utrzymują kontaktów płciowych? – można by zapytać.

Nie bądźmy drobiazgowi…

Nie wszyscy wiedzą, że synonimem słowa konkubinat była dawniej kohabitacja (albo koabitacja)Mówiono: Żyję z kimś w konkubinacie albo Żyję z kimś w kohabitacji (koabitacji), ponieważ łaciński wyraz co-habitatio znaczy ‘wspólne zamieszkiwanie, współżycie z kimś’ (od ko- + habito ‘zamieszkuję’).

Dziś kohabitacja (koabitacja) to dla nas przede wszystkim termin ze sfery polityki – ‘współrządzenie organów władzy reprezentujących odmienne opcje polityczne’.

Konkubinat, jako związek bez cywilnego bądź religijnego usankcjonowania, jest w Polsce czymś nieformalnym, choć w niektórych krajach świata (np. w krajach Beneluksu, we Francji, w Szwecji czy Finlandii) istnieje możliwość jego zarejestrowania, co powoduje podobne skutki prawne jak ślub (np. prawo dziedziczenia, możliwość otrzymywania alimentów itp).

Żeby konkubinat stał się faktem, wystarczy w wymienionych krajach złożyć pisemne oświadczenie, zawrzeć jak gdyby umowę cywilnoprawną co do odpowiedzialności prawnej i majątkowej, i po kłopocie.

W naszym kraju słowo konkubinat ma raczej zabarwienie pejoratywne (Jaka jest różnica między narzeczonym a konkubinem/konkubentem? Od narzeczonego dostaje się kwiaty, od tego drugiego przeważnie w łeb…).

Z nazwaniem kobiety pozostającej w owym nieformalnym związku kłopotu nie ma – to konkubina (z łac. concubina).

Wyraz ten zamieszczał już Słownik języka polskiego z 1861 r.; przy haśle konkubina odsyłano czytelnika do hasła nałożnica, czyli ‘kobieta żyjąca z mężczyzną jako żona, nie mając do tego prawa’.

Nie wspominano tam natomiast ani słowem o męskim odpowiedniku konkubiny, tzn. konkubinie, mimo że istniała w łacinie forma concubinus (‘żyjący w konkubinacie’).

Tymczasem z punktu widzenia słowotwórstwa sprawa była prosta: od zapożyczenia odrzucamy łacińską końcówkę -us, c zapisujemy jako k i otrzymujemy rodzimy twór konkubin. 

Musiało upłynąć sporo czasu, żeby wyraz konkubin znalazł się wreszcie w leksykonach. Odnotowano go dopiero w Słowniku wyrazów obcych PWN pod red. Elżbiety Sobol, wydanym w 1995 r.

Wydawać by się mogło, że para słowotwórcza konkubinakonkubin zagości na dobre w zasobnie leksykalnym polszczyzny (jak np. markiza – markiz, kum kuma). Ale nieoczekiwanie obok formy konkubin pojawiła się wkrótce forma konkubent.

Na dobrą sprawę należało ją od razu zdyskwalifikować jako niepoprawną, bo niemającą żadnego umotywowania (pisze o tym szerzej prof.  Bogusław Kreja w „Mówię, więc jestem. Rozmowy o współczesnej polszczyźnie”, Gdańsk 2000).

Ktoś, kto pierwszy w wyrazie konkubin zakończenie -in zamienił w -ent i puścił w obieg formę konkubent (na wzór wielu rzeczowników rodzaju męskiego, np. referent, inkasent, pretendent), postąpił nieroztropnie.

W polszczyźnie, owszem, istnieją męskie twory o zakończeniu -ent, ale wszystkie wchodzą w relację z czasownikiem (referent, bo referować, inkasent, bo inkasować, pretendent, bo pretendować itd.). W wypadku konkubenta nie jest to możliwe, gdyż nie istnieje w polszczyźnie czasownik konkubować.

Jak wieść niesie, formę konkubent „zawdzięczamy” środowisku prawniczemu, które pierwsze ją zaakceptowało i upowszechniło. Można przypuszczać, że opowiedziano się za postacią o zakończeniu-ent dlatego, że jednoznacznie wskazuje ona na mężczyznę.

Tymczasem sformułowanie o konkubinie może dotyczyć zarówno kobiety (Powiedz mi coś o tej konkubinie), jak i osobnika płci męskiej (Powiedz mi o tym konkubinie).

Po prostu w miejscowniku l. poj. konkubina i konkubin przyjmują tę samą formę i bez sięgnięcia po odpowiedni zaimek czy przymiotnik rzeczywiście trudno rozstrzygnąć, o którą chodzi.

Dlatego dziś wszystkie słowniki języka polskiego uznają za równorzędne wyrazy konkubinkonkubent. Wolno się nimi posługiwać wymiennie. Nie należy zatem przyjmować do wiadomości, że nie mówi się i pisze wyłącznie konkubent, a nie konkubin.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top