USJP, czyli kilka w… jednym!

„Uniwersalny słownik języka polskiego” PWN to niewątpliwie najważniejsze opracowanie leksykograficzne, jakie ukazało się na początku nowego stulecia

Uniwersalny słownik języka polskiego PWN pod redakcją prof. Stanisława Dubisza z Uniwersytetu Warszawskiego, wydany na początku roku w dwóch wersjach: sześciotomowej (luksusowej) i czterotomowej (obydwie z indeksem a tergo, tzn. wyrazy są tu ułożone w odwróconym porządku alfabetycznym, np. słowo wróżba znajduje się na początku słownika, bo się kończy na -ba, a awantaż na końcu, gdyż ma zakończenie -aż) – jest pozycją pod wieloma względami wyjątkową.

Po pierwsze, odnotowuje rekordową liczbę blisko 100 tysięcy haseł (!); po drugie, rejestruje prawie całe słownictwo końca XX i początku XXI wieku; po trzecie, wprowadza nazwy własne, skróty i skrótowce, które do tej pory można było znaleźć głównie w słownikach ortograficznych, encyklopediach czy leksykonach; po czwarte, podaje pisownię i odmianę wielu trudnych wyrazów i wyrażeń; po piąte wreszcie, pełno w nim nowych zapożyczeń, nie odnotowywanych gdzie indziej terminów informatycznych, medycznych, ekonomicznych, prawniczych i technicznych.

Tak jak wielkim wydarzeniem w latach 1958-1969 było wydanie jedenastotomowego Słownika języka polskiego PWN pod redakcją prof. Witolda Doroszewskiego, tak tym samym jest dzisiaj niewątpliwie ukazanie się na rynku Uniwersalnego słownika języka polskiego PWN. Przymiotnik uniwersalny dodano do tytułu nieprzypadkowo. Monumentalne dzieło Wydawnictwa Naukowego PWN SA jest rzeczywiście uniwersalne –  to po prostu… kilka słowników w jednym!

Kupując je, nabywamy jednocześnie najnowszy słownik polszczyzny, nowy słownik wyrazów obcych, słownik etymologiczny, słownik frazeologiczny i słownik ortograficzny. Z całą pewnością znajdziemy w nim wyjaśnienie wszystkiego, czego szukamy, np. kto to są blokersi (’młodzi ludzie mieszkający na dużych osiedlach, niemający pomysłu na życie’), czy wyraz bladź jest obraźliwy (tak, to 'wyzwisko używane w stosunku do kobiet’; z ros. bljad’), czym się może skończyć mobbing (’przemoc psychiczna w miejscu pracy’), co oznacza słowo ineksprymable (’kalesony’).

Dowiemy się też, że jeśli ktoś brecha coś na kogoś, to znaczy, że 'mówi dużo i bez sensu, plecie’, a jeśli zaiwania od rana do wieczora, to 'robi coś z zapałem i nie ma na nic czasu’.

Są i przysłowia, np. Słowo się rzekło, kobyłka u płota/płotu (’ktoś coś obiecał i teraz musi spełnić obietnicę’) czy Wyleci wróblem, a powróci wołem (tzn. 'wiadomości w miarę powtarzania są wyolbrzymiane’). Sporo miejsca zajmują frazeologizmy i wyjaśnienia ich znaczeń, np. że Złożyć coś na karb czegoś to 'inaczej 'wytłumaczyć się z czegoś’. Na karb czego znaczyło pierwotnie 'na czyjś rachunek, na czyjeś konto lub konto czego’. Uniwersalny słownik języka polskiego nie przytacza wprawdzie etymologii tego wyrażenia, ale warto przy okazji o tym wspomnieć, bo rzecz jest ciekawa.

Powiedzenie wzięło się stąd, że w pewien osobliwy sposób administracja dworska rozliczała się z chłopami pańszczyźnianymi albo robotnikami pracującymi na dniówkę. Brano pręt drewniany, rozszczepiano go na dwie podłużne części, z których jedną otrzymywał robotnik, a drugą – nadzorca z administracji. Zaliczenie dnia pracy odnotowywano w ten sposób, że nacinano karb (czyli 'znak, rowek’) na obydwu złożonych połówkach pręta, co stanowiło później podstawę rozliczenia. Chłop czy robotnik miał dowód odbycia dniówek, a administrator, nazywany –  jakżeby inaczej –  karbowym, możliwość ich obliczenia.

W Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN jest również sporo o pisowni (że slow-fox, ale: slow-foksa; dzisiaj już także slow-foxa; że beczułka, a nie: beczółka, że obskurny, a nie: obskórny, że średnioroczny, czyli 'obliczony w skali roku’; nie zaznaczono jednak, iż można też pisać średnio roczny, np. 'pobyt w jakimś kraju, tzn. trwający około jednego roku’).

Cena tej niezwykłej pozycji leksykograficznej (ze względu na wielkość opracowania, liczbę tomów, atrakcyjną, twardą oprawę) nie należy do niskich, ale warto zaoszczędzić na czym innym, by się stać posiadaczem tego obszernego dzieła, by korzystać z niego przy każdej okazji (są promocje, obniżki wprowadzane przez wydawcę, księgarzy; taniej wychodzi przy zakupie przez Internet). Pamiętajmy o tym, że „słownik –  jak pisał wybitny językoznawca Stanisław Urbańczyk – to cierpliwy i nieznużony doradca, towarzysz kształcenia się i kulturalnego życia, obcowania z literaturą piękną”.

Uniwersalny słownik języka polskiego PWN jest niewątpliwie najważniejszym opracowaniem, jakie ukazało się na początku nowego stulecia.

MACIEJ MALINOWSKI

Scroll to Top